Jeżeli krzyżówka o tej porze roku żałośnie kwacze, to oznacza to w zasadzie tylko jedno - straciła (na zawsze) partnera.
Dzisiaj. 20 III 2023 r. Godziny przedpołudniowe. Wracam z pracy pieszo z Gdańska-Oliwy na Rotmankę. To świetna odległość treningowa - 21,5 km. Przed Bieszczadami, a zwłaszcza przed szlakiem granicznym (zwanym przez nas w skrócie "Moczarne"), jak znalazł. W okolicy Wielkiego Młyna na gdańskiej starówce słyszę znienacka dramatycznie żałosne kacze kwakanie. Jestem przekonany, że za chwilę znajdę się w Kanale Raduni, próbując pomóc. Ale sytuacja tym razem jest inna - samica krzyżówki płynie w górę kanału... sama. To nie jest normalne o tej porze roku - krzyżówki już dawno podobierały się w pary. I trzymają się teraz razem. Coś się więc stało. Nic dobrego.
Żal mi tej kaczki. Tak już mam. Idę w tę samą stronę. Nieco szybciej niż ona płynie. Niegłośno powtarzam kilka razy "piękna, biedna kaczuszka". Przestaje kwakać. Przechodzę. Ona zaczyna znowu - smutno i przejmująco. Zza pleców dochodzi mnie śmiech - dwoje młodych ludzi uradowanych, że ptak się tak głośno odzywa... Powiedzieć im, nie powiedzieć ? Nie mówię. Odchodzę. Tak sobie myślę: relatywizm ? A w tle formuła: wiedza/brak wiedzy ? Mniejsza z tym. Nie każdy musi, wręcz nie powinien, być ekologiem.
I tylko kaczki szkoda. Ta piękna samica zabrała mi tego dnia kawałek serca. A właściwie nie, nie zabrała. Sam jej go dałem. Nic to jednak nie zmieniło. Życie. Bywa bardzo smutne.