Przeskocz do treści

Do skreślenia tych niewielu słów skłoniło mnie kilka dość zaskakujących informacji zawartych w materiałach do tzw. konsultacji społecznych projektu planu ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przygotowanych przez wykonawcę planu Klub Przyrodników. Dodam dla porządku, że od wielu lat należę i sympatyzuję z tym NGO-sem oraz iż uczestniczyłem w pracach inwentaryzacyjnych i waloryzacyjnych do planu TPK w zakresie badań bezkręgowców.

Zaskoczenia (moje), a może i nie tylko ....

  1. okazuje się, że 100% lasów tworzących TPK to lasy ochronne
  2. nadleśniczy jest władny na mocy zarządzenia wyznaczać w tych lasach tzw. strefy funkcjonalne
  3. okazuje się, że jedną ze stref lasów ochronnych może być obszar o dominującej funkcji gospodarczej (!!!???) (tutaj: obszar IV, pozostałe to obszar I - o dominującej funkcji społecznej, obszar II - o dominującej funkcji przyrodnioczej, obszar III - obejmujący tereny dziedzictwa kulturowego)
  4. zapis z planu urządzania lasu (PUL) dla Nadl. Gdańsk na lata 2015-2024: "zatrzymanie wzrostu wieku drzewostanów - szerokie inicjowanie cięć rębnych"
  5. jedna z praktyk nadleśnictwa to pozostawianie drzew biocenotycznych

Wyjaśnienia, mikro-komentarze

  1. jak się okazuje, obecnie obowiązujące "nowe" Zasady hodowli lasu definiują jedną z grup lasów ochronnych jako "lasy położone w granicach administracyjnych miast i w odległości do 10 km od granic administracyjnych miast liczących ponad 50 tys. mieszkańców" ; to samo opracowanie, tyle że z 1988 roku (a więc mniej więcej z czasów, gdy pobierałem naukę w sposób sformalizowany) ujmuje tematyczny zapis nieco inaczej: "lasy (...) w granicach administracyjnych miast, pełniące głównie funkcje ochrony ludności przed szkodliwym wpływem zanieczyszczeń w atmosferze i przed hałasem"
  2. chętnie poznałbym przepis, na mocy którego nadleśniczy może tego typu zarządzenie wydawać, a zwłaszcza wydzielać dalece dyskusyjną merytorycznie, a i z punktu widzenia społecznego, strefę Obszaru IV
  3. okazuje się, że "las ochronny" ale jednak "las gospodarczy" - no to jaki właściwie jest ten las ?..... szukam wsparcia w zasadach hodowli lasu; zaczynam od "nowych" i w paragrafie 11 znajduję: "zagospodarowanie lasów ochronnych prowadzi się pod kątem utrzymania ich wielofunkcyjnej roli ze szczególnym uwzględnieniem (jednej lub kilku) funkcji, dla których zostały one uznane za ochronne"; porównuję ze "starymi" zasadami hodowli lasu i znajduję paragraf 2: "(...) Produkcja surowca drzewnego w tych lasach [tj. ochronnych - uwaga SZ] powinna być prowadzona w sposób zapewniający spełnianie przez nie przede wszystkim głównej funkcji, do jakiej są one przeznaczone (...)" ... to samo ? niby podobnie, ale warto zwrócić uwagę na istotną (choć dyskretną) różnicę - jednoznaczne podporządkowanie wszelkich działań gospodarczych celom ochronnym w wersji "starej" ver. rozmycie tematu zadaną apriori "wielofunkcyjnością" lasów w wersji "nowej"
  4. jakby ktoś jeszcze się dziwił, że w ostatnich latach obserwowana jest o wiele bardziej intensywna niż kiedyś wycinka drzewostanów w TPK - to tu ma odpowiedź; przyspieszenie wycinki zadali sobie sami leśnicy i pilnie jak widać to zadanie realizują ...... dla mnie jako "branżowca" najbardziej irytujące jest publiczne serwowanie bredni przez niektórych lokalnych leśnych decydentów o znaczącym procencie starodrzewów w TPK, w kontekście wyżej przywołanego "zatrzymania wzrostu wieku drzewostanów"... nie chciałbym być złym prorokiem - oby w następnych PUL-ach nie przełożyło się to na "zjazd" wieków rębności podstawowych gatunków lasotwórczych, głównie buka
  5. drzewa biocenotyczne (z dziuplami, próchnowiskami, rozłamane, z listwami piorunowymi, oparzelinami kory, z hubami itp.) - w rezerwatach i na części tzw. powierzchni referencyjnych coś się w tym względzie niewątpliwie dzieje (de facto - nie dzieje, i dobrze), poza tym, podejście administratorów lasu do drzew biocenotycznych jest ciągle jeszcze dalekie od doskonałości

Rotmanka 30 XI 2020 r.

Sławomir Zieliński

Jestem naukowcem. Pomimo tego, że z „marginesu nauki”, obowiązuje mnie dążenie do obiektywnej prawdy. Także w sprawach, które – choć bywają dla mnie już odległe – pozostają generalnie ważne, zwłaszcza w kontekście społecznym.

Codziennie dowiaduję się. Także o takich sprawach. O różnych kwestiach. Wśród nich o HIPOTEZACH. Te mnie zajmujące poddaję weryfikacji. Można ją nazwać naukową. W jej wyniku HIPOTEZY podlegają analizie i przyjmowane są „do dalszej obróbki” lub odrzucane. O ile odrzucane – to do „przechowalni” (w oczekiwaniu na nowe hipotezy) lub w niebyt i niepamięć. Taka procedura. Procedura domniemanej FALSYFIKACJI. Która się zdarzy lub nie. Bezemocjonalna. Bezceremonialna. Jak OBIEKTYWIZM, sam w sobie. Po drodze na całym tym etapie funkcjonuje KRYTYCYZM. Bez tego narzędzia nauka, a i jej przełożenie na życie codzienne, pozostawałyby jako takie zbiorem pobożnych życzeń, niezweryfikowanych idei, graniem na emocjach, specyficzną pseudonauką i trudnym do zniesienia żywotem po prostu.

Z niemałym więc zdziwieniem, a i z niepokojem podyktowanym potrzebą  poszukiwania obiektywnej prawdy, odnotowuję pojawienie się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej petycji pt.: „Apel ludzi nauki o prawdę i szacunek w pamięci o Janie Pawle II”, powstałej w reakcji m.in. na Raport Sekretariatu Stanu Watykanu w sprawie Theodore’a McCarricka arcybiskupa Waszyngtonu oraz film pt. „Don Stianislao” o Kardynale Stanisławie Dziwiszu autorstwa Marcina Gutowskiego. Sygnatariuszami ww apelu jest na ten moment ponad 200 polskich naukowców w randze Profesora. To dokument moim zdaniem przedwczesny, wprowadzający zamęt i niepotrzebny, gdyż emocjonalny i nie zweryfikowany wiedzą zawartą w dokumentach już dostępnych, a także tych jeszcze nie podanych do publicznej wiadomości na zadany temat. Jego sygnatariuszami, jak wspomniano, są naukowcy w tytule co najmniej i co najwyżej Profesora, a credo ich wystąpienia dobrze oddaje cytat z ich stanowiska: „(...) Sygnatariuszami tego listu są osoby pracujące na polskich uniwersytetach i w instytutach badawczych. W naszej pracy naukowej i dydaktycznej jesteśmy zobowiązani do szukania prawdy oraz przekazywania jej studentom. Jako obywatele czujemy się też współodpowiedzialni za prawdę jako fundament debat publicznych. (...)”. Credo swoje, fakty swoje, zwłaszcza ta kontekstowo zadziwiająca deklaracja „zobowiązania do szukania prawdy”.

PRAWDA jest jedna, OBIEKTYWNA, ale aby ją upublicznić nie wystarczy pobieżnie sformułowana petycja. Znikomej części środowiska naukowego. Niekoniecznie reprezentatywnej. Która nie dostrzega tego, co dobrze widać z niższych poziomów „naukowej hierarchii”, w tym z tej nauki marginesu. Tego mianowicie, że procedurę DOWIEDZENIA SIĘ czegokolwiek o czymkolwiek należy przeprowadzić rzetelnie i wyczerpująco, a czego przypomnienie zawarłem we wstępie tego apelu. I wstrzymać się z apriorycznym wyrokowaniem. Oczekiwać raczej na wyczerpującą pulę faktów dotyczących stanu wiedzy/niewiedzy i postępowania/zaniechań Jana Pawła II w kwestii pedofilii i innych patologii obecnych od lat w kościele katolickim. Obecnych - niestety.

W związku z powyższym apeluję o cierpliwość mentalną, także badawczą, a potem dopiero ewentualne formułowanie wniosków, wynikających z badań, a nie z emocji tudzież wiary czy przekonań religijnych wnioskodawców. Apeluję o OBIEKTYWIZM.

Post Scriptum

Dorzucam poniżej, po 21 latach przelegiwania na półce, „cegiełkę” do obiektywnego oglądu ZAINTERESOWANYCH działaniami machiny watykańskiej biurokracji. Tematyka niszowa, bliska mojemu wykształceniu i sercu - przyrodnicza.

Sprawa dotyczyła łamania m.in. ówczesnej Ustawy o ochronie przyrody z 1991 roku i dotyczyła kaszubskiego rezerwatu  przyrody „Szczyt Wieżyca”. Zawiera ona wątek papieski, oburzający dla wrażliwości co najmniej kilku ówczesnych niezależnych gdańskich przyrodników oraz części niezaangażowanych zawodowo wrażliwych Obywatelek i Obywateli. Wśród nich mnie. Z tego oburzenia powstało pismo do Watykanu (skan), które poskutkowało odpowiedzią (skan) i pocztówką (dwustronny skan).

Załączam także link do tematycznej notatki z Biuletynu Klubu Przyrodników „Bociek” https://kp.org.pl/pdf/bociek/bociek55.pdf. oraz trzy skany wybranych tematycznych artykułów z Gazety Morskiej (ówczesna nazwa lokalnego dodatku Gazety Wyborczej) i Dziennika Bałtyckiego.

Epilog

W kwestii epilogu terenowego można powiedzieć tyle, że zgodnie z przewidywaniami rezerwat jest na bieżąco zadeptywany, zaśmiecany, jego pojemność turystyczna jest wielokrotnie przekraczana, fauna, flora, mykoflora w przyspieszonym tempie podlegają procesom trywializacji gatunkowej, szerzej – synantropizacji. To przekłada się na degradację siedlisk, zwłaszcza składowej ekosystemu leśnego.  Z częścią tych smutnych, ale i łatwych onegdaj do przewidzenia skutków wybudowania monstrualnej wieży widokowej w rezerwacie przyrody, będzie można zapoznać się studiując kolejny Plan Ochrony Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, który właśnie powstaje.

W kwestii epilogu w zakresie spraw niekoniecznie uchwytnych. „Bóg jest miłością” wtedy nie pomogło. Zdecydowanej reakcji Watykanu, żeby nie firmować imieniem Papieża łamiącej prawo inwestycji zabrakło. Z Janem Pawłem II w nazwie wieży widokowej poszło komuś łatwiej ? Osłabiło ewentualne wyrzuty sumienia ? Dowartościowało czyjeś zaburzone ego ? Rozmydliło fizyczną i duchową odpowiedzialność pomysłodawców i urzędników, którzy wtedy na to przystali ? Część z nich już nie żyje, "dzieło" i jego opłakane przyrodniczo skutki pozostało. Interesujące, co mieliby do dodania, gdyby mogli (i chcieli) o tym nam już opowiedzieć.