Przeskocz do treści

Kochane/Kochani

Poniżej galeria zdjęć z demonstracji przeciwko projektowi i dalszemu procedowaniu specustawy zwanej lex-Ardanowski, która to demonstracja odbyła się w dniu 14 stycznia 2020 r. w Gdańsku pod Neptunem, a której organizatorem był Trójmiejski Ruch Antyłowiecki. W wydarzeniu wzięło udział kilkadziesiąt osób + przystający przechodnie. Oprawa pikiety była bogata i pomysłowa - postery (na ogrodzeniu Neptuna), sprawna relacja Prowadzącego, inscenizacja pokotu, głos Ekolożki kręgowców, liczne plakaty i hasła, Zwierzęta. Z haseł, które udało się zapamiętać: do Polek i Polaków - Las dla wszystkich nie dla kasty, do pożal się Stwórco ministra rolnictwa - Ardanowski musi odejść, do myśliwych - Zamień farbę na Vibovit, itp. Zachęcam Wszystkich do protestowania przeciwko ZŁEMU PRAWU !!! Ww projekt ogranicza swobody obywatelskie na rzecz uprawiania hobby myśliwsko-leśnej kasty pod pozorami "walki" z afrykańskim pomorem świń (ASF). Stawia zabójców zwierząt przed ich obrońcami. Nasila prawdopodobieństwo zepchnięcia populacji dzika - poprzez zmasowany odstrzał - na skraj przetrwania. To się musi zmienić, jednak samo się nie zrobi. Jeśli nie chcesz iść do więzienia za spacer z psem, jazdę na rowerze, bieganie, spacer bez psa, fotografowanie przyrody, badania naukowe, leśną edukację, jeśli kochasz dziki np. za ich inteligencję, rolę jaką pełnią w ekosystemach leśnych i nie tylko, ocknij się i protestuj, bo o ile to prawo przejdzie, to od widzi-mi-się myśliwego będzie zależał nie tylko dzika, ale i Twój los.

zdjęcia: Iwona Zielińska, Marcin S. Wilga oraz przemiła Pani, która była uprzejma "cyknąć" naszą "podgrupę" (pod auspicjami nas samych - tj. sympatyków i członków Wschodniopomorskiego Koła Terenowego Klubu Przyrodników).

Pozdrawiamy serdecznie Wszystkie Uczestniczki i Uczestników Wydarzenia !!!

Marcin S. Wilga

Dywagacje przy śniadaniu o lesie

W „Leśnym Przewodniku Turystycznym”, wydanym na zlecenie korporacji Lasy Państwowe, jest podana interesująca informacja: „W czasie minionych lat przyroda Borów Tucholskich podlegała silnym wpływom nieracjonalnej gospodarki człowieka. Rezultatem tego są dominujące dziś drzewostany sosnowe podatne na szkody ze strony owadów, choroby grzybowe i pożary” (Praca zbiorowa, Bedoń 2002).

Nie napisano wprost, że to dzieło leśników, dawnych gospodarzy tego kompleksu leśnego.

Wypisz-wymaluj sytuacja w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym (TPK). Tu też dominuje sosna zwyczajna (Pinus sylvestris), choć naturalne siedliska preferują drzewostany liściaste, m.in. buka zwyczajnego (Fagus sylvatica), graba zwyczajnego (Carpinus betulus) oraz oba rodzime gatunki dębów – szypułkowy (Quercus robur) i bezszypułkowy (Q. petraea). A więc leśnicy i tu popełnili błąd. Upadł zatem mit o ich nieomylności, o co tak bardzo zabiegają w swojej propagandzie, skierowanej do lokalnego społeczeństwa.

Warto postawić pytanie, czy obecna gospodarka w TPK prowadzona jest racjonalnie, zgodnie z najnowszymi światowymi trendami, tj. uwzględniając ochronę krajobrazu, siedlisk, ekosystemów i bioróżnorodności ? Na to pytanie powinien odpowiedzieć każdy mieszkaniec Trójmiasta, który odwiedził tutejsze lasy. Biorąc pod uwagę liczne głosy internautów, którzy zauważyli (ich zdaniem) wadliwą gospodarkę, odpowiedź może być jedna: w lasach TPK prowadzona jest antyekologiczna gospodarka leśna, nastawiona wyłącznie na zysk ekonomiczny, a nie na ochronę lasów. Przed takim kontrowersyjnym sposobem gospodarowania ostrzegał w swojej książce pt. „Grzyby leśne na tle środowiska” prof. Henryk Orłoś: „Człowiek szukający wszędzie korzyści jest niebezpiecznym wrogiem lasu” (Wyd. PWRiL, Warszawa 1966); warto dodać, że był on leśnikiem i mykologiem. O antyekologicznej gospodarce leśnej w TPK pisze dr hab. Maciej Przewoźniak w swojej książce pt. „Ochrona przyrody i krajobrazu Kaszub. Studium krytyczne z autopsji”, Bogucki Wyd. Naukowe, Gdańsk-Poznań 2017. Konkludując: wierzę opinii niezależnych specjalistów, a nie leśnikom z Nadleśnictwa Gdańsk, którzy kilkakrotnie skompromitowali się w mediach.

Jak będzie wyglądał NASZ LAS, czy będą to trywialne uprawy leśne, mało zróżnicowane wiekowo, biotopy pozbawione starodrzewów, czy też obszar obfitujący w naturalne ekosystemy – zależy to od nas, społeczeństwa Trójmiasta.

Borsuk

Marcin S. Wilga

PORANNE ROZMYŚLANIA O POLOWANIACH

Zwierzęta nie mają rozumu, lecz tylko człowiek może być głupcem.

Prof. T. Kotarbiński

Kiedyś w dolinie Samborowo zauważyłem pasącą się sarnę, która spostrzegła mnie. Ale nadal pasła się spokojnie. Zwykle zwierzęta te w popłochu uciekają na widok Homo sapiens. Powodem takiej reakcji większości populacji owych zwierząt były odwieczne prześladowania ze strony człowieka. W pierwszej kolejności polegało to na  wydawaniu wyroków śmierci – czyli prakty­kowane myślistwo, z drugiej – na niszczeniu ich naturalnego środowiska, co jest wynikiem stoso­wanej od dawna eksploatatorskiej gospodarki leśnej. Las przestał być bezpiecznym „domem” dla jego mieszkańców. W efekcie wytworzyła się nowa rasa saren, typowo polna, egzystująca wyłącznie w środowisku nieleśnym. Wracając do mojej napotkanej sarny – jej reakcja była dowodem, że zwierzęta myślą i potrafią reagować zależnie od panującej sytuacji. Co więcej – potrafią też bawić się, zwłaszcza w okresie juwenilnym, i mogą być przerażone (to moje obserwacje). Wykazują więc cechy przypisywane powszechnie wyłącznie ludziom.

Stado jeleni szlachetnych Cervus elaphus elaphus; samce (byki) posiadają na głowie poroże zwane też wieńcem

Fot. Borsuk

Tymczasem grono myśliwych i część leśników (obie te profesje często są tożsame) uważają polowania za „męski sport”, a wspomniane zwierzęta oraz jelenie  traktują jako „szkod­niki upraw leśnych”. Bo najważniejsza jest dobra zabawa i kasa. Teriolodzy (mammolodzy – badacze ssaków) od dawna tłumaczą jaką ważną rolę w środowisku lasu pełnią owe zwierzęta. Ubolewają, że zostały wytrzebione drapieżniki, regulujące wielkość populacji owej teriofauny, eliminujące osobniki chore, upośledzone (moim zdaniem natura ma prawo do samoregulacji). Natomiast łupem myśliwych padają sztuki najokazalsze, stanowiące ich trofea; z przykrością oglądam poroża jeleni, eksponowane przez ich zabójców. Bo jak nazwać osoby wyposażone w nowoczesną broń palną z układem optycznym, które z dużej odległości potrafią zabić zwierzę. Użyłem terminu „potrafią”, bowiem sam byłem świadkiem jak postrzelony dzik uciekł swojemu prześ­ladowcy i w końcu zdechł; nie spotkała go zatem śmierć gwałtowna, pozbawiona cierpienia. Odnalazłem go po krwawym śladzie pozostawionym na łące. Fakt znalezienia martwego dzika został zgłoszony lokalnym władzom leśnym. I nic – brak reakcji. Dopiero zareagowano kiedy w lokalnej prasie pojawiła się informacja o cuchnącym dziku na terenie ochronnym ujęcia wody, tuż obok szlaku turystycznego. Wówczas ciało padłego zwierzęcia zakopano na owym terenie, niedaleko tablicy informującej o zakazie grzebania padliny (sic?!).

Jako przyrodnik-amator często zapuszczam się w odległe zakątki lasu o różnych porach dnia. Dzięki temu zdobywam wiedzę z autopsji o zachowaniu leśnej fauny. Dotyczy to zarówno bezkręgowców, jak i wyżej zorganizowanych gatunków stadnych. Kilkakrotnie znalazłem się przypadkowo na obszarze polowań i „kule gwizdały mi nad głową”. Z pośpiechem opuszczałem taki zagrożony rejon. Zdałem sobie sprawę jak niebezpiecznym procederem jest uprawianie polowań na obszarze przymiejskich lub zgoła miejskich lasów, często odwiedzanych przez mieszkańców pobliskich miast. Praktyka pokazała, że zapewnienia ze strony polujących osób o bez­pieczeństwie turystów w trakcie planowanych odstrzałów zwierząt należy traktować jako mało wiarygodne (znam te zagadnienia z autopsji). Dlatego ze zrozumieniem i pełną akceptacją przyjąłem propozycję dr inż. Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, o nie powoływaniu na  terenie leśnym, leżącym w granicach administracyjnych tego miasta, obwodu łowieckiego. Jest to postulat wart masowego poparcia, uwzględniający pełne bezpieczeństwo turystów, zgodny z najnowszymi osiągnięciami nauki w zakresie ekologii lasu. Lasu naturalnego, a nie upraw leś­nych, podporządkowanych woli lokalnych gospodarzy, nastawionych wyłącznie na efekty ekono­miczne.

Uważam myślistwo za działalność anachroniczną i nieetyczną. Przy czym biorę pod uwagę etykę będąca, niestety, w sprzeczności z tą oficjalnie głoszoną przez polskich hierarchów koś­cielnych. Profesor Tadeusz Kotarbiński w jednej ze swoich rozpraw filozoficznych, w części poświeconej łowiectwu, zarzucił tej działalności brak etyki. Stwierdził, że polowaniom towa­rzyszy cierpienie, bo nie każde postrzelone zwierzę ginie śmiercią gwałtowną – część z nich ginie w męczarniach. Tymczasem owi myśliwi mają swojego patrona – świętego Huberta, uznawanego przez Kościół Katolicki. Ciekawe, że został on uznany za świętego kiedy porzucił myślistwo.

Podobno każdy człowiek posiada „gen myśliwego”. Ale wyruszając na „łowy” można zamiast sztucera tudzież dubeltówki mieć ze sobą kamerę i aparat fotograficzny. Tak czynią miłośnicy natury, osoby wrażliwe na piękno przyrody, nie ingerujące w życie innych stworzeń, doceniające wartość intelektualną i psychologiczną, płynących z bezkrwawych kontaktów z naturą.

Kiedy w Sali Herbowej Urzędu Marszałkowskiego grono doradców Sejmiku Wojewódz­twa Pomorskiego (czytaj myśliwych) jednogłośnie odrzuciło postulat prezydenta Sopotu, poczu­łem się jakbym przebywał w średnio­wieczu. Nikt z owego grona nie przyjął do wiadomości, że są inne bardziej humanitarne i realne sposoby zmniejszenia liczebności dzików bytujących w sopockim lesie. Jedynym panaceum na nadmierny przyrost populacji ma być odstrzał tych zwierząt – i basta! Ze smutkiem i niedowie­rzaniem opuszczałem Salę Herbową. Konkluzja – wiek XXI to dynamiczny rozwój techniki, zaś etyka, empatia, ekologia, ochrona natury inaczej sozologia pozostały gdzieś w minionych czasach. Dobrze, że nie kultywuje się palenia czarownic.

P.S. Laureaci Nagrody Nobla podzielający poglądy Kościoła, a więc i pełną aprobatę myślistwa, stanowią zaledwie ok. 3%.

 

Borsuk, 11 stycznia 2020 r.

Maciej Przewoźniak, Jarosław T. Czochański. 2020. Przyrodnicze podstawy gospodarki przestrzennej. Ujęcie proekologiczne. Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Gdańsk-Poznań, 416 stron, format A4, 104 barwne rysunki i 90 fotografii.
Dwa słowa o autorach: dr hab. Maciek i Prof. dr hab. Jarek to wybitni naukowcy i praktycy, byty niezależne, nie wahające się pisać o sprawach trudnych i wprost. Ich rysy charakterologiczne oraz godna podziwu pracowitość zaowocowały "produkcją" niebanalną, która oprócz oczywistych zalet poznawczych i dydaktycznych jest swoistą relacją stanu przestrzeni Polski, jej krajobrazów, środowiska i przyrody, w skali "tu i teraz", tj. czasu przełomu wieków. Zaleta dokumentacyjna wraz z kontekstem historycznym tej relacji dla przyszłych pokoleń (o ile nastąpią) jest nie do przecenienia.
W moim odczuciu książka napisana jest w sposób nowatorski, cechuje ją wysoki poziom merytoryczny i edytorski. Autorzy umiejętnie łączą przesłanie edukacyjnego akademizmu (uporządkowanie treści, ich dobór, oprawa graficzna, itd.) z niezależnym spojrzeniem na wiele spraw, o części których w ogóle się w tego typu opracowaniach nie wzmiankuje, z wiadomych względów. Na choćby jedno zdanie komentarza zasługuje też okładka - jest ona graficznie zaskakująca (patrz poniżej), nieomalże w stylu para-komiksu; dawno nie widziałem czegoś tak schludnego, stanowiącego świetnie dobrane tło dla tytułu i nazwisk Autorów, ponadto nieco merytorycznie zagadkowego i ascetycznego.
Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją skrupulatnie konstruowaną przez wiele dni i nocy cegiełkę do tego dzieła. Ponadto doświadczam satysfakcji, iż dane mi jest w moim życiu zawodowym od lat współpracować w ramach różnych projektów z Kolegami, Nieprzeciętnymi Geografami. W jakiś symboliczny sposób zwracam w ten sposób zaciągnięty względem tej dyscypliny "dług wdzięczności" z dawnych czasów, kiedy to w klasie maturalnej w ostatniej chwili zmieniłem przedmiot maturalny z geografii na biologię. Czy stało się dobrze, nie wiem. Fakty są takie, że obie te nauki po dziś dzień uwielbiam i cały ponadto dumny jestem z faktu, że jeden z moim Synów Mateusz wybrał geografię właśnie (bez żadnych moich sugestii) na przedmiot swoich studiów na Uniwersytecie Gdańskim (drugi zaś Leszek całkiem pilnie zgłębia entomologię).
Książka już jest dostępna na https://ksiegarnia.bogucki.com.pl/ cena 67zł.
Miłej i twórczej lektury życzę. Warto.

Szanowni Państwo

Pragnę poinformować, że po około 20 latach prowadzenia zajęć z entomologii i ochrony przyrody w ramach Nadmorskich Warsztatów Przyrodniczych zakończyłem u schyłku ubiegłego roku współpracę z ich właścicielem firmą Via Mercatorum. Tym samym oraz w związku z faktem, iż nie rezygnuję z indywidualnego prowadzenia tych zajęć (w ramach planowanej reaktywacji MIKROBIOTOP) w Kątach Rybackich (Ośrodek Relax) i Stegnie (Ośrodki Syrenka, Baltica, Amberpol) informuję, że można zgłaszać akces współpracy albo poprzez kontakt z Właścicielami ww ośrodków (Tomasz Terendy, Arkadiusz Wawrzyniak, Allan Wawrzyniak, Artur Wawrzyniak) albo bezpośrednio do mnie - telefonicznie lub pocztą elektroniczną (patrz zakładka KONTAKT). Stawki za zajęcia będą niewygórowane i niezależne od liczby uczestników. Ponadto przypominam, że oprócz ww dyscyplin prowadzę także inne tematycznie zajęcia (oferta wkrótce na stronie), w tym np. ponoć całkiem do rzeczy 🙂 "Życie na brzegu morza".

Jednocześnie zwracam Państwa uwagę, że materiały o moich zajęciach na stronie warsztatyprzyrodnicze.pl/zajecia.php są nieaktualne, gdyż odnoszą się do lat minionych.

Do zobaczenia !!!

Ampedus elegantulus, Gdańsk-Matarnia, 2017, fot. SZ