Podpisy po zdjęciami: metoda "pierwszych skojarzeń"
Pozdrowienia szczególne: dla Mateusza Zielińskiego z uznaniem dla trybu "Wędrowca"
Są sarny (Capreolus capreolus)Dlaczego biegnie zając (Lepus europaeus)? Jaka tego przyczyna?Jest! sprawca zamieszania...Straty energii... (mea culpa)...może jednak nie......a jednak......do zobaczeniaPułapka (ja już wiem z poprzedniej wycieczki...)BidulekMoże by i wyskoczył, ale te sprężyny po-łóżkowe...Śmierć Zbiornik ppożDynamika przyrodyWyrośla muchówki z rodzaju Rhabdophaga spp. na wierzbieCztery żurawieBardzo Stara RotmankaKlon i jemioła ciągle żyją i jeszcze długo...I chyba inne stadko...Sukcesja głogów + jemioła na jednym z nichAntropocenMotocross przez łozowiskaMotocross erozjaPrzedwiośnie, wierzbaWjechać można wszędzie?Dla lokalnej przyrody lepsze to czy osiedla? chyba jednak toW długoterminowej perspektywie przyroda i tak będzie górąJaka presja takie podłożeBez komentarzaNie sprawdziłem mapy. Gdańsk albo Borkowo. Profesor Janusz Janecki się w grobie przewraca... I jeszcze składowa komunikacyjna...Jak wyżejMoże i bażanta, w każdym razie obok się odzywałBudowa węzła Gdańsk-PołudnieKolejne sarnyAgonia zwyżkiDzień jak co dzień przed węzłem Gdańsk-PołudnieWyrośla błonkówki szypszyńca różanego (Diplolepis rosae) na dzikiej róży Rosa caninaWschodni fragment korka przy węźle Gdańsk-LipceJak wyżejMikołajek polny Eryngium campestreTrzewia węzłaJuż Żuławy... "dno" zbiornika deszczówkowegoPrzez chwilę wyobraziłem sobie takie wierzby w Trójmiejskim PK... gdzieś tam incydentalnie rosnąLepiężniki Petasites spp. zwiastuny wiosny(Przykolejowa)dziewanna Verbascum sp.Kolejne zwiastuny wiosny - śnieżyczka przebiśnieg Galanthus nivalisKrzyżówki Anas platyrhynchos już od zimy dobrane w pary, Kanał Raduni
Ekipa: Katarzyna Szabelska, Magdalena Janiszewska, Iwona Zielińska, Sławomir Zieliński
Formuła pokazu zdjęć: dość nietypowa, nawiązująca do pierwotności wielu pokazanych tu ekosystemów czy krajobrazów (fizjocenoz), zdjęcia bez opisów, chronologicznie.... autorstwo zdjęć (bez jednego): S. Zieliński
Zasób zdjęć: 233
Dziękuję Iwonce, Kasi i Madzi za wspaniale spędzony twórczy czas. Wasza kondycja fizyczna i poznawcza - godna podziwu! Na zdjęciach także Anna i Andriej nasi wspaniali przewodnicy. Oraz sporo sióstr i braci "mniejszych", których nazw nie wymieniam, gdyż nie wszystkie znam. Islandia jest piękna, a wiele obszarów to przestrzenie praktycznie pierwotne. Z owadów odnotowałem żerowiska kózki Hylotrupes bajulus w Rejkiawiku. I tylko (albo i aż) to. Taka pora roku. Może kiedyś tu wrócimy. Oby.
Proszę się nie dziwić, że ANALIZUJĘ. Abstrahując od spraw ważniejszych (np. klasy mat.-fiz. w liceum czy przedmiotu logika na studiach) mam ku temu konkretne pragmatyczne przygotowanie. Otóż np. przez kilka dobrych lat, w nieistniejącym już od dawna Zarządzie Parków Krajobrazowych w Gdańsku, byłem "specjalistą ds dokumentacji przyrodniczej i analiz".
Jednym z licznych synonimów słowa ANALIZA jest słowo ROZSTRZĄSANIE......
A więc - pomimo całkiem rolniczych skojarzeń związanych z tzw. użyźnianiem pól - nieco poroztrząsam. Bo postanowiłem - prawie wbrew sobie - że mam wolną chwilę. PS. skończyło się na prawie 4 godzinach 🙂 .
To rozstrząsanie dzieje się dzięki uprzejmości (ale i upierdliwości 🙂 ) kolegi Brunona Wołosza. Od którego dostałem kilka dni temu namiar (link) do wywiadu Radia Gdańsk z głównym specjalistą służby leśnej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Gdańsku panem Łukaszem Plonusem, byłym rzecznikiem Nadleśnictwa Gdańsk (NG). To postać na tyle znana w środowisku gdańskich przyrodników i społeczników, że postępując nieomal nowatorsko nakreśliła nową definicję dziupli w pniach drzew, powiązaną li tylko z działalnością dzięciołów. Było to na tyle nowatorskie, że znalazło także swoje odzwierciedlenie i in saecula saeculorum w książce, której darmowy PDF ciągle można z tej strony MIKROBIOTOPU sobie i to na zawsze ściągnąć... (patrz poniżej)...
Porządkując po raz pierwszy: całkiem niedawno widziałem i prawie nie usłyszałem tego pana, kiedyś rzecznika NG znaczy, na dwóch rozprawach sądowych z powództwa NG przeciwko społecznemu aktywiście prezesowi Fundacji Fidelis Siluas (Wierni Lasom) Brunonowi Wołoszowi. W których to rozprawach miałem i przyjemność i nieprzyjemność uczestniczyć jako świadek strony pozwanej, Brunona znaczy. Pozwanego bronił świetny prawnik kolega Marcin Kochanowski. Zawodowiec.
Porządkując po raz drugi: to były rozprawy niejawne. Innymi słowy - statystyczny zainteresowany człowiek do sądu na te rozprawy nie mógł wejść.
Porządkując po raz trzeci: to była sprawa karna; ponadto o charakterze SLAPP tj.:
Strategiczne pozwy przeciwko partycypacji publicznej (SLAPP) stały się także w Polsce skutecznym narzędziem tłumienia debaty publicznej. Wykorzystywane są zarówno przez władze, jak i przez korporacje. Sprawy trafiają do sądów, zarówno cywilnych, jak i karnych. Przy czym gra nie toczy się o samo skazanie czy wyrok nakazujący zapłatę zadośćuczynienia, ale głównie o uprzykrzenie życia aktywistom lub dziennikarzom. (źródło poniżej).
Czytaj więcej na Prawo.pl: https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/co-to-jest-slapp-czy-mozna-sie-przed-takim-pozwem-obronic,523469.html
Porządkując po raz czwarty (i ostatni): po październikowej 2024r. zmianie władzy Nadleśnictwo Gdańsk (a z nim pan Łukasz Plonus i prawnik profesor z Uniwersytetu Gdańskiego wynajęty przez Nadleśnictwo za społeczne pieniądze, a którego to profesora personaliów pozwolę sobie nie ujawnić, bo nie) wycofało pozew. Przegrało znaczy. Ten rzecznik i ten prawnik przegrali także. Polegli, także merytorycznie. I to z kretesem. Ale także, a może i przede wszystkim polegli mentalnie społecznie.
Audycja pt. TAK BRZMI POMORZE 20 II 2025r. godz. 8.30.
gość pan Łukasz Plonus (ŁP) - główny specjalista służby leśnej RDLP w Gdańsku
rozmowę prowadzi - redaktor Radia Gdańsk pan Kuba Kaługa (KK)
okolice 34 sekundy - KK - "rozumiem, że są to budynki należące do Lasów Państwowych"
(brak reakcji ŁP)
NALEŻEĆ - być czyjąś własnością (źródło: Słownik PWN)
komentarz SZ: te budynki nie są własnością Lasów Państwowych, one nimi administrują, zarządzają; budynki te są własnością wszystkich osób posiadających obywatelstwo polskie
okolice 1minuty43sekundy - ŁP - "podczas trwania tego pożaru znaleźliśmy takie miejsce"
[chodzi o udzielenie schronienia osobom poszkodowanym przez pożar - SZ]
komentarz SZ: zawsze wiedziałem, że "brać leśna" zwykle działa szybko, ale że błyskawicznie, to nie wiedziałem...
okolice 5.56-6.08 - ŁP - "zespoły lokalnej współpracy (...) przyciągnęły dużą liczbę zainteresowanych, to było około 600 osób"
komentarz SZ: matematyki, niekoniecznie tzw. wyższej, nie da się przekłamać, panie ŁP... mając na uwadze, że metapopulacja Trójmiasta (Gdańsk, Sopot, Gdynia) i tzw. Małego Trójmiasta (Rumia, Reda, Wejherowo) oraz gmin "ościennych" względem Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego liczy dobrze ponad 1 mln osób (Homo sapiens) - to pańskie DUŻO wynosi tyle (przyjmuję 1 mln osób, żeby ułatwić rachunek):
[1 ooo ooo - 100% /// 600 - x% ]
x=0,06% (DUŻO?....) hmm...
okolice 7.10-7.18 - KK i ŁP - "na terenie NG..."
patrz komentarz SZ wyżej
okolice 7.18-7.23 - ŁP - "na terenie NG nie prowadzimy aktualnie jakichś cięć planowych"
komentarz SZ - ??? - w zasadzie obraził pan percepcję, panie ŁP, wielu osób związanych z Trójmiejskim PK i na bieżąco go eksplorujących odnotowujących powszechne "świeże" cięcia... ja się, acz niechętnie, zabawię w "adwokata diabła" - no faktycznie o godzinie 8.30 +17min 42sek w dniu 20 II 2025r., tj. w trakcie trwania audycji w Radio Gdańsk (wywiad z panem) może i żadne cięcia w Trójmiejskim PK nie były wykonywane...
okolice 8.16-8.22 - ŁP - "no tam jest niestety sosna (Nadleśnictwo Lipusz), nic innego niespecjalnie mogło tam urosnąć, po wojnie zostało to zalesione sosną, więc no ta sosna jednak dostała"
komentarz SZ - słusznie, "po wojnie" nie sadzili już Niemcy lecz polskie PGL Lasy Państwowe całkowicie ignorujące fakt, że na wielu obszarach Borów Tucholskich figurują siedliska kwaśnych dąbrów..., to te same PGL Lasy Państwowe ignorują sprawę do dziś obsadzając gremialnie sosną powierzchnie pozrębowe w Borach Tucholskich; za jakieś 80 lat powiedzmy pan ŁP będzie mógł powiedzieć, że "po wojnie 2022-?? zostało to zalesione sosną...??) - i co gorsza - to będzie prawda; i do skutku dla utrwalenia: to nie zalesiają eko-zjeby, eko-dzbany itp.... zalesiają leśnicy z PGL Lasy Państwowe
komentarz SZ - i jeszcze apropos: wiele gatunków drzew (i krzewów) może rosnąć na względnie ubogich (np. gleby rdzawe) i nawet skrajnie ubogich (np. bielice) glebach (przykładowo pionierskie: brzozy - w warunkach środkowej Europy b. brodawkowata i b. omszona), jarząb zwyczajny, dąb bezszypułkowy, inne...)... to pan "główny specjalista RDLP" po studiach leśnych o tym nie wie, czy kluczy...?
okolice 9.56-10.00 - ŁP - "trudno mówić na Pomorzu, no bo regionalne dyrekcje [Lasów Państwowych - przyp. SZ] nie pokrywają się z województwem"
komentarz SZ - gdzie "Pomorze" a gdzie województwo?! dużo by pisać... może tak:
Pomorze - kraina historyczna na terenie Polski i Niemiec, u ujścia Reknicy, Odry i Wisły do Morza Bałtyckiego [źródło poniżej]
... i abstrahując od ujęć fizjo-geograficznych, które jeszcze bardziej pogrążyłyby śmiałka... innymi słowy: wiązanie nazwy "Pomorze" (via RDLP) z granicą województwa jest - delikatnie mówiąc - absurdalne
okolice 10.10 - ŁP - "duży udział naszej regionalnej dyrekcji" [w zaproponowanych do utworzenia rezerwatach przyrody - przyp. SZ]
komentarz SZ - pan ŁP był łaskaw nie wspomnieć, że "udział naszej RDLP...." to był przede wszystkim (i nadal w bardzo wielu przypadkach jest) SPRZECIW tej leśnej administracji względem tworzenia nowych rezerwatów przyrody na Pomorzu Wschodnim (Gdańskim), w innych częściach Polski zresztą też; ponadto ani się chłopina nie zająknął, że grosse tych pomysłów rezerwatowych nie ma NIC WSPÓLNEGO z RDLP w Gdańsku, a pochodzi głównie z puli od lat projektowanych rezerwatów bądź to instytucjonalnie (np. Biuro Dokumentacji Przyrodniczej i Analiz przy UW w Gdańsku (już nie istnieje), Zarząd Parków Krajobrazowych w Gdańsku (już nie istnieje), Zarząd Trójmiejskiego PK, Urząd Marszałkowski, inicjatywy społeczne poza LP-leśne itd.....) oraz z tego co zestawił w syntezę Klub Przyrodników (konkretnie dr Andrzej Jermaczek) w ogólnopolskim projekcie "Rezerwaty czas na comeback".... reasumując: ŻADNA ZASŁUGA (panie Kubo Kaługa) RDLP w Gdańsku, zachęcam, aby o tym pamiętać
okolice 10.17-10.35 - ŁP, KK - "cały czas jest gdzieś na tapecie Dolina Zagórskiej Strugi, dla mnie również bliska, bo..." (ŁP), "okolice Redy" (KK), "tak" (ŁP) "uwielbiam to miejsce, te źródliska, woda, połączenie górek z lasem, coś fantastycznego" (ŁP)
komentarz SZ - gdzie Reda, a gdzie Rumia? dolina Zagórskiej Strugi, w tym rezerwat projektowany od już około 50 lat (!!!), przy notorycznej kontestacji i sprzeciwach Nadleśnictwa Gdańsk i RDLP w Gdańsku, to okolice Rumi; dziennikarz może się pomylić, gdyż pracuje interdyscyplinarnie, głównemu specjaliście od tego terenu po prostu nie wypada; ja już ponadto nie chcę się pastwić nad tymi "górkami", których tu, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym po prostu brak...
więcej o "Dolinie Zagórskiej Strugi" tutaj, strony: 171-174. http://mikrobiotop.pl/index.php/2024/06/20/o-ten-las-za-daleko-rozrachunek-spoleczny-postepowania-pgl-lasy-panstwowe-w-trojmiejskim-parku-krajobrazowym-do-pobrania/
To może tyle. Poszanuję zdrowie własne. Nie będę już komentował "połączeń górek z wodą", "sprzątania lasu", "słabych zim" itd., bo zasłabnę. I żeby, tak na koniec, nie było - nie jestem z tytułu tej analizy jakoś cholernie z siebie dumny. I - nie daj borze zielony - jakoś nadmiarowo dowartościowany. Tego mam aż nadto. Wykonałem tę pracę dlatego, żeby UDOKUMENTOWAĆ. Może ktoś w przyszłości skorzysta. Oby. A ten wywiad jest po prostu smutny.
proj. rez. Dolina Zagórskiej Strugi fot. SZ, 2019 rok [Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]Wypławek biały (Dendrocoelum lacteum) proj. rez. Dolina Zagórskiej Strugi fot. SZ, 2019 rok [Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]Unikatowy w Polsce chrząszcz Glischrochilus quadriguttatus fot. SZ, 24 IV 2019 nad jez. Borowo [Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]Mikrosiedlisko (ścięty buk) unikatowego w Polsce chrząszcza Glischrochilus quadriguttatus nad jez. Borowo w Trójmiejskim PK; fot. SZ 2019r. kilka dni później wywiezione wraz z owadami do tartaku za aprobatą zarządcy tego dobra (PGL Lasy Państwowe, Nadleśnictwo Gdańsk)
Ostatnio w lokalnej TVP3 przedstawiono interesujący program, prezentujący jak z dnia na dzień można zmienić plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Znając wiele sytuacji, kiedy to władze grodu nad Motławą latami nie potrafią załatwić podstawowych życiowych potrzeb mieszkańców, owo zdarzenie można uznać za zjawisko nadprzyrodzone – efekt zastosowania magicznej pałeczki.
Konkretnie problem dotyczył terenów na gdańskiej Morenie, które częściowo zostały przeznaczone pod zabudowę niską. Kiedy już ludzie wykupili działki budowlane i rozpoczęli wznoszenie domków jednorodzinnych, nagle okazało się, że przyległy obszar, zaznaczony na planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny zielone, miasto sprzedało deweloperowi. Zostanie tu wybudowane osiedle. Właściciele wspomnianych działek poczuli się oszukani i stwierdzili przed kamerą, że gdyby wiedzieli o zmianie zagospodarowania, to na pewno nie kupiliby wspomnianych działek w tym miejscu. Zamiast zieleni, ciszy, spokoju i śpiewu ptaków sprzedano im przyszłą „szarzyznę miejskiego betonu”, hałas i smród spalin samochodowych. Co dziwne, zdaniem wiceprezydenta Gdańska wszystko jest w porządku i zgodne z prawem. Może i zgodne w mniemaniu trójmiejskiego urzędnika, ale samo tzw. prawo tu nie wystarcza. A etyka, Panie Prezydencie, a szacunek dla ludzi? Przecież owi właściciele działek istotnie zostali nabici w przysłowiową butelkę – to tak, jakby nabyli wybrakowany towar, a sprzedający całą winą za to obciążyłby ich, kupujących, którzy w porę nie spostrzegli, że stają się posiadaczami zwyczajnych bubli.
***
Kiedy w 2001 roku Gdańsk nawiedziła powódź, „niezależni” specjaliści-hydrolodzy stwierdzili, że jednym z powodów owej powodzi była intensywna zabudowa strefy krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej. Niska retencyjność terenów zabudowanych powoduje, że woda nie wsiąka w glebę, tylko spływa powierzchniowo, tworząc okresowe potoki. Te zaś podążając po skłonie skarpy w stronę nadmorskiej terasy (różnica wysokości to nawet 100m), spowodowały zalanie miasta, powstanie ogromnych szkód i doprowadziły do śmierci człowieka. Z badań naukowych wynika, że miasto posiada niewielką retencyjność – las wchłania około 600 razy więcej wody niż ta sama powierzchnia na terenie zabudowanym, pokrytym siecią asfaltowych dróg, parkingów itd. Oczywiście innego zdania byli „zależni” specjaliści, którzy winą za powódź obarczyli wyłącznie naturę.
Zastanawiam się, czy władze Gdańska naprawdę nie mają żadnej wyobraźni, bowiem zezwalając na budowę kolejnego osiedla na Morenie, położonej w strefie krawędziowej wysoczyzny, tworzą potencjalne zagrożenie powodziowe. Mówi się, że Polak staje się mądry po szkodzie – czy powódź 2001 roku naprawdę czegoś nas nauczyła? Chyba nie, bowiem obecna polityka przestrzenna miasta prowadzi do jednoznacznego wniosku, że pieniądz jest nadal ważniejszy od naszego bezpieczeństwa, ba – nawet życia, o zwykłej godności ludzkiej nie wspomnę.
(Borsuk)
P.S. Opisany powyżej konflikt mieszkańców Moreny z gdańskimi decydentami wpisuje się w szersze zjawisko społeczne. Otóż zamiast działań profesjonalnych, konsultowanych z wiarygodnymi specjalistami od ochrony środowiska oraz mieszkańcami, podejmuje się decyzje arbitralnie, podpierając się częstokroć sloganami. Brak społecznej akceptacji pomysłów urzędników, wywołuje nieraz ich irytację, a nawet chęć rewanżu, co znam z autopsji jako działacz wspólnoty mieszkaniowej oraz obrońca gdańskiej przyrody. Jednak to nie ustrój decyduje o sposobie traktowania bliźnich, tylko oparta na etyce ludzka mentalność. A ta ulega pozytywnym przeobrażeniom na masową skalę społeczną niezwykle wolno – przez setki, a nawet tysiące lat; czasami następuje jej regres i cofanie się, jak to ma miejsce obecnie.
fotki S.Z. - Sławomir Zieliński
2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, ul Słowackiego fot. S.Z.2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, skrzyżowanie ul. Grunwaldzkiej z ul. Słowackiego i ul. Kościuszki fot. S.Z. [w tle jedna z filii byłych zakładów cukierniczych "Bałtyk", obecnie Galeria Bałtycka]2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, skrzyżowanie ul. Grunwaldzkiej z ul. Słowackiego i ul. Kościuszki fot. S.Z.
Nie planowałem wstawienia tego materiału dzisiaj, a może i w ogóle. W moim komputerowym zabałaganionym archiwum szukałem zupełnie innych rzeczy. Tymczasem to. Może i dobrze. Odpowiedź Panu Ministrowi Mikołajowi Dorażale na zaproszenie do udziału w pracach "Ogólnopolskiej Narady o Lasach" z dnia 3 IV 2024r. Zamieszczam, żeby jednak nie przepadło gdzieś w folderze lub w szufladzie. Dziękuję przy okazji Osobom, które podpowiedziały Panu Ministrowi, że ktoś taki jak ja i o takich poglądach istnieje. Ciekawe dla mnie doświadczenie. Argumentacja z pisma, dlaczego nie pojadę, jak to u mnie zawsze bywa - do bólu prawdziwa. Nie jest łatwo zafundować sobie wycieczkę do Warszawy zarabiając minimalną krajową. I to tyle apropos przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w PGL Lasy Państwowe, kształtowanego także z moich pieniędzy, jako współwłaściciela lasów państwowych w tym kraju.
Z serca dziękuję za zaproszenie do udziału w „Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach”. Tudzież miłe, choć najprawdopodobniej nadmiarowo uprzejme słowa nt. mojej osoby. Ja jestem tylko zwykłym naukowcem, a ku doskonałości i byciu „wybitnym” dopiero zmierzam.
Co do jw narady z przykrością konstatuję, że z powodów stricte niezależnych od mojej woli czy chęci (głównie praca i egzystencja), nie będę w stanie uczestniczyć w tych ważnych obradach.
Pozostaję wszakże w nadziei, iż wiele ich efektów będzie zbieżnych z moimi – ukształtowanymi przez lata nauki i praktyki – oczekiwaniami. Wśród których znajdzie się taka rekonstrukcja patologicznie (niestety!) funkcjonującej od 1991r. instytucji PGL Lasy Państwowe, która spełniać będzie kryteria zachowania dobrostanu polskiej przyrody i sprawiedliwości społecznej.
A więc przykładowo: uwłaszczająca leśników i myśliwych Ustawa z dnia 28 września 1991 r. o lasach do gruntownego przerobienia lub „do kosza” i piszemy od nowa, powrót PGLLP do „budżetówki” lub do analogicznej sprawiedliwej formuły organizacyjnej, redukcja nadmiernie rozbudowanego składu osobowego LP, w tym tak zbędnych instytucji jak CILP, CKPS, itd.
w szacunku i z życzeniami sukcesów
Sławomir Zieliński
ps 1. W kwestiach eksperckich związanych z ochroną przyrody, a pozostających w mojej kompetencji, polecam się nieustająco na przyszłość.
Wymieniona w Pana piśmie moja afiliacja nie jest zgodna ze stanem faktycznym – ja reprezentuję regionalną strukturę Klubu Przyrodników, nie zaś Fundację Fidelis Siluas. Tym niemniej znam i bardzo szanuję co najmniej kilkanaście szacownych, w tym utytułowanych Osób, cenionych nie tylko w Polsce, a należących lub sympatyzujących z tym NGO-sem.
Znam także prezesa Fidelis Siluas kolegę Brunona Wołosza, którego sprawa karna z powództwa Nadleśnictwa Gdańsk, tocząca się latami (za NASZE SPOŁECZNE PIENIĄDZE), nadal trwa. Implikując zdziwienie wielu, nie tylko polskich, prawników, społeczników, przyrodników... Proszę wybaczyć, ale to jest kolejny ważny powód, dla którego na ten moment nie zamierzam siadać do „okrągłego stołu” z leśnikami z PGL Lasy Państwowe. Proszę to grono zreformować, wtedy rozważę. TO PRACOWNICY TRZYDZIESTU KILKU MILIONÓW POLEK I POLAKÓW. W tej liczbie także moi. Również, a raczej przede wszystkim, na kilka najbliższych lat i może później, również Pana pracownicy.
Idąc (tytułowym) śladem marketingowego sukcesu wypowiedzi jednego z kandydatów na prezydenta tego kraju, sukcesu liczonego obszerną pulą ludzi zdumionych, ludzi zachwyconych, ludzi zacierających dłonie, tudzież ludzi pukających się wiadomym czymś w wiadome coś, przełożę to genialne skądinąd, choć dalece niegramatyczne sformułowanie na grunt obecnej praktyki ochrony przyrody w Polsce. Bedzie to przełożenie wyimkowe. I "żeby nie było", o mocno regionalnym, a i miejscami lokalnym – oprócz ogólnopolskiego – zabarwieniu.
W sprawie tworzenia nowych parków narodowych i powiększania istniejących NIE UWAŻAM NIC. A wydawało się niedawno, że lada chwila powstanie – po 23 latach przerwy – 24 park narodowy. Park Narodowy Doliny Dolnej Odry (ponoć prace w stosownym Ministerstwie trwają). I że powołanie do życia Turnickiego Parku Narodowego ze świetną, wręcz "powalającą na kolana" dokumentacją inwentaryzacyjną, to kwestia co najwyżej kilku miesięcy od październikowych 2024 wyborów. Zaś powiększenie – przykładowo – Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest tak oczywiste jak to, że noc dopełnia dzień w cyklu dobowym lub jak kto woli – na odwrót. Nic takiego do dnia dzisiejszego nie nastąpiło. Zaiste do rangi symbolu urasta zasłyszane tłumaczenie z kręgów Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że na tworzenie nowych parków narodowych brakuje pieniędzy. Podpowiadam – zreformujcie Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. Pieniądze się znajdą. I to niemałe. A z drugiej strony każda i każdy pracownik tego formalnie i mentalnie podejrzanego przyrodniczo i społecznie korpo przestanie się wreszcie "samofinansować" (kosztem naszych lasów).
W sprawie (analiza przypadku) powstania Kaszubskiego Parku Narodowego NIE UWAŻAM NIC. Taką kalkulację można wysnuć z zadziwień i wypowiedzi niektórych lokalnych (kaszubskich) urzędników. Te zadziwienia to np. to, że "nikt z nimi tego pomysłu nie konsultował". A zadziwienie kolejne, tym razem ze strony tzw. pseudoekologów (do których też jestem zaliczany) polega na tym, że to chyba głównie "lokalsom" powinno zależeć na atrakcyjnej i unikatowej przyrodniczo przestrzeni, czystych wodach i powietrzu, harmonijnym krajobrazie, mądrej turystyce tzw. wykwalifikowanej, etc., etc. A tu wygląda na to, że temat ich zaskoczył. Chociaż początki jego genezy sięgają początków XX wieku (to już prawie 120 lat!). No i jeszcze zadziwienie leśników z PGL Lasy Państwowe, że ktoś podważa ich kompetencje w zakresie "uprawiania lasu" - tutaj Lasów Mirachowskich (jakby ta czynność w ogóle była wykonalna) i nakręcających anty-KaszPNproj. emocje.
W sprawie polowań w tym kraju NIE UWAŻAM NIC. Jak było, tak zostało. Uzbrojeni po zęby (jeszcze pięściaków i włóczni brakuje), nieprzebadani, odstrzeliwujący co jakiś czas jakiegoś przypadkowego i bogu ducha winnego człowieka, śmiecący śrutowym i brenekowym ołowiem w świetle jupiterów prawa środowiskowego i mający ten fakt w wiadomej części ciała, polujący nawet w przestrzeni miast na zlecenie samorządów (jakiś czas temu np. Gdańsk, niedawno Gdynia). Długo to jeszcze potrwa? To hobbystyczne radosne zabijanie?
W sprawie nadal absurdalnej polityki ochrony zasobów wody w Polsce, w tym akceptacji zanieczyszczenia rzek NIE UWAŻAM NIC. Dużo by tu pisać o Odrze, a i z Wisłą nie jest dobrze. Informacja o wielu zanieczyszczonych ciekach w ogóle nie przebija się do wiadomości publicznej. I ta ciągła wiara w to, że budowa zbiorników retencyjnych jest jedyną słuszną antypowodziową linią postępowania...
W sprawie systemowej reorganizacji PGL Lasy Państwowe NIE UWAŻAM NIC. Ile już tomów akt rozmaitych propozycji zmierzających w kierunku naprawy formalnej tej instytucji można byłoby złożyć? Jak w LP za SUW-polu było, tak nadal jest – "samofinansowanie" (sic!), nadmiarowe (z wycinek) wynagrodzenia, przerost zatrudnienia, indolencja merytoryczna, zadufanie i przekonanie o własnej nieomylności, "robienie społeczeństwa w konia" za pomocą np. pozornych i skądinąd całkiem głupawych konsultacji społecznych etc., etc. Tu system trzeba zmienić, a nie "negocjować".
W sprawie włączenia się struktur urzędniczych w rzeczywistą (nie pozorną) ochronę przyrody NIE UWAŻAM NIC. Co z tego, że wiele osób mocno się stara, skoro system jest nadal patologiczny? Ministerstwo Klimatu i Środowiska przykładowo, powinno korzystać ze stosownych uprawnień (które przecież posiada) i występować z pozycji apriorycznego przełożonego, a nie jakiegoś osłabionego i giętkiego "negocjatora". I może wreszcie warto zapytać, czy nowej koalicji rządzącej nadal zależy na ochronie przyrody? Czy może na obsadzaniu wielu stanowisk, nie tylko zresztą ministerialnych, osobami po prostu niekompetentnymi i nie oddanymi ideom ochroniarskim?
Reasumując
W sprawie szumnych obietnic przedwyborczych częściowo także "mojej" koalicji obecnie rządzącej, obietnic naprawy praktyki ochrony przyrody w Polsce po objęciu władzy NIE UWAŻAM NIC. I jest mi z tego powodu po prostu smutno.
Podziękowanie
Kandydatowi na prezydenta, autorowi niewątpliwie unikatowego "(...) NIE UWAŻAM NIC" dziękuję za inspirację. Choć nie sympatyzuję i nie życzę politycznych sukcesów. Innego typu sukcesów, np. w zakresie sztuk walki, życzę jak najbardziej.
Bieszczadzki Park Narodowy, okolica Caryńskiego, 18 VII 2012r. fot. S.Z.
Ten zasób nie będzie w tej formule powiększony!!! Wszystkich bardzo przepraszamy!
Rzecz w tym, że dość wielkimi krokami zbliża się konkretyzacja tematu wydania tematycznej książeczki w formule satyrycznego (lecz dotykającego spraw śmiertelnie poważnych) tomiku rysunkowo/pisanego autorstwa cząstki gdańskiej przyrodniczej "natur-patologii" Iwonki i Sławka Zielińskich........ Zainteresowanych namawiamy do czujności, ponadto będziemy na bieżąco informować o postępach - tutaj i na FB (Sławka)............. MIŁEGO DZIONKA życzymy....
ps. na pocieszenie 🙂 zarys objaśnienia: Ten tomik to zbiór autorski rycin ołówka Iwonki Zielińskiej i przemyśleń (fraszki, epigramaty, limeryki, itp.) pióra Sławka Zielińskiego, kontestujących rabunkową gospodarkę leśną i hobbystyczne myślistwo w Polsce. ///////////
Ten zasób będzie poszerzany w miarę pojawiania się nowych rysunków, których autorką jest Iwona Zielińska. Z kolei autorem fraszek, z którymi się tu podłączyłem jestem ja, Sławek Zieliński. Pod rysunkami i fraszkami daty produkcji :).
Nie każdy z nas ma konto na Facebooku. W jego przestrzeni informacyjnej złożyłem 21 godzin temu życzenia noworoczne 2025 - także moim - pracownikom z Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe.
Przerzucam je również tutaj, gdyż nie każdy z nas ma konto na FB, co zrozumiałe. Dorzucam też na końcu materiału fotkę poglądową, kto tam w tym urokliwym terenie działał :).
Wszystkiego dobrego !!!
W nadchodzącym 2025 r. życzę leśnikom z PGL Lasy Państwowe:
/// opamiętania - chciwość kiedyś nie była, choć obecnie jest, flagowym atrybutem leśnika RP
/// nabycia umiejętności przekwalifikowania się - to nietrudne, wiele zawodów umiało, to i leśnik pojmie, jak np. zostać akwizytorem, hydraulikiem czy księgowym
/// zrozumienia, że nic nie jest dane "na zawsze" - PGL LP prędzej czy później wrócą do budżetówki
/// o ile ktoś jeszcze nie nadążył... douczenia się, że "samofinansowanie" jest wtedy, gdy "startujesz" z zasobu kapitału własnego, nie ogólnospołecznego... itd. (dużo by jeszcze pisać) więcej np. tu:
Sławomir Zieliński (z wczorajszej inspiracji Iwony Zielińskiej)
Motto:"(...) Czy słyszysz, jak w Twoją stronę dziś kierujemy swój głos? To my, kulami rażone. Zwierzęta, czarne jak noc (...)". Katarzyna Ryrych "Modlitwa", w: Probucka D. [red.] "Etyczne potępienie myślistwa", Wyd. Universitas, Kraków, 2020.
Historycznie i definicyjnie – to z ambon kapłani (duszpasterze, pasterze dusz) nauczali owieczki (dusze) co czynić, aby pośmiertnie trafić na niebiańskie pastwiska. Posthistorycznie i synonimicznie – to z ambon myśliwi (skojarzenie: "myśli, że wi") "pomagają" niezliczonym zastępom istot żywych, w tym ludziom, przenieść się w sposób nieplanowany i nagły do rzeczonych jw przestrzeni. Od wielu już lat kapłani coraz rzadziej wędrują na kościelne ambony, aby z nich nauczać owieczki. Myśliwi nieustannie nasilają swoją obecność na ambonach w lasach i poza nimi. Ponadto doskonalą "ambonową linię ewolucyjną" wpływając nie tylko na rozkwit różnorodności form tych konstrukcji, ale także kształtując nowe gałęzie rozwojowe – vide tzw. zwyżki.
"Śmierć ambony". Między Rotmanką, Lipcami i Borkowem. 2024 rok, fot. SZZwyżka, a już raczej zniżka... Okolice Kleszczewa. 2022 rok, fot. SZ
2. Czy w oparciu o powyższe można postawić tezę, że postępujący regres praktycznego korzystania z ambon kościelnych przez stosowne osoby jest podświadomym "oddawaniem duchowego pola" ambonom myśliwskim i ich użytkownikom? Innymi słowy – czy aby nie dzieje się we współczesnych czasach tak, że słowo "ambona" mniej się z kościołem kojarzy, za to bardziej z zabijaniem poza nim?
Ambona myśliwska a obok paśnik. Iwięciński Las k/Koszalina. 2015 rok, fot. SZ
3. A ponadto: jak teza postawiona w punkcie 2 ma się do przestrzegania przez wierzących polujących przykazania nr 5 Dekalogu? Dodatkowo w kontekście faktu, że około 300 kapłanów w Polsce to myśliwi łamiący w szczególnie perwersyjny sposób wzmiankowane 5 przykazanie... Zaś o ile ktokolwiek zdecydowałby się tutaj na tłumaczenie pt. "przykazanie nr 5 Dekalogu, tj. Nie zabijaj dotyczy li tylko ludzi", to jest to droga z różnych względów ryzykowna. Na przykład z takiego, iż skoro tak..., to co w takim razie począć – per analogiam – z przykazaniem nr 6 Dekalogu, tj. Nie cudzołóż? W kwestii analizy przypadku można się tutaj posłużyć przykładem osławionego twierdzenia byłego dyrektora generalnego PGL Lasy Państwowe Konrada Tomaszewskiego, w którym troskliwie stwierdził (w stronę ekologów), że nie warto uprawiać seksu z kozą. Co w uwarunkowaniach jw z tym fantem w takim przypadku począć?
Stado owiec wrzosówek i kóz Klubu Przyrodników. Stacja i siedziba Klubu Przyrodników w Owczarach n/Odrą, jedyne w Polsce Muzeum Łąki. 2021 rok, fot. SZ
4. Z ambon kościelnych głoszony jest szacunek do życia. Zwłaszcza zaś życia po śmierci. Co symptomatyczne, z ambon myśliwskich śmierć się serwuje. Śmierć nagłą i niespodziewaną. Stanowiącą finalny skutek realizacji hobby tę śmierć zadającego. Bezbronnemu. I ponoć bezdusznemu zwierzęciu. Pozbawiając (apriorycznie) zwierzę duszy, myśliwy stawia się w roli "pana i stwórcy", kontrolującego drogę do niebiańskich pastwisk. Bezduszne, z wielkim prawdopodobieństwem, są lotki i tarcze na strzelnicach. Dlaczego do nich "pan i stwórca" strzela tylko w ramach treningu? Czy dlatego, że nie tryska z nich krew i odłamki kości, że nie wylewają się trzewia, czy też że nie targają strukturą tarcz czy lotek przedśmiertne konwulsje? Tego "panu i stwórcy" brakuje?
W tym dwuwieżowym kościele (pw. A. Boboli, Świecie) także była ambona. Na zdjęciu dusze prozwierzęce: Jarek Ostrowski (JO) i Sławek Zieliński (SZ) w trakcie prac wysokościowych na neoromańskich wieżach. Schyłek lat 80. ubiegłego wieku. fot. JO i SZ
5. Bezduszne, niedouczone i zakompleksione osobniki niosące śmierć z ambon myśliwskich narzuciły systemowi tego kraju procedury rozliczeń za tych ambon niszczenie. Sztandarowym tegorocznym przykładem tępej formalnej uległości Państwa Polskiego względem lobby myśliwskiego stało się prawne prześladowanie nauczyciela etyki i filozofii z I Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie. Nauczyciel ten, nawiązując do aksjomatów nauk, które naucza, zniszczył 18 ambon myśliwskich. Ze szkoły został wyprowadzony w kajdankach. Postawiono mu siedem zarzutów, wśród nich narażenia na utratę życia – myśliwego, pod ciężarem którego zawaliła się uszkodzona ambona. W mojej ocenie sytuacja ta urasta do rangi swoistego symbolu poziomu myśliwskiej inteligencji i spostrzegawczości. I kolejnego argumentu, po np. "pomyliłem z dzikiem", do dyskusji o kompetencji myśliwych do prowadzenia tzw. gospodarki łowieckiej. Lub inaczej – stawiania się w roli "pana i stwórcy". Ponadto potrzeby wprowadzenia obligatoryjnych okresowych badań lekarskich wszystkich tzw. myśliwych. Z naciskiem na badania okulistyczne, psychiatryczne i neurologiczne.
6. W kwestii sytuacji oskarżonego nauczyciela powiem od siebie tak. W pełni, także jako nauczyciel (ekologii), ale i były z "dawnych czasów" (incydentalny) myśliwy, solidaryzuję się z linią postępowania tego człowieka. W sposób jednoznaczny pokazał on, także swoim wychowankom, w którym miejscu lokalizować dobro, a w którym zło. I żadne kolejne reperkusje względem niego (oby nie nastąpiły), nic tu obiektywnie nie są w stanie zmienić. Ten nauczyciel stanął po stronie dobra. Swoisty kolejny przyczynek do zasobu pozytywnej przeciwwagi względem "rzeczpospolitej myśliwskiej", a w jej ramach np. dla wzmiankowanych około 300 polujących "księży".
Myśliwy. Być może ksiądz. źródło: Zieliński S., Lewiński W. 2003. Zarys ekologii. Z elementami ochrony środowiska i ochrony przyrody. Operon, Gdynia.
7. Ambony dewastują krajobraz. Architektoniczną brzydotą. Łamaniem harmonii przestrzeni. Unoszącym się nad nimi nimbem cierpienia i nagłej okrutnej śmierci. Pogardy dla życia. Pochwały krwawej przemocy. Syntetyczną formułą dobrze oddającą prostactwo myśliwskiego postrzegania i rozumienia rzeczywistości. Co na to wszystko ustawa krajobrazowa? Czy poza miastami jej zapisy nie obowiązują?
Nadmorski Park Krajobrazowy. 2020 rok, fot. SZ
8. Z myśliwskich ambon zanieczyszczane jest środowisko. To m.in. z nich wystrzeliwuje się w przestrzeń przyrodniczą Polski około 640 ton ołowiu rocznie. To więcej niż suma emisji przemysłowych i motoryzacyjnych tego pierwiastka w kraju. Ołów, jak chyba wszyscy wiemy (polujący też?), jest środowiskową trucizną. Reasumując – myśliwi to jedyna grupa Polsce, która w majestacie prawa śmieci. I nie ponosi z tego powodu żadnych konsekwencji prawnych. Przypomnę już nieomalże do znudzenia, że wszelacy emitenci toksyn są zobowiązani prawnie wnosić opłaty środowiskowe do Skarbu Państwa (jeśli nie przekroczą emisyjnych limitów). W przypadku tych limitów przekroczenia są dodatkowo finansowo karani. Te środki zasilają Skarb Państwa, a konkretnie narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska.
Zerodowane śruciny ołowiu z plaży w Lubiatowie. Czy fakt, że to szkodzi plażowiczom obchodzi myśliwych? 2020 rok, fot. SZ
9. A więc ambony myśliwskie (a oprócz nich sztucery, dubeltówki itd.) są narzędziami środowiskowych wykroczeń, a może i przestępstw. I co? I nic. Z kolei ktoś (tutaj np. przywołany wcześniej nauczyciel), kto stara się (profilaktycznie) te narzędzia likwidować jest pociągany do odpowiedzialności karnej (grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności). To Polska właśnie. Nadal taka sama. Rzeczpospolita myśliwska. Prawo też.
Okolice Kleszczewa. 2022 rok, fot. SZ
10. Ambony. Narzędzia na usługach zła. Niemi jego świadkowie. Jednak – w skali spojrzenia długofalowego – to tylko ewolucyjne efemerydy. Prędzej czy później trafią (koncepcyjnie) na śmietnik historii – jestem o tym przekonany. Abstrahując od szeregu przemyśleń i poczynań własnych, kibicuję przyrodzie w destrukcji (dekompozycji) tych okropnych tworów. Trzymam kciuki za procesy, za sprzyjające przyspieszonemu rozkładowi parametry tzw. przyrody nieożywionej, za naturalne zjawiska destruktywne. Tudzież za aktywność troficzną niemałej palety gatunków, dla których drewno – substrat większości konstrukcji myśliwskich ambon i zwyżek stanowi pierwszorzędny pokarm. Ponadto siłą rzeczy – jako entomolog – sytuuję się nieustająco po stronie i sympatyzuję z nieraz wielce wyspecjalizowanymi w tym względzie drewnożernymi owadami, np. wybranymi gatunkami: korników, kózek, bogatków, zadrowatych, trzpienników, kołatków, sprężyków, miazgowców, kapturników, wyrynników, ryjkowców, przezierników, mrówek.... Ale i innych współpracujących lub konkurujących, obligatoryjnych lub fakultatywnych saproksylobiontycznych grzybów, śluzowców, nicieni, mięczaków, niesporczaków, bakterii, porostów, glonów i całej tej rzeszy przyrodniczego drobiazgu, który przyczynia się do "czyszczenia" przyrody z tego typu śmiercionośnych upiększeń. Na pohybel ambonom myśliwskim. Niech giną! I niech się rozkładają w spokoju.
źródło: Brauns A., 1975. Owady leśne. PWRiL, Warszawa
"Agonia zwyżki w objęciach świerka", rezerwat "Bór Samliński im. Henryka Zięciaka". 2024 rok, fot. SZ