Sławomir Zieliński
Kategoria: Artykuły
O sprawie ochrony polskiej przyrody NIE UWAŻAM NIC
Sławomir Zieliński
Idąc (tytułowym) śladem marketingowego sukcesu wypowiedzi jednego z kandydatów na prezydenta tego kraju, sukcesu liczonego obszerną pulą ludzi zdumionych, ludzi zachwyconych, ludzi zacierających dłonie, tudzież ludzi pukających się wiadomym czymś w wiadome coś, przełożę to genialne skądinąd, choć dalece niegramatyczne sformułowanie na grunt obecnej praktyki ochrony przyrody w Polsce. Bedzie to przełożenie wyimkowe. I "żeby nie było", o mocno regionalnym, a i miejscami lokalnym – oprócz ogólnopolskiego – zabarwieniu.
- W sprawie tworzenia nowych parków narodowych i powiększania istniejących NIE UWAŻAM NIC. A wydawało się niedawno, że lada chwila powstanie – po 23 latach przerwy – 24 park narodowy. Park Narodowy Doliny Dolnej Odry (ponoć prace w stosownym Ministerstwie trwają). I że powołanie do życia Turnickiego Parku Narodowego ze świetną, wręcz "powalającą na kolana" dokumentacją inwentaryzacyjną, to kwestia co najwyżej kilku miesięcy od październikowych 2024 wyborów. Zaś powiększenie – przykładowo – Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest tak oczywiste jak to, że noc dopełnia dzień w cyklu dobowym lub jak kto woli – na odwrót. Nic takiego do dnia dzisiejszego nie nastąpiło. Zaiste do rangi symbolu urasta zasłyszane tłumaczenie z kręgów Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że na tworzenie nowych parków narodowych brakuje pieniędzy. Podpowiadam – zreformujcie Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. Pieniądze się znajdą. I to niemałe. A z drugiej strony każda i każdy pracownik tego formalnie i mentalnie podejrzanego przyrodniczo i społecznie korpo przestanie się wreszcie "samofinansować" (kosztem naszych lasów).
- W sprawie (analiza przypadku) powstania Kaszubskiego Parku Narodowego NIE UWAŻAM NIC. Taką kalkulację można wysnuć z zadziwień i wypowiedzi niektórych lokalnych (kaszubskich) urzędników. Te zadziwienia to np. to, że "nikt z nimi tego pomysłu nie konsultował". A zadziwienie kolejne, tym razem ze strony tzw. pseudoekologów (do których też jestem zaliczany) polega na tym, że to chyba głównie "lokalsom" powinno zależeć na atrakcyjnej i unikatowej przyrodniczo przestrzeni, czystych wodach i powietrzu, harmonijnym krajobrazie, mądrej turystyce tzw. wykwalifikowanej, etc., etc. A tu wygląda na to, że temat ich zaskoczył. Chociaż początki jego genezy sięgają początków XX wieku (to już prawie 120 lat!). No i jeszcze zadziwienie leśników z PGL Lasy Państwowe, że ktoś podważa ich kompetencje w zakresie "uprawiania lasu" - tutaj Lasów Mirachowskich (jakby ta czynność w ogóle była wykonalna) i nakręcających anty-KaszPNproj. emocje.
- W sprawie polowań w tym kraju NIE UWAŻAM NIC. Jak było, tak zostało. Uzbrojeni po zęby (jeszcze pięściaków i włóczni brakuje), nieprzebadani, odstrzeliwujący co jakiś czas jakiegoś przypadkowego i bogu ducha winnego człowieka, śmiecący śrutowym i brenekowym ołowiem w świetle jupiterów prawa środowiskowego i mający ten fakt w wiadomej części ciała, polujący nawet w przestrzeni miast na zlecenie samorządów (jakiś czas temu np. Gdańsk, niedawno Gdynia). Długo to jeszcze potrwa? To hobbystyczne radosne zabijanie?
- W sprawie nadal absurdalnej polityki ochrony zasobów wody w Polsce, w tym akceptacji zanieczyszczenia rzek NIE UWAŻAM NIC. Dużo by tu pisać o Odrze, a i z Wisłą nie jest dobrze. Informacja o wielu zanieczyszczonych ciekach w ogóle nie przebija się do wiadomości publicznej. I ta ciągła wiara w to, że budowa zbiorników retencyjnych jest jedyną słuszną antypowodziową linią postępowania...
- W sprawie systemowej reorganizacji PGL Lasy Państwowe NIE UWAŻAM NIC. Ile już tomów akt rozmaitych propozycji zmierzających w kierunku naprawy formalnej tej instytucji można byłoby złożyć? Jak w LP za SUW-polu było, tak nadal jest – "samofinansowanie" (sic!), nadmiarowe (z wycinek) wynagrodzenia, przerost zatrudnienia, indolencja merytoryczna, zadufanie i przekonanie o własnej nieomylności, "robienie społeczeństwa w konia" za pomocą np. pozornych i skądinąd całkiem głupawych konsultacji społecznych etc., etc. Tu system trzeba zmienić, a nie "negocjować".
- W sprawie włączenia się struktur urzędniczych w rzeczywistą (nie pozorną) ochronę przyrody NIE UWAŻAM NIC. Co z tego, że wiele osób mocno się stara, skoro system jest nadal patologiczny? Ministerstwo Klimatu i Środowiska przykładowo, powinno korzystać ze stosownych uprawnień (które przecież posiada) i występować z pozycji apriorycznego przełożonego, a nie jakiegoś osłabionego i giętkiego "negocjatora". I może wreszcie warto zapytać, czy nowej koalicji rządzącej nadal zależy na ochronie przyrody? Czy może na obsadzaniu wielu stanowisk, nie tylko zresztą ministerialnych, osobami po prostu niekompetentnymi i nie oddanymi ideom ochroniarskim?
Reasumując
W sprawie szumnych obietnic przedwyborczych częściowo także "mojej" koalicji obecnie rządzącej, obietnic naprawy praktyki ochrony przyrody w Polsce po objęciu władzy NIE UWAŻAM NIC. I jest mi z tego powodu po prostu smutno.
Podziękowanie
Kandydatowi na prezydenta, autorowi niewątpliwie unikatowego "(...) NIE UWAŻAM NIC" dziękuję za inspirację. Choć nie sympatyzuję i nie życzę politycznych sukcesów. Innego typu sukcesów, np. w zakresie sztuk walki, życzę jak najbardziej.
Rysunki IwaZ + fraszki zielez
Ten zasób będzie poszerzany w miarę pojawiania się nowych rysunków, których autorką jest Iwona Zielińska. Z kolei autorem fraszek, z którymi się tu podłączyłem jestem ja, Sławek Zieliński. Pod rysunkami i fraszkami daty produkcji :).
Życzenia noworoczne 2025 dla naszego pracownika – PGL Lasy Państwowe
Sławomir Zieliński
Nie każdy z nas ma konto na Facebooku. W jego przestrzeni informacyjnej złożyłem 21 godzin temu życzenia noworoczne 2025 - także moim - pracownikom z Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe.
Przerzucam je również tutaj, gdyż nie każdy z nas ma konto na FB, co zrozumiałe. Dorzucam też na końcu materiału fotkę poglądową, kto tam w tym urokliwym terenie działał :).
Wszystkiego dobrego !!!
W nadchodzącym 2025 r. życzę leśnikom z PGL Lasy Państwowe:
/// opamiętania - chciwość kiedyś nie była, choć obecnie jest, flagowym atrybutem leśnika RP
/// nabycia umiejętności przekwalifikowania się - to nietrudne, wiele zawodów umiało, to i leśnik pojmie, jak np. zostać akwizytorem, hydraulikiem czy księgowym
/// zrozumienia, że nic nie jest dane "na zawsze" - PGL LP prędzej czy później wrócą do budżetówki
/// o ile ktoś jeszcze nie nadążył... douczenia się, że "samofinansowanie" jest wtedy, gdy "startujesz" z zasobu kapitału własnego, nie ogólnospołecznego... itd. (dużo by jeszcze pisać) więcej np. tu:
https://drive.google.com/file/d/1nROKuDquhWUk-XBmiP6H0TAIHmusy5vH/view?usp=sharing
Na zdjęciach jw: cięcia w bezpośrednim sąsiedztwie rezerwatu przyrody "Wiosło Małe" - na "celowniku" drewno dębowe 26 XII 2024r. fot. S.Z.
dziękuję za świetną wycieczkę Iwona Zielińska Dana Basik Cz Stanisław Lachowski
Ambony. Dekalog nieoczywistych przemyśleń i wątpliwości. Niekoniecznie retorycznych.
Sławomir Zieliński (z wczorajszej inspiracji Iwony Zielińskiej)
Motto:"(...) Czy słyszysz, jak w Twoją stronę dziś kierujemy swój głos? To my, kulami rażone. Zwierzęta, czarne jak noc (...)". Katarzyna Ryrych "Modlitwa", w: Probucka D. [red.] "Etyczne potępienie myślistwa", Wyd. Universitas, Kraków, 2020.
- Historycznie i definicyjnie – to z ambon kapłani (duszpasterze, pasterze dusz) nauczali owieczki (dusze) co czynić, aby pośmiertnie trafić na niebiańskie pastwiska. Posthistorycznie i synonimicznie – to z ambon myśliwi (skojarzenie: "myśli, że wi") "pomagają" niezliczonym zastępom istot żywych, w tym ludziom, przenieść się w sposób nieplanowany i nagły do rzeczonych jw przestrzeni. Od wielu już lat kapłani coraz rzadziej wędrują na kościelne ambony, aby z nich nauczać owieczki. Myśliwi nieustannie nasilają swoją obecność na ambonach w lasach i poza nimi. Ponadto doskonalą "ambonową linię ewolucyjną" wpływając nie tylko na rozkwit różnorodności form tych konstrukcji, ale także kształtując nowe gałęzie rozwojowe – vide tzw. zwyżki.
2. Czy w oparciu o powyższe można postawić tezę, że postępujący regres praktycznego korzystania z ambon kościelnych przez stosowne osoby jest podświadomym "oddawaniem duchowego pola" ambonom myśliwskim i ich użytkownikom? Innymi słowy – czy aby nie dzieje się we współczesnych czasach tak, że słowo "ambona" mniej się z kościołem kojarzy, za to bardziej z zabijaniem poza nim?
3. A ponadto: jak teza postawiona w punkcie 2 ma się do przestrzegania przez wierzących polujących przykazania nr 5 Dekalogu? Dodatkowo w kontekście faktu, że około 300 kapłanów w Polsce to myśliwi łamiący w szczególnie perwersyjny sposób wzmiankowane 5 przykazanie... Zaś o ile ktokolwiek zdecydowałby się tutaj na tłumaczenie pt. "przykazanie nr 5 Dekalogu, tj. Nie zabijaj dotyczy li tylko ludzi", to jest to droga z różnych względów ryzykowna. Na przykład z takiego, iż skoro tak..., to co w takim razie począć – per analogiam – z przykazaniem nr 6 Dekalogu, tj. Nie cudzołóż? W kwestii analizy przypadku można się tutaj posłużyć przykładem osławionego twierdzenia byłego dyrektora generalnego PGL Lasy Państwowe Konrada Tomaszewskiego, w którym troskliwie stwierdził (w stronę ekologów), że nie warto uprawiać seksu z kozą. Co w uwarunkowaniach jw z tym fantem w takim przypadku począć?
4. Z ambon kościelnych głoszony jest szacunek do życia. Zwłaszcza zaś życia po śmierci. Co symptomatyczne, z ambon myśliwskich śmierć się serwuje. Śmierć nagłą i niespodziewaną. Stanowiącą finalny skutek realizacji hobby tę śmierć zadającego. Bezbronnemu. I ponoć bezdusznemu zwierzęciu. Pozbawiając (apriorycznie) zwierzę duszy, myśliwy stawia się w roli "pana i stwórcy", kontrolującego drogę do niebiańskich pastwisk. Bezduszne, z wielkim prawdopodobieństwem, są lotki i tarcze na strzelnicach. Dlaczego do nich "pan i stwórca" strzela tylko w ramach treningu? Czy dlatego, że nie tryska z nich krew i odłamki kości, że nie wylewają się trzewia, czy też że nie targają strukturą tarcz czy lotek przedśmiertne konwulsje? Tego "panu i stwórcy" brakuje?
5. Bezduszne, niedouczone i zakompleksione osobniki niosące śmierć z ambon myśliwskich narzuciły systemowi tego kraju procedury rozliczeń za tych ambon niszczenie. Sztandarowym tegorocznym przykładem tępej formalnej uległości Państwa Polskiego względem lobby myśliwskiego stało się prawne prześladowanie nauczyciela etyki i filozofii z I Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie. Nauczyciel ten, nawiązując do aksjomatów nauk, które naucza, zniszczył 18 ambon myśliwskich. Ze szkoły został wyprowadzony w kajdankach. Postawiono mu siedem zarzutów, wśród nich narażenia na utratę życia – myśliwego, pod ciężarem którego zawaliła się uszkodzona ambona. W mojej ocenie sytuacja ta urasta do rangi swoistego symbolu poziomu myśliwskiej inteligencji i spostrzegawczości. I kolejnego argumentu, po np. "pomyliłem z dzikiem", do dyskusji o kompetencji myśliwych do prowadzenia tzw. gospodarki łowieckiej. Lub inaczej – stawiania się w roli "pana i stwórcy". Ponadto potrzeby wprowadzenia obligatoryjnych okresowych badań lekarskich wszystkich tzw. myśliwych. Z naciskiem na badania okulistyczne, psychiatryczne i neurologiczne.
6. W kwestii sytuacji oskarżonego nauczyciela powiem od siebie tak. W pełni, także jako nauczyciel (ekologii), ale i były z "dawnych czasów" (incydentalny) myśliwy, solidaryzuję się z linią postępowania tego człowieka. W sposób jednoznaczny pokazał on, także swoim wychowankom, w którym miejscu lokalizować dobro, a w którym zło. I żadne kolejne reperkusje względem niego (oby nie nastąpiły), nic tu obiektywnie nie są w stanie zmienić. Ten nauczyciel stanął po stronie dobra. Swoisty kolejny przyczynek do zasobu pozytywnej przeciwwagi względem "rzeczpospolitej myśliwskiej", a w jej ramach np. dla wzmiankowanych około 300 polujących "księży".
7. Ambony dewastują krajobraz. Architektoniczną brzydotą. Łamaniem harmonii przestrzeni. Unoszącym się nad nimi nimbem cierpienia i nagłej okrutnej śmierci. Pogardy dla życia. Pochwały krwawej przemocy. Syntetyczną formułą dobrze oddającą prostactwo myśliwskiego postrzegania i rozumienia rzeczywistości. Co na to wszystko ustawa krajobrazowa? Czy poza miastami jej zapisy nie obowiązują?
8. Z myśliwskich ambon zanieczyszczane jest środowisko. To m.in. z nich wystrzeliwuje się w przestrzeń przyrodniczą Polski około 640 ton ołowiu rocznie. To więcej niż suma emisji przemysłowych i motoryzacyjnych tego pierwiastka w kraju. Ołów, jak chyba wszyscy wiemy (polujący też?), jest środowiskową trucizną. Reasumując – myśliwi to jedyna grupa Polsce, która w majestacie prawa śmieci. I nie ponosi z tego powodu żadnych konsekwencji prawnych. Przypomnę już nieomalże do znudzenia, że wszelacy emitenci toksyn są zobowiązani prawnie wnosić opłaty środowiskowe do Skarbu Państwa (jeśli nie przekroczą emisyjnych limitów). W przypadku tych limitów przekroczenia są dodatkowo finansowo karani. Te środki zasilają Skarb Państwa, a konkretnie narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska.
9. A więc ambony myśliwskie (a oprócz nich sztucery, dubeltówki itd.) są narzędziami środowiskowych wykroczeń, a może i przestępstw. I co? I nic. Z kolei ktoś (tutaj np. przywołany wcześniej nauczyciel), kto stara się (profilaktycznie) te narzędzia likwidować jest pociągany do odpowiedzialności karnej (grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności). To Polska właśnie. Nadal taka sama. Rzeczpospolita myśliwska. Prawo też.
10. Ambony. Narzędzia na usługach zła. Niemi jego świadkowie. Jednak – w skali spojrzenia długofalowego – to tylko ewolucyjne efemerydy. Prędzej czy później trafią (koncepcyjnie) na śmietnik historii – jestem o tym przekonany. Abstrahując od szeregu przemyśleń i poczynań własnych, kibicuję przyrodzie w destrukcji (dekompozycji) tych okropnych tworów. Trzymam kciuki za procesy, za sprzyjające przyspieszonemu rozkładowi parametry tzw. przyrody nieożywionej, za naturalne zjawiska destruktywne. Tudzież za aktywność troficzną niemałej palety gatunków, dla których drewno – substrat większości konstrukcji myśliwskich ambon i zwyżek stanowi pierwszorzędny pokarm. Ponadto siłą rzeczy – jako entomolog – sytuuję się nieustająco po stronie i sympatyzuję z nieraz wielce wyspecjalizowanymi w tym względzie drewnożernymi owadami, np. wybranymi gatunkami: korników, kózek, bogatków, zadrowatych, trzpienników, kołatków, sprężyków, miazgowców, kapturników, wyrynników, ryjkowców, przezierników, mrówek.... Ale i innych współpracujących lub konkurujących, obligatoryjnych lub fakultatywnych saproksylobiontycznych grzybów, śluzowców, nicieni, mięczaków, niesporczaków, bakterii, porostów, glonów i całej tej rzeszy przyrodniczego drobiazgu, który przyczynia się do "czyszczenia" przyrody z tego typu śmiercionośnych upiększeń. Na pohybel ambonom myśliwskim. Niech giną! I niech się rozkładają w spokoju.
Jak to z rezerwatem przyrody „Lubygość” się kiedyś zdarzyło
Sławomir Zieliński
Nie wszyscy z nas funkcjonują w internetowej przestrzeni medium Facebooka. Tamże, na profilu pt. Kaszubski Park Narodowy projektowany, wystawiłem wczoraj ważny dokumentacyjny materiał traktujący o tym, jak to kiedyś wojewódzki konserwator przyrody w Gdańsku chciał zmniejszyć i tak mały rezerwat "Lubygość" o prawie 15ha. Argumentem "za", jak się domyślacie - nie sformułowanym oczywiście oficjalnie - była chęć poprowadzenia nieskrępowanych cięć całkiem dorosłych buków i dębów we wschodniej części rezerwatu. Kto chciał ciąć? No cóż.... pytanie retoryczne. Z całą pewnością nie byli to przywołani w tekście pracownicy Zarządu Parków Krajobrazowych w Gdańsku z nieformalnie funkcjonującej Pracowni Dokumentacji i Ochrony Przyrody.....
Oto ten materiał.
Dzisiaj czas na lekcję historii (myślę, że warto czerpać). //// Od 1962 r. funkcjonuje prawnie w Lasach Mirachowskich, na terenie projektowanego Kaszubskiego PN rezerwat przyrody "Lubygość". Obejmuje on dystroficzne jezioro, umiejscowione w Rynnie Potęgowskiej i okoliczne wiekowe ekosystemy leśne, wyjątkowe - chyba nawet w skali całego Pomorza Wschodniego pod względem krajobrazowym i przyrodniczym. //// Ponadto, nie dość, że jezioro unikatowe i piękne, a las niebanalny, to jeszcze na dodatek na północnym zboczu rynny umiejscowione są rewelacyjne groty żwirowo-zlepieńcowe, a nieco powyżej historyczny schron TOW Gryf Pomorski. ////
I teraz tak. W latach 90. XX w. ówczesny wojewódzki konserwator przyrody w Gdańsku p. Jacek Rolbiecki wystąpił do Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z postulatem zmniejszenia tego i tak małego (zaledwie 54,60 ha, w tym większość to "woda") rezerwatu o 14,58 ha (las, na fotce obwiodłem mniej więcej granice obszaru do likwidacji na zielono). Powód był jeden. Od razu dopowiem, że nie licujący z powagą i oczekiwaną charyzmą funkcji wojewódzkiego konserwatora przyrody. Mianowicie: w proponowanej przez konserwatora do wyłączenia wschodniej flance rezerwatu dominowały dość wiekowe buczyny, a w nich m. in. niemłode buki i dęby.... (patrz foto pnia ściętego drzewa - ot, dobry materiał na leśników zarobek). Prezentowane poniżej pismo było swoistą, ale i wymuszoną przez "czynniki niższego szczebla" porażką WKP w Gdańsku. Której później nie darował, bo pamiętliwy był. Lecz stało się to sukcesem "drugiej strony", konkretnie takich "karłów reakcji" jak A. Garbalewski czy S. Zieliński //// WKP w Gdańsku Jacek Rolbiecki już nie żyje. Każdy przyrodnik lokalny post factum vita wie, że był on przychylny PGL Lasy Państwowe między innymi dlatego, że polował. Nie żyje też już dyrektor ZPK w Gdańsku dr Marian Kosmala. Który, niestety, "trzymał linię" WKP. Chociaż może i nie musiał. Ryzyka zabrakło? Pewnie tak. Sformułowanie z pisma dotyczącego Lubygości pt. "prośba" (Rady Naukowo-Społecznej przy Dyrektorze Parków Krajobrazowych w Gdańsku), odnoszące się zwłaszcza do Jej byłej Szefowej, wspaniałej dr Marysi Wieloch ze Stacji MiIZ PAN w Górkach Wschodnich (ps.: Marysia nie prosiła lecz ŻĄDAŁA), jest dla mnie miernikiem poziomu wstydu lub hipokryzji (jak kto woli) pana J. Rolbieckiego //// Zaś co do Anoplodera sexguttata... - to z kolei wskaźnik obrzydzenia jw "konserwatora" względem piszącego te słowa, który to piszący dwa lata później został "reorganizacyjnie" z ZPK w Gdańsku usunięty - dyrektor dr M. Kosmala nie miał tu NIC do gadania, J. Rolbiecki i owszem MIAŁ....//// Reasumując, najważniejsze jest to, że REZERWAT ZOSTAŁ OBRONIONY /// A personalne konsekwencje późniejsze, no cóż... ja się potrafiłem generalnie przekwalifikować, a z ochroną przyrody i tak się nie rozstałem.... jakiś czas później na stanowiskach dyrektora ZPK w Gdańsku i WKP też nastąpiły zmiany...
ps. a takiego lub innego przekwalifikowania boją się, chyba jak diabeł święconej wody leśnicy z PGL LP.... czy to jedyna grupa zawodowa w Polsce, która nie umie się przekwalifikować? "masz być niczym bądź leśniczym"?/ czy to naprawdę prawda?
To jest o tym, jak pracownik (PGL LP) „negocjuje” z właścicielem (tj. każdym z nas)
Wstęp Sławomir Zieliński, meritum tekst Brunon Wołosz
Wstęp
Jestem pełen uznania dla wystąpienia Brunona Wołosza na spotkaniu tzw. Zespołu Lokalnej Współpracy, wczoraj w Sopotece w Sopocie. Wśród kwestii szczególnie cennych (dla mnie) było błyskawiczne (czyżby parzyło? 🙂 ) przekazanie facylitatorowi pisma wręczonego przez Brunona nadleśniczemu Nadleśnictwa Gdańsk - pismo przekazał "poparzony" 🙂 tj. nadleśniczy dr Sebastian Klich.
Także szanuję, iż ze wzmiankowanego spotkania wczorajszego Brunon wyszedł szybko.... To był dobry ruch... szkoda po prostu czasu.... Jakiś czas później wyszli kolejni, w tym Ola Gosk, Michał Kochańczyk, Jarek Ostrowski i Sławek Zieliński.
A tym co zostali cierpliwie do końca w tym m.in. Pawłowi Szutowiczowi, Oli Pastuszce, Tomkowi Tabeau, Ani i Maćkowi Jaskuła, Mariuszowi Piontasowi, Michałowi Kamelskiemu, Marcinowi Wiśniewskiemu, składam swoje wyrazy uznania. Głównie za cierpliwość. Gdyż te spotkania to - moim i nie tylko zdaniem - strata czasu. Szanujmy czas. Nie mamy go zbyt wiele.... Nie składajmy w prezencie tego czasu chciwej korporacji PGL Lasy Państwowe... to korpo po prostu na ten prezent nie zasłużyło. W żaden sposób.
Poniżej tekst pisma autorstwa Brunona.
Dziś odbywa się (ciągle trwa, kiedy piszę ten artykuł) spotkanie informacyjne, konsultacyjne (?), zainicjowane przez Nadleśnictwo Gdańsk, PGL „Lasy Państwowe”. Nie dotrwałem do końca, bo twórcy procesu rzekomych negocjacji, sprytnie utworzyli rozległą i dość zawiłą procedurę rzekomych konsultacji z leśnikami, jakie mają się odbywać w przyszłości, po uchwaleniu nowego PUL (Plan Urządzenia Lasu). To co istotne w całym procesie, to rozłożenie jego w czasie. Inaczej mówiąc, my będziemy się z nimi spotykać, tracić swój cenny czas (nikt nam za takie spotkania nie płaci, im tak), a oni będą nam wycinać nasz cenny Trójmiejski Park Krajobrazowy (TPK). Szkoda czasu i energii na bezproduktywne spotkania. Przez szacunek do siebie i do Was, szkoda mi było czasu na uczestnictwo w dyskusji. Moje wystąpienie było krótkie:- domagamy się od leśników przestrzegania prawa! Obecna ustawa o lasach (która jest daleka od ideału) oddziela gospodarkę leśną od ochrony lasu (ekosystemu). Zatem domagamy się w TPK ochrony po latach okaleczania tego lasu. Czas zastosować zapisy z ustawy, które (wydaje im się) sprytnie leśnicy omijają, a są czytelne i jednoznaczne: Rozdział 2 Gospodarka leśna Art. 7. 1. Trwale zrównoważoną gospodarkę leśną prowadzi się według planu urządzenia lasu lub uproszczonego planu urządzenia lasu, z uwzględnieniem w szczególności następujących celów: 1) zachowania lasów i korzystnego ich wpływu na klimat, powietrze, wodę, glebę, warunki życia i zdrowia człowieka oraz na równowagę przyrodniczą; 2) ochrony lasów, zwłaszcza lasów i ekosystemów leśnych stanowiących naturalne fragmenty rodzimej przyrody lub lasów szczególnie cennych ze względu na: a) zachowanie różnorodności przyrodniczej, b) zachowanie leśnych zasobów genetycznych, c) walory krajobrazowe, d) potrzeby nauki; 3) ochrony gleb i terenów szczególnie narażonych na zanieczyszczenie lub uszkodzenie oraz o specjalnym znaczeniu społecznym; 4) ochrony wód powierzchniowych i głębinowych, retencji zlewni, w szczególności na obszarach wododziałów i na obszarach zasilania zbiorników wód podziemnych; 5) produkcji, na zasadzie racjonalnej gospodarki, drewna oraz surowców i produktów ubocznego użytkowania lasu.
Gospodarka leśna jest, a gdzie wszystkie pozostałe punkty tego rozdziału? Co ważne i warto to wiedzieć, nie wycinanie drzew w lesie mieści się w gospodarce leśnej. Kolejny raz przypominam, że nie ma ochrony przez gospodarkę leśną, rozumianą jako wycinka i nasadzenia, nie jest to żaden proces związany z zachowaniem trwałości lasu. Gospodarka leśna (rozumiana jako wycinka i nasadzenia), to gospodarka leśna, a ochrona, to ochrona. Zagadnienia biegunowo odległe. Już w trakcie chybionych spotkań – „las o wiodącej funkcji społecznej”, bez wielkiej czujności odczytaliśmy prawdziwe intencje korporacji „Lasy Państwowe”, zmierzające do NEGOCJACJI. W ogóle na negocjacje nie było NGO-sów zgody. O czym wiedzieli prowadzący spotkania, a mimo to zmierzali do wynegocjowania wspólnego stanowiska, co było w oczywisty sposób niemożliwe. Wspólne stanowisko dla leśników, to ich stanowisko. Tak ma być najwyraźniej w tym procesie. Zatem ciąg dalszy czegoś, co można nazwać farsą. Inaczej mówiąc wykombinowali, że będziemy sobie rozmawiać miło i spacerować, a oni dalej będą robić to co robili. Sami widzicie, że zmiana władzy nic nie zmieniła i nie ma mowy o reformie LP. Z naszych nie wytężonych obserwacji wynika, że działania tej korporacji ukierunkowane są na:• Zachowanie swojego status-quo, czyli żadnych reform.• Wszelkie rozmowy i działania mają na celu odwlekanie wszelkich zmian na wielkie nigdy, choć pod pozorem chęci zmian. • Ocieplanie wizerunku, tu ochronimy „ździebełko” i to ogłosimy przy pomocy ładnej pani leśnik i miłego leśnika w mediach, a poza rozgłosem wyrąbiemy cały las. Zadajmy pytanie leśnikom w tym miejscu, czemu muszą ocieplać swój wizerunek? Strażacy nie muszą i każdy ma szacunek do ich pracy. Tymczasem leśnika nikt nie lubi – dlaczego? Każdy, kto zagląda do lasu nie zadaje sobie tego pytania. Skoro las społeczny, to gdzie są konkrety?• Ochrona zamiast wycinki. Za mało wycięli?• Przeprowadzenie prawdziwej i szczegółowej inwentaryzacji przyrodniczej i określenie jak chronić i co chronić w sposób szczególny.• Konsultacje z NGO-sami, ze stroną społeczną w kwestii uwag do działań ochronnych. Oczywiście póki są korporacją, utrzymującą się z wycinki lasów, nie będzie mowy o realnej ochronie. Zaś 100 rezerwatów na nieprawdziwe 100 lecie, to jakaś kpina i resztka z „pańskiego stołu”. PGL „Lasy Państwowe” od 1991 roku są korporacją nastawioną na wynik finansowy, bo 94 % ich przychodów to wycinka lasów!!!!
Poniżej pismo, które dziś do NG zostanie wysłane:„Fidelis Siluas”Nadleśnictwo Gdańsk z siedzibą w Gdyni ul. Morska 200, 81-006 Gdynia Szanowni Państwo Trójmiejski Park Krajobrazowy. „las o wiodącej funkcji społecznej”. Ten zbitek słów nie jest dostatecznie zrozumiały dla mnie oraz osób zaangażowanych w działania Fundacji „Fidelis Siluas”, jak i dla osób związanych z naszym protestem. Można to rozumieć, na co wskazuje zwłaszcza słowo „wiodącej” (tzn. czy inne funkcje też są?), jako kolejną próbę lansowania upadłej już, jedynie kiedyś teoretycznie obiecującej, jednak w ciągu kilkudziesięciu lat praktyki gospodarki leśnej stopniowo i na zawsze rozczarowującej teorii i opowieści nauk leśnych o „lesie wielofunkcyjnym”, który to las w takiej wizji rzekomo zaspokoi wszystkie ludzkie potrzeby na danym obszarze. Ta idea jak i teoria się w praktyce zdecydowanie zdewaluowały i nie sprawdziły, co wyeksponowały szerszym gremiom kolejne publikacje naukowe, w tym autorstwa naukowców nauk leśnych. Jej lansowanie, w naszym rozumieniu, tutaj na tym forum dyskusji o przyszłości lasów TPK, jest – delikatnie mówiąc – kpiną z intelektu i wiedzy części tych dyskusji (nadchodzących) uczestników.Proszę zatem jasno i jednoznacznie o wyjaśnienie dla naszego szacownego audytorium, co wg Państwa oznacza określenie: „las o wiodącej funkcji społecznej”? A zwłaszcza o to, jak rozumieją Państwo słowo „WIODĄCEJ” ? Czy mamy rozumieć, że po dotychczasowych fatalnych i niszczących nasz cenny las praktykach nazywanych przez państwa „zabiegami gospodarczymi”, zamierzacie (Nadleśnictwo Gdańsk) nadal prowadzić w TPK jakiekolwiek wycinki?! Nie ma na taki scenariusz naszej zgody. Szkoda Państwa czasu, ale przede wszystkich szkoda publicznych środków przeznaczanych na para/dyskusje, które niewiele wniosą. Nie ma z naszej strony zgody na rozpoczęcie dyskusji w formule li tylko ograniczenia dalszej eksploatacji tego cennego i dostatecznie już zdewastowanego parku krajobrazowego. Żądamy CAŁKOWITEGO ZAPRZESTANIA TYCH WYCINEK. Ponadto – w imię oszczędności wspólnych państwowych pieniędzy – domagamy się redukcji poziomu zatrudnienia w strukturach zarządzających lasami trójmiejskimi. To struktury Z NASZEGO NADANIA , a konkretnie RDLP w Gdańsku, Nadl. Gdańsk, Nadl. Wejherowo. Żądamy sprowadzenia tej dyskusji do tematyki li tylko stosowania cięć incydentalnych (jako jedynych dopuszczalnych), związanych z minimalizacją zagrożenia bezpieczeństwa odwiedzających TPK osób w sytuacjach probabilistycznych (tj. będących skutkami zdarzeń losowych). Pragnę w tym miejscu przypomnieć, że z powodu działalności PGL „Lasy Państwowe” spontanicznie wzrasta liczba protestów i jest ich obecnie w Polsce ponad 500. Mam zatem nadzieję, że PGL LP jako instytucja powołana do pracy na rzecz społeczeństwa, przygotuje stosowne mapy i dokumentację precyzyjnie określając zakres działań a na rzecz ochrony środowiska i przyrody TPK (nie mylić z OCHRONĄ LASU hodowlanego, gospodarczego!). Nie jest bowiem naszą intencją prowadzenie negocjacji z LP na temat ilości pozyskiwanego drewna, bo las społeczny, to nie las gospodarczy. TPK jest modelowym przykładem meta-ekosystemu, do którego pasuje wskazana w Ustawie o lasach z 1991 r. ochrona krajobrazu, gleby, wody i szerzej przyrody ojczystej. W odniesieniu do niechlubnej przeszłości i działań Nadleśnictwa Gdańsk, głęboko sprzecznych z oczekiwaniami społecznymi, spodziewamy się obecnie całego szeregu działań, ale przede wszystkim zaniechań, mających na celu rzeczywistą, a nie pudrowaną ochronę walorów tego terenu. W świetle dotychczasowych prac naszego ruchu, a potem fundacji (ponad 10 lat) nie mamy wątpliwości, że oczekiwania społeczne lokalnych społeczności są Państwu dobrze znane. Rzecz w szczegółowych opracowaniach przyrodniczych, formalnych. Zebraniu uwag związanych z koniecznym przywróceniem miejsc niezrozumiałych inwestycji infrastruktury drogowej i dzikiej melioracji oraz sposobu naprawy takich. Oczekujemy sporządzenia przez państwa stosownej kompetentnej dokumentacji, z którą z uwagą się zapoznamy i ewentualnie wniesiemy uwagi. Nie rozumiemy ponadto, dlaczego ustalono procedowanie dla części lasu w sąsiedztwie miast Gdańsk, Sopot i Gdynia. W obrębie TPK mieszka blisko 1,5 miliona mieszkańców i nie są to tylko mieszkańcy Trójmiasta. Proszę się wysilić – TPK to także tzw. „Małe Trójmiasto” tj. miasta Rumia, Reda i Wejherowo, w obrębie granic których znajdują się cenne, nie tylko lokalnie obszary, jeszcze nie objęte ochroną (przed Państwa działalnością, niestety). Przykład od blisko 50 lat projektowanego rezerwatu „Dolina Zagórskiej Strugi” nie mogącego powstać z powodu sprzeciwu zarządcy terenu (tak, to Lasy Państwowe właśnie), a naszego pracownika (proszę się do tego przyzwyczajać, bo to prawda), to przykład jeden z kilku z obszarów Pn części Trójmiejskiego PK.
Zaległy materiał antymyśliwski: Demagog/Zawsze Pomorze/podcast… zapraszam, bardzo
„Zaległy” wywiad – PŚ/Radio 357/Ewa Koch/Kaszubski Park Narodowy/SZ
Sławomir Zieliński
Kopiuj/Wklej z FaceBooka......
https://radio357.pl/.../rozmowy.../odcinek/499468/... to nagranie z końca lipca br., odsłuchałem dopiero wczoraj (tj. 11 XII 2024r.) dzięki uporządkowaniu Brunon Wołosz ... pozdrawiam Panią Ewę Koch i Radio 357, a także Paweł Średziński, skądinąd ojca chrzestnego wydarzenia
... a w nim m.in. wspomnienie mojego wspaniałego nauczyciela prof. Romana Andrzejewskiego......
Wycieczka przyrodnicza nad Wisłę – Wiosło Małe/Wiosło Duże – fotorelacja
Sławomir Zieliński
W dniu 1 XII 2024 r. wybraliśmy się nad Wisłę - w nasz ulubiony rejon w okolicy Wiosła Małego i Wiosła Dużego. To przepiękne tereny eksplorowane naukowo już na początku XX wieku, m.in. przez przyrodników z ośrodka poznańskiego - dr. Feliksa Krawca i prof. Adama Wodziczkę. Jednym z efektów ich i późniejszych prac poznawczych było utworzenie na zboczu doliny Wisły dwóch rezerwatów przyrody chroniących m.in. roślinność kserotermiczną (ciepłolubną).
W naszej wycieczce wzięły udział osoby powiązane formalnie lub sympatyzujące z Fundacją Fidelis Siluas oraz Wschodniopomorskim Kołem Terenowym Klubu Przyrodników (Iwonka Zielińska, Danka Czachor, Ola Sabatowska, Marcin S. Wilga, Michał Kochańczyk, Brunon Wołosz, Marceli Wołosz, Sławek Zieliński). A także przesympatyczna suczka Akamia.
Poniżej fotorelacja. Starałem się zachować chronologię czasową spaceru. Zdjęcia autorstwa: Michała Kochańczyka (MK), Marcina S. Wilgi (MSW) i Sławka Zielińskiego (SZ). Enigmatyczne (z biegu i bez konsultacji 🙂 ) opisy zdjęć autorstwa SZ. Jest okazja do porównań ducha i sposobu dokumentacji przyrodniczej przez 3 fotografów. 🙂
Miłych wrażeń.