Przeskocz do treści

Motto:
„(...) Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz, dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest więc moc swoistego nazywania ludzi, spraw, zjawisk i rzeczy tak, aby te określenia przyjęły się powszechnie. Władza nazywa, co jest dobre, a co złe, co jest białe, a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie; co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje; co jest po lewej ręce, a co po prawej, co jest z przodu, a co z tyłu. Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać (...)
Księga Grzmotów i Błyskawic, rozdz. „O sztuce rządzenia ludźmi”. za Z. Nienacki. 1989. Ja, Dago. Dagome Iudex. Tom I. Wyd. Pojezierze, Olsztyn.

Zamiast wstępu
RDLP w Gdańsku się znienacka zaniepokoiła i zawiadamia NIK wnosząc o kontrolę Miasta Sopot pod kątem prowadzenia lasów komunalnych. Nie takich działań za naszą kasę oczekujemy, regionalna dyrekcjo, administratorze, nie właścicielu lasów państwowych. Naszych lasów.
Sam nie wiem, co sensowniejsze – pisanie kolejnych książek, czy komentowanie coraz bardziej zdumiewających działań ponoć państwowego tworu jakim jest Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe – tutaj w wydaniu pt. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku, reprezentowana w osobie obecnie panującego dyrektora pana Bartłomieja Obajtka. Najlepiej byłoby komentarze z książkami pogodzić, ale uwarunkowania i wymogi upływającego czasu nie pozwalają na taki „mariaż”.
Od strony formalnej patrząc materiał ten powstał dlatego, iż jego autor, jako jeden z ponad 38 mln właścicieli lasów państwowych w Polsce, jest coraz bardziej poirytowany działaniami instytucji powołanej do opieki i mądrego zarządzania lasami w Polsce. Która to instytucja zamiast zajmować się tych lasów dobrostanem tj. ich ochroną (lasów, nie firmy) podejmuje, także za moje pieniądze, działania z pogranicza absurdu. I wiem, że ta irytacja nie jest bynajmniej osobnicza, a dotyczy coraz szerszych gremiów społecznych w tym kraju.
W niniejszym komentarzu będzie np. o tym, że ponoć „obumieranie drzew ma bezpośredni wpływ na stabilność drzewostanów” lub o sugerowanej strategicznej roli dołów chłonnych w lasach w zapobieganiu powodziom albo o tym, że miasto Sopot wycina drzewa biocenotyczne, a RDLP w Gdańsku, a raczej podległe mu nadleśnictwa wcale niekoniecznie. Tak przynajmniej można wnioskować po wysłuchaniu i lekturze materiału Radia Gdańsk pt. „Sopot źle gospodaruje lasami miejskimi? Lasy Państwowe złożyły zawiadomienie do Najwyższej Izby Kontroli” z dnia 9 XII 2020 r.

patrz i słuchaj tu: https://m.radiogdansk.pl/wiadomosci/item/119310-sopot-zle-gospodaruje-lasami-miejskimi-lasy-panstwowe-zlozyly-zawiadomienie-do-najwyzszej-izby-kontroli-posluchaj


No to po kolei
Wykaz skrótów:
mRG – materiał Radia Gdańsk
tzdoNIK – treść zawiadomienia RDLP w Gdańsku do NIK
MSW – autor zdjęcia Marcin Stanisław Wilga
kSZ – komentarz Sławomir Zieliński

mRG Zdaniem leśników, kurort zbyt wiele gruntów leśnych przeznacza na cele nieleśne, ewidencjonując jako lasy cmentarz czy stok narciarski na Łysej Górze.
kSZ – z przyrodniczego punktu widzenia zarzut świadczący o słabym lub żadnym rozeznaniu lokalnych (i nie tylko) uwarunkowań ponad ekosystemowych układów las-przestrzenie nieleśne lub zagospodarowane „para-leśne” (właśnie np. cmentarze sopockie czy cmentarze przy ul. Opackiej w Gdańsku-Oliwie, w Gdyni-Witominie czy Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu); ponadto o braku wiedzy nt. co najmniej ponadregionalnych walorów przyrodniczych (zwłaszcza entomologicznych) przytoczonego w cytacie obszaru sopockiej Łysej Góry, który to walor wynika głównie z pokarmowego i innego wykorzystywania strefy ekotonu las-enklawa nieleśna przez m.in. saproksylobiontyczne owady powiązane ekologią ze względnie starymi drzewami i rozkładającym się drewnem (tutaj – lasy komunalne miasta Sopot wokół polany) [więcej - patrz kursywą poniżej]

Łysa Góra (Łysa Polana)
metryczka: ueprŁG
Proponowana forma ochrony. Użytek ekologiczny + powierzchnie referencyjne (części oddziałów 9,10,11 lasów komunalnych Sopotu oraz oddział 43 leśnictwa Sopot)
Opis. Jeden z najcenniejszych entomologicznie obiektów na Pomorzu Wschodnim. Rozległe, odlesione zbocze nieopodal Opery Leśnej, z funkcją jedynego w Sopocie stoku narciarskiego. Porośnięte zbiorowiskami trawiastymi i względnie suchymi murawami, utrzymującymi się (tj. nie zarastającymi zaroślami i lasem) dzięki stałej ingerencji służb obsługujących obiekt (wykaszanie). Wokół Polany ekosystemy leśne z relatywnie „starszymi”* drzewostanami.
Antropopresja. Standardowe oddziaływania narciarstwa, saneczkarstwa, itp., psy spuszczane ze smyczy przez niektórych spacerowiczów, zaśmiecenie. Mniej zauważalna w otaczających lasach (gospodarka leśna).
Walor entomofauny. Występowanie szeregu cennych gatunków owadów, zwłaszcza błonkówek z aż sześciu rodzin (grzebaczowate, złotolitkowate, pszczołowate, osowate, kopułkowate, mrówkowate) oraz muchówek z rodzin: bzygowatych, rączycowatych i wyślepkowatych. Obecność chrząszcza rabieża z czerwonej listy, duża liczba innych gatunków z czerwonej listy zwierząt zagrożonych wyginięciem, wśród nich trzmieli – paskowanego i różnobarwnego (sumarycznie występuje tu aż 10 gatunków trzmieli) oraz kultowej muchówki Phasia aurigera (patrz imponujący status poniżej). Ogółem stwierdzono tutaj około 80 gatunków błonkówek i około 60 gatunków muchówek.
Zalecenia. Utrzymanie dotychczasowego użytkowania Polany (wykaszanie), powstrzymującego wtórną sukcesję zbiorowisk zaroślowych i leśnych na zbiorowiska murawowe i łąkowe. Rozważenie – zwłaszcza dla celów promocyjnych i popularyzatorskich – przeprowadzenia w najbliższych latach kontrolowanego wypasu owiec (np. wrzosówek) jako alternatywy dla wykaszania. Wykorzystanie cenności entomofaunistycznej obiektu dla edukacji ogólno ochroniarskiej, ponadto pro-parkowej, a także pro-owadziej. Podjęcie merytorycznej współpracy Zarządu TPK w ww kwestiach z Urzędem Miasta Sopot (tablice, warsztaty terenowe, wydawnictwa, itp.) oraz z Klubem Przyrodników (stado wrzosówek, edukacja szkolna, w tym terenowa, itp.). Niedopuszczenie do wzrostu zainwestowania obszaru – np. wysiewania tzw. szlachetnych gatunków traw, budowy krytego stoku bądź użytkowania nawierzchni tartanowych. Utworzenie powierzchni referencyjnych w ekosystemach leśnych otaczających Polanę (w oddziałach 9,10,11 lasów komunalnych Sopotu oraz oddziale 43 leśnictwa Sopot) w celu zapewnienia względnie trwałych warunków dla bytowania populacji gatunków saproksylobiontycznej entomofauny, których tu nie brakuje. Dopuszczalne incydentalne cięcia na obrzeżach ww powierzchni tylko w przypadkach (potwierdzonych stosownymi ekspertyzami) zagrożenia życia ludzi.

źródło: Zieliński S. 2019. (mscr.). Inwentaryzacja i waloryzacja przyrodnicza bezkręgowców oraz szczególnie cennych obszarów ich występowania w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Materiały do planu ochrony TPK wykonywanego przez Klub Przyrodników. Rotmanka/Świebodzin.

* drzewostany „starsze” – w sensie nawiązania do cyklu produkcyjnego gospodarki leśnej i wyznaczanych wieków rębności, tj. ponad 100-letnie, będące de fecto w przypadku niektórych gatunków lasotwórczych (np. buk, sosna, dęby) drzewostanami co najwyżej „w sile wieku”

Uwaga: w tak wnikliwym rozpoznaniu walorów tego obszaru wielka zasługa entomologa mgr Jana Krzysztofa Kowalczyka; lista gatunków w materiałach do planu ochrony Trójmiejskiego PK


mRG Razi ich też [leśników – uwaga SZ], jak mówią, niegospodarność [miasta Sopot – uwaga SZ]
kSZ – brzmi podejrzanie w ustach ludzi z branży, gdzie pracownik średniego szczebla, powiedzmy starszy strażnik leśny, zarabia więcej niż statystyczny dyrektor szkoły
mRG To jest las [komunalny m.Sopot – uwaga SZ], a w rzeczywistości wysypisko śmieci
kSZ – zamiast komentarza poniższe przykładowe zdjęcia z lasów administrowanych przez nadleśnictwo Gdańsk


Trójmiejski PK, leśnictwo Matemblewo, okolica obszarowego pomnika przyrody z podgrzybkiem pasożytniczym (w pobliżu szlak turystyczny niebieski) fot. MSW


Trójmiejski PK, Szlak Grubego Dębu, w okolicy oddz. 121 fot. MSW

tzdoNIK – Brak realizacji prac inżynierskich związanych z zapobieganiem powodziom i skutkom suszy, a także bezpieczeństwa pożarowego. W ciagu ostatnich 9 lat Miasto Sopot wykonało na obszarze 195ha lasów – 17 (słownie: siedemnaście) dołów chłonnych (...) Miasto Sopot mając potencjalne możliwości (środki UE) nigdy nie wystąpiło o dotacje na tak ważne dla mieszkańców miasta cele, których realizacja gwarantowałaby im bezpieczeństwo zarówno ekologiczne jak i majątkowe
kSZ – interesujące podejście instytucji ponoć przyrodniczej – sprowadzanie zapobiegania powodziom w strefie krawędziowej i poniżej wysoczyzny Pojezierza Kaszubskiego do kwestii dołów chłonnych .... czy takich jak na przykładowym zdjęciu w lesie państwowym ? bo jeśli tak to może lepiej, że powstało ich w lasach komunalnych Sopotu tylko 17 (słownie: siedemnaście) ......


Trójmiejski PK, Dolina Zagórskiej Strugi koło Rumii, 2019 r. fot SZ

... a w kontekście ochrony przeciwpowodziowej Trójmiasta dyrekcjo RDLP w Gdańsku – może warto poddać się refleksji nt. korelacji między takimi [patrz poniżej] formami oddziaływania na glebę leśnych ciągników zrywkowych a nasileniem erozji wodnej i dynamizowaniem spływów wody, zwłaszcza w czasie opadów nawalnych w Trójmieście ...


Trójmiejski PK, Dolina Strzyży, zniszczony zrywką drewna dukt – szlak turystyczny fot. Barbara Głowacka

... a ponadto przypomnieć sobie (nauczyć się wreszcie i na zawsze ?) i zacząć wreszcie doceniać rolę tzw. martwego drewna w opóźnianiu spływu wód opadowych, zwłaszcza na stokach pagórów morenowych o znacznych nachyleniach, na obszar zabudowanej terasy nadmorskiej Trójmiasta ....


Stawowie, lasy komunalne Miasta Sopot, 2019 r. fot. SZ

tzdoNIK – Zaniechanie wykonywania podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych (czyszczenia, trzebieże) w drzewostanach należących do Miasta Sopot. Zaniechanie tych zabiegów powoduje obumieranie drzew mające bezpośredni wpływ na stabilność drzewostanów
kSZ – trudno skomentować coś, co jest jakimś novum-absurdum w naukach leśnych i wprowadza w błąd ... więc może tak: po pierwsze „stabilność” w przyrodzie” nie istnieje, przyroda to twór dynamiczny i zmienny w każdej jednostce czasu; po drugie - proces obumierania części drzew w lesie w trakcie jego ewoluowania bez pomocy leśników jest naturalnym skutkiem konkurencji osobników o przestrzeń, światło, roztwory glebowe itd. ... to jest las dynamiczny, najczęściej (pominąwszy katastrofy) trwały w swojej zmiennej (w skali dziesiątek, setek lat) fizjonomii, strukturze i powiązaniach .... w takim lesie upadek jakiegoś drzewa nie ma znaczenia, w powstałej luce odradza się samorzutnie młode pokolenie (tego gatunku lub kompilacji gatunków) ..... zabiegi pielęgnacyjne leśników typu czyszczenia, trzebieże i kolejne cięcia naśladują w jakimś sensie choć nieudolnie ten proces, jednak zasadnicza różnica jest jedna – w tym ludzkim przypadku liczy się niestety osiągnięcie celu produkcyjnego (zysku), innymi słowy wycięcia drzewa, drzew, drzewostanów w wieku spełniającym najlepiej ten komercyjny cel ... konkludując - zaniechanie zabiegów pielęgnacyjnych nie ma bezpośredniego wpływu na „stabilność” drzewostanów, gdyż po pierwsze takowa nie istnieje, a po drugie las da sobie świetnie bez tych zabiegów radę
tzdoNIK – Miasto nie prowadzi też żadnych działań zmierzających do odnowienia lasu ...
kSZ – i dobrze, co się ma odnowić, odnowi się samo, i tak od tysięcy lat na wielu obszarach, odkąd lądolód opuścił Środkową Europę, a o służbach leśnych lasy jeszcze nie śniły.....; no i te konkretne oszczędności na sadzonkach ....
tzdoNIK - ...wprowadzanie gatunków odpornych na zmiany klimatyczne ... (...)
kSZ – w Trójmiejskim PK dominują siedliska buczyn i buk jest głównym gatunkiem lasotwórczym, a jego cechy ekologiczne sprawiają, że jest on doskonale dopasowany do obecnych regionalnych i lokalnych warunków środowiskowych (Latałowa i Pędziszewska 2016); eksperymenty z nasadzeniami jw można sobie prowadzić na plantacjach, a nie na siedliskach, które trwają już dobre kilka tysięcy lat
tzdoNIK - Zakłócona jest zatem przemiana pokoleń (trwała i zrównoważona gospodarka leśna)

kSZ – „trwała i zrównoważona gospodarka leśna” nie uczyni przemiany pokoleń „niezakłóconą” (cokolwiek to znaczy), innymi słowy odnowienia sztuczne, których życzyłoby sobie RDLP w Gdańsku, nie są czynnikiem „stabilizacji” (cokolwiek to znaczy) przemiany pokoleń
tzdoNIK – Gospodarka leśna w lasach komunalnych Miasta Sopotu generuje corocznie wysokie straty finansowe (ostatnia 0,5mln zł), a dodatkowe zaniechania w zakresie prawidłowego jej prowadzenia stanowią zagrożenie dla trwałości tych lasów oraz ich zdolności adaptacyjnych do zmieniającego się klimatu. Zaniechania w tym zakresie powodują również systematyczny wzrost zagrożenia dla życia i zdrowie [pisownia oryg. – uwaga SZ] ich użytkowników.
kSZ – wg powyższej retoryki „uprawa ogródka tj. lasu” za pomocą czyszczeń, trzebieży, rębni, presji na glebę przy zrywce itd. ma być remedium na zmiany klimatyczne .... ot, filozofia .....; tymczasem zaniechania w zakresie prowadzenia gospodarki leśnej nie stanowią żadnego zagrożenia dla trwałości lasów w Środkowej Europie, gdyż las jest tu generalnie formacją docelową (dynamicznym klimaksem), z wyjątkiem miejsc bardzo uwilgotnionych, bardzo suchych, bądź wysoko wyniesionych nad poziom morza; tymczasem wyjęte z jakichkolwiek prac gospodarczych obszary ochrony ścisłej w wielu parkach narodowych nie tylko w Polsce mają się znakomicie – jakoś las tam nie znika, a za leśnikiem, takim np. z RDLP w Gdańsku nikt tam nie tęskni, przyroda też, chyba, że przyjedzie i będzie podziwiał, ponadto starał się zrozumieć, a nie wymądrzać ....; co do imputowanych zaniechań w temacie wycinania drzew pod kątem bezpieczeństwa ludzi Pan Prezydent Karnowski wyraźnie zaznaczył, że w związku z koniecznością zapewnienia tego bezpieczeństwa usuwa się niebezpieczne dla zdrowia i życia drzewa (np. złamane) lub ich fragmenty
tzdoNIK- Ponadto lustracja terenu Lasów Komunalnych wykazała szereg zaniedbań:
Składowania odpadów na terenach zielonych i celowe ich zakopywania [pisownia oryg. – uwaga SZ]

kSZ – porównaj dwa zdjęcia dotyczące przykładowych dróg leśnych na terenie lasów państwowych w Trójmiejskim PK wyżej w tekście
tzdoNIK - Niszczenie drzew dziuplastych prawdopodobnie gat. podlegającego ochronie [pisownia oryg. – uwaga SZ]
kSZ – zasób drzew biocenotycznych obfitujących w mikrosiedliska nadrzewne na terenach administrowanych przez RDLP w Gdańsku nijak się ma – przy zachowaniu proporcji powierzchniowych – do zasobu tychże na terenach lasów komunalnych Trójmiasta na zdecydowaną korzyść tych drugich; w lasach komunalnych zdarzają się (niestety) sporadyczne przypadki wycinania takich drzew, jednak skala problemu jest nieporównywalnie mniejsza niż w lasach państwowych; zasoby drzew biocenotycznych w rezerwatach przyrody i w tzw. powierzchniach referencyjnych doglądanych przez Nadleśnictwo Gdańsk wyglądają zdecydowanie lepiej niż poza nimi na obszarze administrowanym przez lasy państwowe, ale nic w tym dziwnego, skoro jest to jedna z kwestii, która na tych powierzchniach obowiązuje, bądź dla której obiekty (powierzchnie referencyjne) wyznaczono, wraz z większą ekologiczną (nie ekonomiczną) dbałością o tzw. martwe drewno

Trójmiejski PK, stos drewna opałowego przy drodze ze Złotej Karczmy w stronę Szwedzkiej Grobli (leśnictwo Matemblewo) fot. MSW


Trójmiejski PK, Dolina Czystej Wody, lasy państwowe, ścięty świerk z czynnym (jeszcze) gniazdem mrówki Lasius fuliginosus fot. SZ



Trójmiejski PK, biegacze pomarszczone Carabus intricatus zimujące pod korą wywleczonego buka do wywiezienia z lasu państwowego, gatunek pod ochroną prawną. fot. MSW


Obszar w jurysdykcji RDLP w Gdańsku, poza Trójmiejskim PK, okolice Kąpina nadleśnictwo Wejherowo (część obszaru zarządzanego przez tę jednostkę to Trójmiejski PK), ścięty modrzew wraz z bluszczem na nim, drzewo biocenotyczne i niedoszły kandydat na pomnik przyrody. 2017 r. fot. SZ


Trójmiejski PK, okolica Jeziora Borowo kłoda – mikrosiedlisko chrząszcza Glischrochilus quadriguttatus wywiezione z imagines gatunku kilka dni później. Nadleśnictwo Wejherowo fot. SZ, 2017 r.


Glischrochilus quadriguttatus chrząszcz rzadki w Polsce
z byłego już stanowiska jw fot. SZ


Trójmiejski PK, Dolina Samborowo, biocenotyczny buk – zamiast „E” (pozostawia się do naturalnego rozkładu) czerwona kropka – przeznaczony do wycięcia. Fot. MSW

Epilog


Ze szczerymi życzeniami dla PGL LP oprzytomnienia i jak najszybszego powrotu do budżetu – jedynej być może drogi odbudowania etosu polskiego leśnika, o ile jest to jeszcze w ogóle możliwe .... fot. MSW, SZ


cytowana literatura
Latałowa M., Pędziszewska A. 2016. Co wnoszą badania nad historią lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego do dyskusji nt. aktualnej gospodarki leśnej ? Pracownia Paleoekologii i Archeobotaniki Katedra Ekologii Roślin, Wydział Biologii Uniwersytet Gdański, Biuletyn Informacyjny PR FSNT NOT w Gdańsku, nr 15 lipiec 2016.

Galeria ze spaceru w dolinę Raduni na zachód od pruszczańskiej Faktorii Międzynarodowego Bałtyckiego Parku Kulturowego. Teren, pomimo tego że podmiejski, robi wrażenie. Względnie naturalna rzeka, nadrzeczne olsy i zarośla wierzbowe, stare drzewa w nurcie rzeki i na brzegach, ślady działań bobrów, łabędzie nieme i kaczki krzyżówki. Sami zresztą oceńcie. Dla porządku dodam, iż kilka lat temu odnotowaliśmy w tej okolicy obecność zimorodka. Elementy techniczne na niektórych zdjęciach to obwodowa Trójmiasta oraz jej ekrany od strony wschodniej. W spacerze udział wzięli Iwonka Zielińska, Ryga, Sławek Zieliński. 5 XII 2020 r. Miłych wrażeń.

z pozdrowieniami dla Adama Bohdana 🙂 (pozdrowienia z dnia 2 XII 2020 roku)

Sławomir Zieliński

Szrotówek na cenzurowanym

Wstęp

Szrotówka kasztanowcowiaczka, niepozornego motyla, którego larwy odżywiają się liśćmi kasztanowców (powodując w miejscach żerowania brunatne przebarwienia) postawiono od jakiegoś już czasu na „medialnym topie”. Nic więc dziwnego, że zna go pewnie większość umiejących czytać w Polsce, tyle, że nie każdemu z nich udaje się wymówić wdzięczną gatunkową nazwę.

Ach, co za szkodnik !

            W prasie, nie tylko tej „brukowej”, pojawiają się alarmistyczne prognozy o groźbie totalnej zagłady kasztanowców w Polsce, co jest – według autorów tych przewidywań – pewne jak to, że 2 x 2 = 4, o ile oczywiście nie podejmie się skutecznej z wymienionym niebezpiecznym stworzeniem walki. A armaty w tej walce już grzmią (np. wygrabianie i palenie liści kasztanowców, poszukiwania organizmów, które mogłyby spasożytować szrotówka i inne). Testuje się więc te różne środki i metody ograniczania owada, co jest zresztą standardowym (z pewnością poznawczym, choć niekoniecznie przyrodniczo sensownym) zachowaniem naukowców i sposobem na uwiarygadnianie się instytucji naukowych w oczach potencjalnych sponsorów badań.

Datki na szczepionkę ?

            Jednak w niektórych aspektach antyszrotówkowej kampanii pojawiają się elementy trudne do zaakceptowania. Jako nadużycie postrzegam np. wszelkie podejmowane ostatnio próby zbiórki pieniędzy na ograniczające szrotówka iniekcje (szczepionki). Działanie to ma bowiem o wiele więcej wspólnego z wspieraniem ich producenta tudzież wyspecjalizowanych firm zajmujących się tzw. ochroną roślin (wykaz nielicznych nietrudny do odnalezienia w internecie), niż z nabyciem pewności „uratowania” kasztanowców (długofalowe działanie wszczepianych substancji jest nieznane). Po co zresztą ratować coś, co jest tak naprawdę nie zagrożone ? Czy np. wiązy w Polsce wyginęły, choć od kilkudziesięciu co najmniej już lat część osobników (w różnym wieku) choruje i umiera na tzw. holenderską chorobę wiązów powodowaną przez fizjologiczne osłabienie, niektóre korniki z rodzajów ogłodek i rozwiertek oraz  zarodniki przenoszonego przez nie grzyba Ceratocystis ulmi ? Nie wyginęły, gdyż jeden choruje i umiera, a drugi nie, tak jak w przypadku kasztanowców. I tak jak w przypadku każdej populacji żyjącej w środowisku przyrodniczym, także ludzi. Jak dziś pamiętam alarmistyczne wypowiedzi i artykuły publikowane w latach 80. ubiegłego wieku – w niejednym z nich prognozowano całkowite wymarcie wiązów w Polsce. I co z tego wynikło ? Ano nic – wiązy, poza tą pewną ich częścią, która na bieżąco choruje i umiera (i kolejne, i dalsze, itd.....), mają się u nas całkiem dobrze.

Konia czy owcę

            Tak nawiasem mówiąc wypadałoby, aby wytrawni specjaliści od ochrony roślin pamiętali, że kasztan i kasztanowiec to jednak dwa różne rodzaje drzew (patrz www.kasztanowiec.ii.pl). Dalece ryzykowne jest także upatrywanie w żerowaniu larw szrotówka kasztanowcowiaczka przyczyny powtórnego (jesiennego) kwitnienia kasztanowca. Dziać się tak może równie dobrze z powodu klimatycznych anomalii – np. bardzo ciepłej jesieni. W różnych wypowiedziach przydałoby się też mniej niepotrzebnej propagandy w stylu: „czy kasztanowce przejdą do historii ?”, „wprowadzanie nowoczesnej (co to ? – przyp.SZ) substancji czynnej” lub „jeżeli nie podejmie się natychmiast radykalnych metod zwalczania to szkodnik ten może zniszczyć przez kilka lat totalnie wszystkie kasztanowce w Polsce” (cytaty z ww strony). Przysłowiowego konia z rzędem lub owcę ginącej rasy wrzosówka dla Pana Profesora – twórcy ostatniego cytowanego powyżej stwierdzenia – oferuję, jeśli tak naprawdę (totalnie) się stanie.

Do skreślenia tych niewielu słów skłoniło mnie kilka dość zaskakujących informacji zawartych w materiałach do tzw. konsultacji społecznych projektu planu ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przygotowanych przez wykonawcę planu Klub Przyrodników. Dodam dla porządku, że od wielu lat należę i sympatyzuję z tym NGO-sem oraz iż uczestniczyłem w pracach inwentaryzacyjnych i waloryzacyjnych do planu TPK w zakresie badań bezkręgowców.

Zaskoczenia (moje), a może i nie tylko ....

  1. okazuje się, że 100% lasów tworzących TPK to lasy ochronne
  2. nadleśniczy jest władny na mocy zarządzenia wyznaczać w tych lasach tzw. strefy funkcjonalne
  3. okazuje się, że jedną ze stref lasów ochronnych może być obszar o dominującej funkcji gospodarczej (!!!???) (tutaj: obszar IV, pozostałe to obszar I - o dominującej funkcji społecznej, obszar II - o dominującej funkcji przyrodnioczej, obszar III - obejmujący tereny dziedzictwa kulturowego)
  4. zapis z planu urządzania lasu (PUL) dla Nadl. Gdańsk na lata 2015-2024: "zatrzymanie wzrostu wieku drzewostanów - szerokie inicjowanie cięć rębnych"
  5. jedna z praktyk nadleśnictwa to pozostawianie drzew biocenotycznych

Wyjaśnienia, mikro-komentarze

  1. jak się okazuje, obecnie obowiązujące "nowe" Zasady hodowli lasu definiują jedną z grup lasów ochronnych jako "lasy położone w granicach administracyjnych miast i w odległości do 10 km od granic administracyjnych miast liczących ponad 50 tys. mieszkańców" ; to samo opracowanie, tyle że z 1988 roku (a więc mniej więcej z czasów, gdy pobierałem naukę w sposób sformalizowany) ujmuje tematyczny zapis nieco inaczej: "lasy (...) w granicach administracyjnych miast, pełniące głównie funkcje ochrony ludności przed szkodliwym wpływem zanieczyszczeń w atmosferze i przed hałasem"
  2. chętnie poznałbym przepis, na mocy którego nadleśniczy może tego typu zarządzenie wydawać, a zwłaszcza wydzielać dalece dyskusyjną merytorycznie, a i z punktu widzenia społecznego, strefę Obszaru IV
  3. okazuje się, że "las ochronny" ale jednak "las gospodarczy" - no to jaki właściwie jest ten las ?..... szukam wsparcia w zasadach hodowli lasu; zaczynam od "nowych" i w paragrafie 11 znajduję: "zagospodarowanie lasów ochronnych prowadzi się pod kątem utrzymania ich wielofunkcyjnej roli ze szczególnym uwzględnieniem (jednej lub kilku) funkcji, dla których zostały one uznane za ochronne"; porównuję ze "starymi" zasadami hodowli lasu i znajduję paragraf 2: "(...) Produkcja surowca drzewnego w tych lasach [tj. ochronnych - uwaga SZ] powinna być prowadzona w sposób zapewniający spełnianie przez nie przede wszystkim głównej funkcji, do jakiej są one przeznaczone (...)" ... to samo ? niby podobnie, ale warto zwrócić uwagę na istotną (choć dyskretną) różnicę - jednoznaczne podporządkowanie wszelkich działań gospodarczych celom ochronnym w wersji "starej" ver. rozmycie tematu zadaną apriori "wielofunkcyjnością" lasów w wersji "nowej"
  4. jakby ktoś jeszcze się dziwił, że w ostatnich latach obserwowana jest o wiele bardziej intensywna niż kiedyś wycinka drzewostanów w TPK - to tu ma odpowiedź; przyspieszenie wycinki zadali sobie sami leśnicy i pilnie jak widać to zadanie realizują ...... dla mnie jako "branżowca" najbardziej irytujące jest publiczne serwowanie bredni przez niektórych lokalnych leśnych decydentów o znaczącym procencie starodrzewów w TPK, w kontekście wyżej przywołanego "zatrzymania wzrostu wieku drzewostanów"... nie chciałbym być złym prorokiem - oby w następnych PUL-ach nie przełożyło się to na "zjazd" wieków rębności podstawowych gatunków lasotwórczych, głównie buka
  5. drzewa biocenotyczne (z dziuplami, próchnowiskami, rozłamane, z listwami piorunowymi, oparzelinami kory, z hubami itp.) - w rezerwatach i na części tzw. powierzchni referencyjnych coś się w tym względzie niewątpliwie dzieje (de facto - nie dzieje, i dobrze), poza tym, podejście administratorów lasu do drzew biocenotycznych jest ciągle jeszcze dalekie od doskonałości

Rotmanka 30 XI 2020 r.

Sławomir Zieliński

Jestem naukowcem. Pomimo tego, że z „marginesu nauki”, obowiązuje mnie dążenie do obiektywnej prawdy. Także w sprawach, które – choć bywają dla mnie już odległe – pozostają generalnie ważne, zwłaszcza w kontekście społecznym.

Codziennie dowiaduję się. Także o takich sprawach. O różnych kwestiach. Wśród nich o HIPOTEZACH. Te mnie zajmujące poddaję weryfikacji. Można ją nazwać naukową. W jej wyniku HIPOTEZY podlegają analizie i przyjmowane są „do dalszej obróbki” lub odrzucane. O ile odrzucane – to do „przechowalni” (w oczekiwaniu na nowe hipotezy) lub w niebyt i niepamięć. Taka procedura. Procedura domniemanej FALSYFIKACJI. Która się zdarzy lub nie. Bezemocjonalna. Bezceremonialna. Jak OBIEKTYWIZM, sam w sobie. Po drodze na całym tym etapie funkcjonuje KRYTYCYZM. Bez tego narzędzia nauka, a i jej przełożenie na życie codzienne, pozostawałyby jako takie zbiorem pobożnych życzeń, niezweryfikowanych idei, graniem na emocjach, specyficzną pseudonauką i trudnym do zniesienia żywotem po prostu.

Z niemałym więc zdziwieniem, a i z niepokojem podyktowanym potrzebą  poszukiwania obiektywnej prawdy, odnotowuję pojawienie się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej petycji pt.: „Apel ludzi nauki o prawdę i szacunek w pamięci o Janie Pawle II”, powstałej w reakcji m.in. na Raport Sekretariatu Stanu Watykanu w sprawie Theodore’a McCarricka arcybiskupa Waszyngtonu oraz film pt. „Don Stianislao” o Kardynale Stanisławie Dziwiszu autorstwa Marcina Gutowskiego. Sygnatariuszami ww apelu jest na ten moment ponad 200 polskich naukowców w randze Profesora. To dokument moim zdaniem przedwczesny, wprowadzający zamęt i niepotrzebny, gdyż emocjonalny i nie zweryfikowany wiedzą zawartą w dokumentach już dostępnych, a także tych jeszcze nie podanych do publicznej wiadomości na zadany temat. Jego sygnatariuszami, jak wspomniano, są naukowcy w tytule co najmniej i co najwyżej Profesora, a credo ich wystąpienia dobrze oddaje cytat z ich stanowiska: „(...) Sygnatariuszami tego listu są osoby pracujące na polskich uniwersytetach i w instytutach badawczych. W naszej pracy naukowej i dydaktycznej jesteśmy zobowiązani do szukania prawdy oraz przekazywania jej studentom. Jako obywatele czujemy się też współodpowiedzialni za prawdę jako fundament debat publicznych. (...)”. Credo swoje, fakty swoje, zwłaszcza ta kontekstowo zadziwiająca deklaracja „zobowiązania do szukania prawdy”.

PRAWDA jest jedna, OBIEKTYWNA, ale aby ją upublicznić nie wystarczy pobieżnie sformułowana petycja. Znikomej części środowiska naukowego. Niekoniecznie reprezentatywnej. Która nie dostrzega tego, co dobrze widać z niższych poziomów „naukowej hierarchii”, w tym z tej nauki marginesu. Tego mianowicie, że procedurę DOWIEDZENIA SIĘ czegokolwiek o czymkolwiek należy przeprowadzić rzetelnie i wyczerpująco, a czego przypomnienie zawarłem we wstępie tego apelu. I wstrzymać się z apriorycznym wyrokowaniem. Oczekiwać raczej na wyczerpującą pulę faktów dotyczących stanu wiedzy/niewiedzy i postępowania/zaniechań Jana Pawła II w kwestii pedofilii i innych patologii obecnych od lat w kościele katolickim. Obecnych - niestety.

W związku z powyższym apeluję o cierpliwość mentalną, także badawczą, a potem dopiero ewentualne formułowanie wniosków, wynikających z badań, a nie z emocji tudzież wiary czy przekonań religijnych wnioskodawców. Apeluję o OBIEKTYWIZM.

Post Scriptum

Dorzucam poniżej, po 21 latach przelegiwania na półce, „cegiełkę” do obiektywnego oglądu ZAINTERESOWANYCH działaniami machiny watykańskiej biurokracji. Tematyka niszowa, bliska mojemu wykształceniu i sercu - przyrodnicza.

Sprawa dotyczyła łamania m.in. ówczesnej Ustawy o ochronie przyrody z 1991 roku i dotyczyła kaszubskiego rezerwatu  przyrody „Szczyt Wieżyca”. Zawiera ona wątek papieski, oburzający dla wrażliwości co najmniej kilku ówczesnych niezależnych gdańskich przyrodników oraz części niezaangażowanych zawodowo wrażliwych Obywatelek i Obywateli. Wśród nich mnie. Z tego oburzenia powstało pismo do Watykanu (skan), które poskutkowało odpowiedzią (skan) i pocztówką (dwustronny skan).

Załączam także link do tematycznej notatki z Biuletynu Klubu Przyrodników „Bociek” https://kp.org.pl/pdf/bociek/bociek55.pdf. oraz trzy skany wybranych tematycznych artykułów z Gazety Morskiej (ówczesna nazwa lokalnego dodatku Gazety Wyborczej) i Dziennika Bałtyckiego.

Epilog

W kwestii epilogu terenowego można powiedzieć tyle, że zgodnie z przewidywaniami rezerwat jest na bieżąco zadeptywany, zaśmiecany, jego pojemność turystyczna jest wielokrotnie przekraczana, fauna, flora, mykoflora w przyspieszonym tempie podlegają procesom trywializacji gatunkowej, szerzej – synantropizacji. To przekłada się na degradację siedlisk, zwłaszcza składowej ekosystemu leśnego.  Z częścią tych smutnych, ale i łatwych onegdaj do przewidzenia skutków wybudowania monstrualnej wieży widokowej w rezerwacie przyrody, będzie można zapoznać się studiując kolejny Plan Ochrony Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, który właśnie powstaje.

W kwestii epilogu w zakresie spraw niekoniecznie uchwytnych. „Bóg jest miłością” wtedy nie pomogło. Zdecydowanej reakcji Watykanu, żeby nie firmować imieniem Papieża łamiącej prawo inwestycji zabrakło. Z Janem Pawłem II w nazwie wieży widokowej poszło komuś łatwiej ? Osłabiło ewentualne wyrzuty sumienia ? Dowartościowało czyjeś zaburzone ego ? Rozmydliło fizyczną i duchową odpowiedzialność pomysłodawców i urzędników, którzy wtedy na to przystali ? Część z nich już nie żyje, "dzieło" i jego opłakane przyrodniczo skutki pozostało. Interesujące, co mieliby do dodania, gdyby mogli (i chcieli) o tym nam już opowiedzieć.

... a kto ma cierpliwość, niech czyta .... https://www.kp.org.pl/images/bociek/Artyku%C5%82y/bociek_142/artyku%C5%82_3.pdf

w tym numerze wiele tekstów, a w tym nawet 🙂 dwa mojego pióra ....

https://www.kp.org.pl/images/bociek/Artyku%C5%82y/bociek_142/artyku%C5%82_3.pdf

https://www.kp.org.pl/images/bociek/Artyku%C5%82y/bociek_142/artyku%C5%82_6.pdf

Mając na uwadze kwestie archiwizacyjne zamieszczam poniżej krótką trójstronną wymianę myśli i poglądów będącą pokłosiem listu nadleśniczego Nadleśnictwa Gdańsk pana Janusza Mikosia do prezesa Fundacji Fidelis Siluas kolegi Brunona Wołosza (patrz poprzedni materiał na MIKROBIOTOPIE).

W reakcji na materiał zamieszczony na MIKROBIOTOPIE otrzymałem w dniu 28 maja br. następującego e-maila od rzecznika Nadleśnictwa Gdańsk pana Łukasza Plonusa.

Szanowny Panie,

Po lekturze Pana tekstu odniosłem wrażenie, że nie ma Pan pełnego obrazu działalności prezesa fundacji Fidelis Siluas. Pismo nadleśniczego Nadleśnictwa Gdańsk był sprzeciwem, wobec dezinformacji (fakenwes) oraz agresji internetowej (hejt), które są głównymi produktami działalności prezesa Fidelis Siluas.

Jako postronny obserwator mógł Pan nie zauważyć, że informacje publikowane przez Fidelis Siluas, zawierają w sobie półprawdy oraz oszczerstwa, nie rzadko wymierzone w szeregowych pracowników nadleśnictwa. Wystarczy przejrzeć posty opublikowane w mediach społecznościowych tej fundacji by znaleźć porównania, uproszczenia i przeinaczenia znane z teorii spiskowych o szkodliwości szczepionek czy płaskiej ziemi. W gąszczu inwektyw i nieprawdziwych informacji można znaleźć nazwiska i wizerunki, pracowników nadleśnictwa. Dlatego uważam, że nadleśniczy jako kierownik jednostki i obywatel ma obowiązek przeciwstawiać się oszczerstwom rzucanym w kierunku zarządzanej przez niego instytucji i pracowników. Zapewne zgodzi się Pan ze mną, że każdy użytkownik internetu powinien przeciwstawiać się hejtowi i fakenewsom, ponieważ jest to nasza wspólna przestrzeń.

Prezes Fidelis Siluas lubi nazywać się przedstawicielem społeczeństwa, choć moim zdaniem taki status zdobywa się poprzez wolne wybory parlamentarne lub samorządowe, a nie przez zdobywanie polubieni na facebooku. Tym bardziej, że polemika z tezami przestawianymi na fanpageu fundacji Fidelis Siluas skutkuje zablokowaniem użytkownika. Taki los spotkał wielu mieszkańców Trójmiasta, naukowców i leśników, którzy przedstawiali inne spojrzenie niż to, które prezentuje fundacja. Jak na organizację, uważającą się za instytucję kontroli społecznej jest to działanie bardzo nietransparentne i niedemokratyczne.

Z wielkim zaskoczeniem przyjąłem informację, że z fundacją współpracują przyrodnicy, ponieważ treści publikowane przez Fidelus Siluas zawierają najczęściej opinie nie mające podstaw naukowych. Takim jaskrawym przykładem jest dyskredytowanie przez fundację wiedzy naukowców Państwowej Akademii Nauk czy specjalistów międzynarodowych organizacji FSC czy PEFC. Dlatego chętnie poznam dorobek naukowy wspomnianych przez Pana naukowców i autorytetów.

Niestety umknął Panu fakt, że od 2018 roku funkcjonują w Nadleśnictwie Gdańsk dwa bardzo ważne dokumenty. Są nimi zarządzenie nadleśniczego w sprawie zasady prowadzenia gospodarki leśnej w drzewostanach o szczególnych walorach ważnych dla lokalnej społeczności oraz zarządzenie nadleśniczego w sprawie zagospodarowania obszarów funkcjonalnych wyznaczonych na terenie Nadleśnictwa Gdańsk. Znacząco modyfikują one sposób zagospodarowania lasów, tak by zabiegi gospodarcze były mniej uciążliwe dla osób odwiedzających las. Leśnicy mają świadomość, że te lasy są dla ludzi bardzo ważne, dlatego w miarę możliwości, dostosowują swoje działania do społecznych oczekiwań.

Żywię ogromną nadzieję, że nieprawdziwe informacje znikną z mediów społecznościowych fundacji Fidelis Siluas dzięki czemu będziemy mogli podjąć merytoryczną i spokojną dyskusję.

Z poważaniem

Łukasz Plonus

rzecznik prasowy

Odpowiedź moja była następująca.

Panie Rzeczniku
odpowiedzi do akapitów z Pana e-maila w systemie 1/1:
  • pańskie wrażenia mnie nie interesują - nie jestem psychologiem ani tym bardziej psychoanalitykiem;
  • urzędnika państwowego obowiązuje powściągliwość, umiar i takt; tych cennych przymiotów w odpowiedzi pana Nadleśniczego do Fidelis Siluas nie sposób się doszukać;
  • to pańskie zdanie, dość niszowe i słabo zgrane z wiedzą o społeczeństwie, jak widzę;
  • brak znajomości dorobku, działań i osiągnięć, także w kontekście lokalnym (TPK) takich nazwisk jak Wilga, Latałowa czy Kochańczyk nie najlepiej świadczy; ten dorobek jest powszechnie dostępny, proszę się więc wysilić; co do nazwiska Zieliński - zapraszam na stronę www.mikrobiotop.pl, zakładka Publikacje; co do kolejnych nazwisk wspierających koncepcje lansowane przez FS i Ich dorobku - proszę wysilić się po raz drugi;
  • dokumenty funkcjonują, a jak jest rzeczywistość, każdy widzi.
informuję ponadto, że nie administruję stroną internetową Fundacji Fidelis Siluas;
ceniłbym sobie także, gdyby był Pan uprzejmy w przyszłości poświęcać mojej skromnej osobie mniej czasu (innymi słowy - poproszę o krótsze i bardziej merytoryczne e-maile);
sławomir zieliński
ps
opinie mają to do siebie, że nie muszą mieć podstaw naukowych
Na FP Fundacji Fidelis Siluas pojawił się taki oto komentarz Brunona Wołosza.

Ja Brunon Wołosz, niewykształcony,człowiek z ludu, z dołu, choć widzący, że ziemia nie jest płaska, (wszak w TPK są pagórki) też pozwolę sobie dodać kilka słów od siebie jako komentarz do treści pisma rzecznika NG.
Otóż, o demokrację właśnie nam chodzi, której w kontekście nierównego, zatem niedemokratycznego prawa społeczeństwo nie ma. Zabrakło demokracji w czasie pseudo konsultacji społecznych, na których dowiedzieliśmy się, że to nie konsultacje, lecz ogłoszenie jedynego „słusznego” postanowienia LP w przygotowanym PUL (Planie Urządzania Lasu). Kolejny raz jesteśmy pomawiani przez urzędników państwowych, którzy nie wskazują w którym miejscu kłamiemy. Każdy także, kto śledzi nasz FP wie, że rzeczywiście blokujemy tzw. „trolli” leśników, którzy po powstaniu FP często zaglądali i komentowali, zagłuszali nasz słuszny głos przeciw LP. Sprawdźcie sami kto „zalajkował” pismo pana Nadleśniczego skierowane do mnie na stronie NG. Ludzie z całej Polski, tylko nie z Trójmiasta i niemal zawsze osobiście lub rodzinnie związani z LP. Instytucji państwowej to nie przystoi. Bardzo kiepskie. Natomiast zachęcam pana rzecznika i leśników do przeczytania komentarzy pod artykułami w GW. Nie ma słowa pochlebnego dla działalności korporacji „Lasy Państwowe” w Polsce. Po co zatem te opowieści leśników jak ważną dla nich społeczną funkcję pełni TPK? Jak rozumiem, gdyby nie miał istotnej funkcji społecznej, to całkiem przestał by istnieć? Trudno zrozumieć polemikę rzecznika z rzeczywistością, którą każdy, kto spaceruje po naszych lasach widzi i może nawet dotknąć. Ubywa cennego drzewostanu w zastraszającym tempie. I tu bardzo ważna informacja dla rzecznika, bo może nie ma tak cennych danych? Otóż TPK nie stanowi nawet 0,5% polskich lasów. Czy zatem już nie ma czego wycinać, by rąbać las miejski, który w istocie leży w środku dużej aglomeracji miejskiej? W dodatku rośnie tu grubo ponad 8 tys. lat (!). To, co także nie wytrzymuje próby krytyki, to rzekoma konieczna gospodarka leśna tam, gdzie nie ma lasów naturalnych. Obiektywnie nigdzie taka gospodarka nie musi być prowadzona dla trwania lasu. Gospodarkę prowadzi się w ogródku, na polu buraków itp. Postaramy się Wam niebawem pokazać i skomentować co oznacza „gospodarka leśna” dla lasu o charakterze naturalnym, jakim jest TPK. Urzędnik państwowy nie może kpić i stosować dezaprobatę wobec „niewykształconego” społeczeństwa, którym to społeczeństwem byłyby dwie trzy, pięć osób, a co dopiero kilka tysięcy. Nie jest bowiem problemem to, że pomawiają mnie osobiście i poniżają pracownicy tej wielkiej korporacji, lecz w istocie kierują swoją pogardę dla całej naszej społeczności. To jest niegodne zachowanie i świadczy o tym, że działają w LP zasady korporacyjne. Polega to na tym, że właśnie jedną z cech korporacji jest odgórne zarządzanie, jednolity przekaz bez prawa do zdania odrębnego itd. Załączam Wam pismo dla potwierdzenia czym są w istocie dla leśników „konsultacje społeczne”.

Niebawem kolejne ciekawe fakty, z którymi będą musieli się zmierzyć leśnicy...

Czyżby nadleśniczy się pogubił ?

Jako sympatyk wszelkiej aktywności, która stawia sobie za cel wzrost znaczenia ekologicznych i społecznych funkcji lasów, m.in. lasów w sąsiedztwie miast, stałem się mimowolnym świadkiem korespondencyjnej wymiany poglądów i „uprzejmości” między zaangażowaną w ochronę Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego (TPK) Fundacją Fidelis Siluas a RDLP w Gdańsku/Nadleśnictwem Gdańsk. Organizację społeczną reprezentował  społecznik Brunon Wołosz (do wiadomości e-maila z pismem Nadleśnictwa Gdańsk otrzymali: Marcin S. Wilga, Michał Kochańczyk, Michał Rybicki, niżej podpisany), instytucję Państwowe Gospodarstwo Leśne  Lasy Państwowe  – nadleśniczy Nadleśnictwa Gdańsk Pan Janusz Mikoś.

Pisma źródłowe znajdują się na profilu FB Fundacji Fidelis Siluas.

I o ile w przypadku lektury pisma Fundacji nieco tylko zdziwiła mnie pewna doza zawartych w nim emocji, gdyż emocje już od czasów Szafera, Wodziczki i innych wybitnych  przyrodników kształtowały ochronę przyrody, o tyle w przypadku pisemnej odpowiedzi urzędnika lasów państwowych, gdzie emocje zdominowały jej tryb i zawartość mam nieomalże pewność, że Pan nadleśniczy się pogubił. Oto dlaczego tak sądzę.

Kwestie interakcji międzyludzkich

  1. Nadleśniczy jest urzędnikiem. Dobra państwowego, ogólnospołecznego tj. lasów i gruntów nieleśnych. Jednym z obowiązków administracyjnych takich osób jest kulturalny i twórczy dialog z różnymi grupami interesariuszy/właścicieli tego dobra, nie zaś eskalowanie konfliktów.
  2. Jednym z przejawów takiej eskalacji stało się nazwanie Fundacji mianem „organizacji kanapowej”. Patrząc od strony jakościowej - to podyktowany nieuzasadnionymi emocjami grubiański nietakt. Liderami ww NGO-su są uznane w Polsce autorytety w zakresie takich nauk/zajęć jak mykologia, nauki o ziemi, ekonomia, podróże, fotografia przyrodnicza, fotografia społeczna, odkrycia gatunków nowych dla nauki i obszarów dotąd nie eksplorowanych przez ludzi, wspinaczka wysokogórska. To terenowcy, w życiu których meble (niekoniecznie drewniane) stanowią ważny składnik na tyle, na ile mieszczą obszerne księgozbiory, fototeki, itd. Są to osoby od kilkudziesięcioleci zaangażowane w ochronę m.in. Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, których dokonań (vide np. rejon Doliny Radości czy Doliny Samborowo) Pan nadleśniczy może tylko, najlepiej gdzieś na osobności, pozazdrościć. A w miarę możliwości się wzorować, jako przykładowo niżej podpisany czyni. Co do zarzutu „meblowego” od strony kwestii ilościowych – blisko 6 tysięcy polubień Fidelis Siluas na FB to zasób z pewnością nie mieszczący się na przewidzianych do użycia kanapach w wyartykułowanym przez Pana nadleśniczego sloganie. Nawiasem mówiąc liczba polubień profilu Nadleśnictwa Gdańsk tj. niespełna 17 tysięcy nie robi piorunującego wrażenia, biorąc pod uwagę kwestie czasowe i zasięg oddziaływania.
  3. Urzędnikowi ze stopniem naukowym, a taki Pan nadleśniczy posiada, zwłaszcza piastującemu tak eksponowane, świetnie opłacane (z pieniędzy państwowych) i predystynowane do dialogu społecznego stanowisko, z definicji nie wypada „wytykanie palcem” braku wykształcenia adwersarzom. Kimkolwiek by nie byli i jakimi emocjami dla dobra przyrody by się nie kierowali. To dowód na brak kompetencji i umiejętności negocjacji, o elementarnej kulturze nie wspominając.
  4. Z powyższego wynika, że Pan nadleśniczy nijak – przynajmniej w tej sprawie – nie realizuje wytycznej tematycznego dla terenu TPK Planu Urządzania Lasu (PUL), na którą sam się zresztą w piśmie powołuje, iż „funkcja społeczna jest dominująca”. Pozostać w nadziei wypada, że to tylko chwilowe, nie długofalowe niedociągnięcie.

Merytoryka nauk leśnych i pokrewnych

  1. W kwestii rzekomego braku naturalności lasów pod trójmiejskich, powoływanie się na prace Pani Profesor Małgorzaty Latałowej, budzić może co najmniej zdziwienie. Zwłaszcza w kontekście faktów i wyników badań, które Pani Profesor wspólnie z Panią Doktor Anną Pędziszewską przytoczyły na konferencji „Trójmiejskie lasy – rozmawiajmy o przyszłości” w gdańskiej siedzibie NOT w dniu 9 czerwca 2016 roku w wystąpieniu pt. „Co wnoszą badania nad historią lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego do dyskusji nt. aktualnej gospodarki leśnej”. W sympozjum tym brali udział przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodowych, w tym leśników. Wystarczyło być i pilnie słuchać. I dobrze zapamiętać.
  2. Przytoczona wizja nie samodzielnie płynących z Ameryki daglezji, ma być w domyśle argumentem za „nienaturalnością” pod trójmiejskich lasów. Pan nadleśniczy zdaje się zapominać bądź nie wiedzieć o tym, że o naturalności lasu nie świadczy li tylko drzewostan, a już zwłaszcza obcy geograficznie i nieodpowiedzialnie onegdaj przez leśników nasadzony. Gwoli więc przypomnienia – kluczowe dla określenia „NATURALNOŚĆ” jest SIEDLISKO – komponent gleby, skały macierzystej, flory, fauny, mikroorganizmów i mykobioty glebowej + takie „fajerwerki” jak uwarunkowania mezoklimatu i hydrologiczne, uwarunkowania biotyczne CAŁEGO ZASOBU GATUNKÓW w ujęciu historycznym i teraźniejszym, na poziomach ponapopulacyjnym, populacyjnym, mikropopulacyjnym. Jednym słowem historia, zasób i stan tego wszystkiego, co współtworzy makro-ekosystem leśny Trójmiejskiego PK. No, ale skoro żart „daglezjowy” (urzędnika w piśmie !!!) ważniejszy jest niż kwestie merytoryki, to chyba tylko ubolewać i/lub dziwić się wypada ...
  3. Pan nadleśniczy twierdzi w piśmie, iż „średni wiek tych lasów to 100 lat”. Pozostaje pogratulować nowatorstwa i poprosić o upublicznienie metodyki obliczania średniego wieku lasów. I trzymać kciuki za domknięcie puli WSZYSTKICH GATUNKÓW występujących w TPK, bo od tego takie wyliczenia trzeba zacząć. Dodać też wypada, że otrzymane wyniki będą pionierskie (bo pierwsze tego typu) w skali całego świata, a czy zgodne z tezą Pana nadleśniczego – wątpić należy. Z utęsknieniem też wyczekiwać czasu, gdy niektórzy leśnicy na eksponowanych stanowiskach przestaną mylić las z drzewostanem. I zapamiętają co poniektórzy, że 100 lat dla części gatunków drzew to nawet jeszcze nie dorosłość.
  4. Kwestie retencyjności lasów TPK są od lat szeroko dyskutowane przez grona różnych instytucji i osób, grono hydrologów z „Gdańskich Wód” nie jest jedynym. Skoro nadleśnictwo dysponuje, oprócz ogólnikowych stwierdzeń, stosowną literaturą określającą wzrost retencyjności obszarów leśnych TPK w skali dziesięcioleci, które udowadniałyby wpływ prowadzonej gospodarki leśnej na wzrost retencji tych obszarów, będę wdzięczny za ich upublicznienie. Szczególnie wdzięczny będę – z racji zainteresowań specjalistycznych - za tematyczne publikacje związane z faktem wzrostu retencji wskutek działań związanych z tworzeniem powierzchni referencyjnych, pozostawianiem w lesie większej objętości i rodzajów martwego drewna, tak na liniach spływu w strefie krawędziowej, jak i na obszarach wysoczyznowych, gdzie wątek retencji jako takiej jest szczególnie istotny. O ile takie publikacje istnieją, na co liczę.

Uwaga nieomalże osobista

Znam osobiście Osobę i dokonania Profesora Jerzego Szwagrzyka. Miałem też niewątpliwą przyjemność wysłuchać niejednego wykładu tego Naukowca na niejednym sympozjum. I podyskutować co nieco. To światła postać w zróżnicowanym gronie naukowców nauk leśnych. Które to zróżnicowanie jest analogicznie w gronach większości nauk zresztą. Fakt, że jak Pan nadleśniczy był uprzejmy to ująć „ Jerzy Szwagrzyk jest leśnikiem kształcącym kadry leśne na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie” nie oznacza wcale, że podpisałby się pod pismem Nadleśnictwa Gdańsk. Pod kilkoma tezami pisma Fundacji Fidelis Siluas podpisałby się z pewnością. Z prostego powodu. To człowiek merytorycznie i socjologicznie poukładany, jak rzadko kto. Przyrodniczo także. Więc uprzejmie proszę nie nadużywać.                                                                                                           

PS. Uważam, jako w sumie dość postronny obserwator, lecz jednocześnie sympatyk pro środowiskowych i pro społecznych działań i poglądów osób tworzących Fundację Fidelis Siluas, że Pan nadleśniczy Janusz Mikoś – jako odpowiedzialny mam nadzieję urzędnik oraz osoba sygnująca podpisem przedmiotowe pismo – winien jest osobom z Fundacji przeprosiny. Zaznaczam, jako przyjaciel wielu z tych osób, że nie są to byty zbyt pamiętliwe i z pewnością zechcą twórczo współpracować nad kwestiami związanymi z ochroną TPK. Pod warunkiem jednak, że będzie to współpraca partnerska, nie zaś w wykonaniu przez PGL LP jak do tej pory, a czego przejawy niekoniecznie chlubne znajdują się w przedmiotowym analizowanym tu piśmie.

Sławomir Zieliński