Przeskocz do treści

Apel z marginesu nauki do ludzi nauki o OBIEKTYWNĄ PRAWDĘ o Janie Pawle II

Jestem naukowcem. Pomimo tego, że z „marginesu nauki”, obowiązuje mnie dążenie do obiektywnej prawdy. Także w sprawach, które – choć bywają dla mnie już odległe – pozostają generalnie ważne, zwłaszcza w kontekście społecznym.

Codziennie dowiaduję się. Także o takich sprawach. O różnych kwestiach. Wśród nich o HIPOTEZACH. Te mnie zajmujące poddaję weryfikacji. Można ją nazwać naukową. W jej wyniku HIPOTEZY podlegają analizie i przyjmowane są „do dalszej obróbki” lub odrzucane. O ile odrzucane – to do „przechowalni” (w oczekiwaniu na nowe hipotezy) lub w niebyt i niepamięć. Taka procedura. Procedura domniemanej FALSYFIKACJI. Która się zdarzy lub nie. Bezemocjonalna. Bezceremonialna. Jak OBIEKTYWIZM, sam w sobie. Po drodze na całym tym etapie funkcjonuje KRYTYCYZM. Bez tego narzędzia nauka, a i jej przełożenie na życie codzienne, pozostawałyby jako takie zbiorem pobożnych życzeń, niezweryfikowanych idei, graniem na emocjach, specyficzną pseudonauką i trudnym do zniesienia żywotem po prostu.

Z niemałym więc zdziwieniem, a i z niepokojem podyktowanym potrzebą  poszukiwania obiektywnej prawdy, odnotowuję pojawienie się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej petycji pt.: „Apel ludzi nauki o prawdę i szacunek w pamięci o Janie Pawle II”, powstałej w reakcji m.in. na Raport Sekretariatu Stanu Watykanu w sprawie Theodore’a McCarricka arcybiskupa Waszyngtonu oraz film pt. „Don Stianislao” o Kardynale Stanisławie Dziwiszu autorstwa Marcina Gutowskiego. Sygnatariuszami ww apelu jest na ten moment ponad 200 polskich naukowców w randze Profesora. To dokument moim zdaniem przedwczesny, wprowadzający zamęt i niepotrzebny, gdyż emocjonalny i nie zweryfikowany wiedzą zawartą w dokumentach już dostępnych, a także tych jeszcze nie podanych do publicznej wiadomości na zadany temat. Jego sygnatariuszami, jak wspomniano, są naukowcy w tytule co najmniej i co najwyżej Profesora, a credo ich wystąpienia dobrze oddaje cytat z ich stanowiska: „(...) Sygnatariuszami tego listu są osoby pracujące na polskich uniwersytetach i w instytutach badawczych. W naszej pracy naukowej i dydaktycznej jesteśmy zobowiązani do szukania prawdy oraz przekazywania jej studentom. Jako obywatele czujemy się też współodpowiedzialni za prawdę jako fundament debat publicznych. (...)”. Credo swoje, fakty swoje, zwłaszcza ta kontekstowo zadziwiająca deklaracja „zobowiązania do szukania prawdy”.

PRAWDA jest jedna, OBIEKTYWNA, ale aby ją upublicznić nie wystarczy pobieżnie sformułowana petycja. Znikomej części środowiska naukowego. Niekoniecznie reprezentatywnej. Która nie dostrzega tego, co dobrze widać z niższych poziomów „naukowej hierarchii”, w tym z tej nauki marginesu. Tego mianowicie, że procedurę DOWIEDZENIA SIĘ czegokolwiek o czymkolwiek należy przeprowadzić rzetelnie i wyczerpująco, a czego przypomnienie zawarłem we wstępie tego apelu. I wstrzymać się z apriorycznym wyrokowaniem. Oczekiwać raczej na wyczerpującą pulę faktów dotyczących stanu wiedzy/niewiedzy i postępowania/zaniechań Jana Pawła II w kwestii pedofilii i innych patologii obecnych od lat w kościele katolickim. Obecnych - niestety.

W związku z powyższym apeluję o cierpliwość mentalną, także badawczą, a potem dopiero ewentualne formułowanie wniosków, wynikających z badań, a nie z emocji tudzież wiary czy przekonań religijnych wnioskodawców. Apeluję o OBIEKTYWIZM.

Post Scriptum

Dorzucam poniżej, po 21 latach przelegiwania na półce, „cegiełkę” do obiektywnego oglądu ZAINTERESOWANYCH działaniami machiny watykańskiej biurokracji. Tematyka niszowa, bliska mojemu wykształceniu i sercu - przyrodnicza.

Sprawa dotyczyła łamania m.in. ówczesnej Ustawy o ochronie przyrody z 1991 roku i dotyczyła kaszubskiego rezerwatu  przyrody „Szczyt Wieżyca”. Zawiera ona wątek papieski, oburzający dla wrażliwości co najmniej kilku ówczesnych niezależnych gdańskich przyrodników oraz części niezaangażowanych zawodowo wrażliwych Obywatelek i Obywateli. Wśród nich mnie. Z tego oburzenia powstało pismo do Watykanu (skan), które poskutkowało odpowiedzią (skan) i pocztówką (dwustronny skan).

Załączam także link do tematycznej notatki z Biuletynu Klubu Przyrodników „Bociek” https://kp.org.pl/pdf/bociek/bociek55.pdf. oraz trzy skany wybranych tematycznych artykułów z Gazety Morskiej (ówczesna nazwa lokalnego dodatku Gazety Wyborczej) i Dziennika Bałtyckiego.

Epilog

W kwestii epilogu terenowego można powiedzieć tyle, że zgodnie z przewidywaniami rezerwat jest na bieżąco zadeptywany, zaśmiecany, jego pojemność turystyczna jest wielokrotnie przekraczana, fauna, flora, mykoflora w przyspieszonym tempie podlegają procesom trywializacji gatunkowej, szerzej – synantropizacji. To przekłada się na degradację siedlisk, zwłaszcza składowej ekosystemu leśnego.  Z częścią tych smutnych, ale i łatwych onegdaj do przewidzenia skutków wybudowania monstrualnej wieży widokowej w rezerwacie przyrody, będzie można zapoznać się studiując kolejny Plan Ochrony Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, który właśnie powstaje.

W kwestii epilogu w zakresie spraw niekoniecznie uchwytnych. „Bóg jest miłością” wtedy nie pomogło. Zdecydowanej reakcji Watykanu, żeby nie firmować imieniem Papieża łamiącej prawo inwestycji zabrakło. Z Janem Pawłem II w nazwie wieży widokowej poszło komuś łatwiej ? Osłabiło ewentualne wyrzuty sumienia ? Dowartościowało czyjeś zaburzone ego ? Rozmydliło fizyczną i duchową odpowiedzialność pomysłodawców i urzędników, którzy wtedy na to przystali ? Część z nich już nie żyje, "dzieło" i jego opłakane przyrodniczo skutki pozostało. Interesujące, co mieliby do dodania, gdyby mogli (i chcieli) o tym nam już opowiedzieć.