Przeskocz do treści

Pieczona dziczyzna… warunek niezbędny rozpoczęcia edukacji?

Gdy człowiek za dużo czyta...

Sformułowanie tych kilku uwag i przemyśleń to skutek dzisiejszej porannej lektury miesięcznika "Gminne Strony" - bezpłatnego biuletynu informacyjnego dla mieszkańców gminy Pruszcz Gdański, a konkretnie artykułu "Ścieżka w nowej odsłonie" (str. 19, autorstwa nie podano; artykuł dofinansowany ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, patrz skan poniżej). Taki to skądinąd pouczający Biuletyn odnajduję w mojej skrzynce pocztowej i pilnie studiuję co miesiąc, jako mieszkaniec wsi tu wymienionej, w Gminie Pruszcz Gdański.

Akademia Seniora - piękna idea, i piękna działalność - całym sercem, duchem i wiedzą jestem ZA, ale....

.... dlaczego w takie piękne przestrzenie musi się z reguły wcisnąć KTOŚ/COŚ, kto/co zupełnie nie na miejscu, co nijak się ma do wzniosłej idei, co w przysłowiowych gumofilcach pcha się na kryształowe salony edukacji...... ?

Tym kimś są myśliwi... Czy wspierani przez NFOŚ, WFOŚ oraz MKiŚ czyli instytucje, które z definicji powinny dbać o środowisko?....

Otóż ci myśliwi, według relacji na łamach, spowodowali, że "(...) potem biesiada, przy pieczonym dziku, znakomicie przyrządzonym przez członków koła łowieckiego...(...)" - patrz wyimek z tekstu z artykułu jw, z moim zaznaczeniem dla ułatwienia na czerwono poniżej.

Uwagi, przemyślenia, zdumienia, oburzenia

  1. Zdumiewa domniemany sponsoring instytucji, które powinny dbać o środowisko - WFOŚ w Gdańsku, NFOŚ w Warszawie i Ministerstwo Klimatu i Środowiska w tejże. Przecież ww "fundusze" pobierają opłaty, a i kary środowiskowe (te drugie w przypadku przekroczenia norm) za wprowadzanie do środowiska substancji toksycznych.... To jak to jest? Sponsoring myśliwych, wprowadzających do przestrzeni publicznej toksyczny ołów? Czyżby w projekcie na dofinansowanie wydarzenia ani słowem nie wspomniano o tych myśliwych? I o "znakomicie przyrządzonym pieczonym dziku" ?! Nie było wspomniane, czy było, jak było naprawdę ? A jeśli było, to kto tam pracuje i czy ma stosowne kompetencje do wykonywania statutowych pro-środowiskowych działań?
  2. Problem jest tutaj m.in. także w tym, że jeśli świadomie dofinansowuje się "pieczenie dzika", to akceptuje się niejako z automatu jedyną w Polsce uprzywilejowaną kastę ludzi, która może bezkarnie wprowadzać do środowiska toksyczny ołów. Stosowny wyimek z jednej z tematycznych publikacji patrz poniżej.

źródło: Zieliński S., Kruczyński Z. 2020. Ptaki, łanie, sarny, dziki... ołów i ludzie. [w:] Probucka D. (red.) Etyczne potępienie myślistwa. Akademickie Stowarzyszenie Przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Universitas, Kraków.

2. Mięso strzelonych zwierząt dzikich nie jest zdrowe! To mięso naznaczone toksycznym śladem kuli/breneki/śrutu ołowianego + naznaczone cierpieniem zwierzęcia (tu m.in. fizjologiczne skutki synergii odczuć/przeżyć: strachu/stresu/ucieczki/cierpienia itd.); "znakomite przyrządzenie" co najwyżej stępi jw i o to w tym zdaje się przede wszystkim chodzi.

3. Z analizy mapy obwodów łowieckich domniemywać należy, że ci "znakomici kucharze" rekrutują się z Koła Łowieckiego Słonka Pruszcz Gdański. Na stronie tego "ogniwa organizacyjnego zrzeszenia Polskiego Związku Łowieckiego" odnajduję różne pouczające materiały, w tym mapę dzierżawionych obwodów łowieckich, poniżej wyimek z tej mapy:

I co do tego wyimka mam jeszcze dwie uwagi:

4. Obwody łowieckie "nie należą" do kół łowieckich (patrz nagłówek mapy jw) - to są obszary dzierżawione.

5. Tereny, gdzie wydzielono ten obwód łowiecki to intensywnie w ostatnich latach zagospodarowywane, w tym zabudowywane obszary tzw. suburbiów, terenów podmiejskich Gdańska i Pruszcza Gdańskiego, o dość chaotycznej (niestety!) pod względem planowania przestrzennego, lecz wszechobecnej w przestrzeni zabudowie. Myśliwi ze swoim hobbystycznym umiłowaniem zabijania, ze zwyżkami i tzw. ambonami, które tu i ówdzie widać (co najmniej jedna przewrócona) są - zwłaszcza w takich uwarunkowaniach - elementem szczególnie niepożądanym. Głównie z powodów bezpieczeństwa, ale i higieny psychicznej mieszkańców oraz osób przyjezdnych, a także "przejezdnych" (arterie komunikacyjne). Ponadto z uwagi na szereg innych spraw (przyrodniczych, zanieczyszczania środowiska, itd.).

A na koniec dygresja

Kilka lat temu, w trakcie inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Gdańskim, pewien szacowny i znany naukowiec biolog zachwycał się (skrócę) "smacznym dzikiem". Którego pokosztował gdzieś na Ziemi Kaszubskiej, a kto przyrządzał - podał także (wiadomo). Po latach zrozumiałem (choć nie podzielam), starając się wbić w tego naukowca buty, jaki mógł być motyw takiej w sumie zaskakującej wypowiedzi na skądinąd bardzo szerokim, szacownym naukowo-studenckim forum. Może nie jedynym, ale z pewnością - była to umowa zawarta między wspomnianą uczelnią i Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Gdańsku....

więcej tu:

https://old.ug.edu.pl/media/aktualnosci/66925/porozumienie_o_wspolpracy_pomiedzy_ug_i_regionalna_dyrekcja_lasow_panstwowych

I to w zasadzie tyle z rana. Dzisiaj dzień ważny dla Polski. A więc, pomimo tego, że ciągle jeszcze mamy w tym kraju hobbystycznie polujących myśliwych, bądźmy dobrej myśli. Zmiany i tak nadejdą. Prędzej czy później. Oby prędzej.

Sławomir Zieliński

Wschodniopomorskie Koło Terenowe Klubu Przyrodników