Sławomir Zieliński
Idąc (tytułowym) śladem marketingowego sukcesu wypowiedzi jednego z kandydatów na prezydenta tego kraju, sukcesu liczonego obszerną pulą ludzi zdumionych, ludzi zachwyconych, ludzi zacierających dłonie, tudzież ludzi pukających się wiadomym czymś w wiadome coś, przełożę to genialne skądinąd, choć dalece niegramatyczne sformułowanie na grunt obecnej praktyki ochrony przyrody w Polsce. Bedzie to przełożenie wyimkowe. I "żeby nie było", o mocno regionalnym, a i miejscami lokalnym – oprócz ogólnopolskiego – zabarwieniu.
- W sprawie tworzenia nowych parków narodowych i powiększania istniejących NIE UWAŻAM NIC. A wydawało się niedawno, że lada chwila powstanie – po 23 latach przerwy – 24 park narodowy. Park Narodowy Doliny Dolnej Odry (ponoć prace w stosownym Ministerstwie trwają). I że powołanie do życia Turnickiego Parku Narodowego ze świetną, wręcz "powalającą na kolana" dokumentacją inwentaryzacyjną, to kwestia co najwyżej kilku miesięcy od październikowych 2024 wyborów. Zaś powiększenie – przykładowo – Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest tak oczywiste jak to, że noc dopełnia dzień w cyklu dobowym lub jak kto woli – na odwrót. Nic takiego do dnia dzisiejszego nie nastąpiło. Zaiste do rangi symbolu urasta zasłyszane tłumaczenie z kręgów Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że na tworzenie nowych parków narodowych brakuje pieniędzy. Podpowiadam – zreformujcie Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. Pieniądze się znajdą. I to niemałe. A z drugiej strony każda i każdy pracownik tego formalnie i mentalnie podejrzanego przyrodniczo i społecznie korpo przestanie się wreszcie "samofinansować" (kosztem naszych lasów).
- W sprawie (analiza przypadku) powstania Kaszubskiego Parku Narodowego NIE UWAŻAM NIC. Taką kalkulację można wysnuć z zadziwień i wypowiedzi niektórych lokalnych (kaszubskich) urzędników. Te zadziwienia to np. to, że "nikt z nimi tego pomysłu nie konsultował". A zadziwienie kolejne, tym razem ze strony tzw. pseudoekologów (do których też jestem zaliczany) polega na tym, że to chyba głównie "lokalsom" powinno zależeć na atrakcyjnej i unikatowej przyrodniczo przestrzeni, czystych wodach i powietrzu, harmonijnym krajobrazie, mądrej turystyce tzw. wykwalifikowanej, etc., etc. A tu wygląda na to, że temat ich zaskoczył. Chociaż początki jego genezy sięgają początków XX wieku (to już prawie 120 lat!). No i jeszcze zadziwienie leśników z PGL Lasy Państwowe, że ktoś podważa ich kompetencje w zakresie "uprawiania lasu" - tutaj Lasów Mirachowskich (jakby ta czynność w ogóle była wykonalna) i nakręcających anty-KaszPNproj. emocje.
- W sprawie polowań w tym kraju NIE UWAŻAM NIC. Jak było, tak zostało. Uzbrojeni po zęby (jeszcze pięściaków i włóczni brakuje), nieprzebadani, odstrzeliwujący co jakiś czas jakiegoś przypadkowego i bogu ducha winnego człowieka, śmiecący śrutowym i brenekowym ołowiem w świetle jupiterów prawa środowiskowego i mający ten fakt w wiadomej części ciała, polujący nawet w przestrzeni miast na zlecenie samorządów (jakiś czas temu np. Gdańsk, niedawno Gdynia). Długo to jeszcze potrwa? To hobbystyczne radosne zabijanie?
- W sprawie nadal absurdalnej polityki ochrony zasobów wody w Polsce, w tym akceptacji zanieczyszczenia rzek NIE UWAŻAM NIC. Dużo by tu pisać o Odrze, a i z Wisłą nie jest dobrze. Informacja o wielu zanieczyszczonych ciekach w ogóle nie przebija się do wiadomości publicznej. I ta ciągła wiara w to, że budowa zbiorników retencyjnych jest jedyną słuszną antypowodziową linią postępowania...
- W sprawie systemowej reorganizacji PGL Lasy Państwowe NIE UWAŻAM NIC. Ile już tomów akt rozmaitych propozycji zmierzających w kierunku naprawy formalnej tej instytucji można byłoby złożyć? Jak w LP za SUW-polu było, tak nadal jest – "samofinansowanie" (sic!), nadmiarowe (z wycinek) wynagrodzenia, przerost zatrudnienia, indolencja merytoryczna, zadufanie i przekonanie o własnej nieomylności, "robienie społeczeństwa w konia" za pomocą np. pozornych i skądinąd całkiem głupawych konsultacji społecznych etc., etc. Tu system trzeba zmienić, a nie "negocjować".
- W sprawie włączenia się struktur urzędniczych w rzeczywistą (nie pozorną) ochronę przyrody NIE UWAŻAM NIC. Co z tego, że wiele osób mocno się stara, skoro system jest nadal patologiczny? Ministerstwo Klimatu i Środowiska przykładowo, powinno korzystać ze stosownych uprawnień (które przecież posiada) i występować z pozycji apriorycznego przełożonego, a nie jakiegoś osłabionego i giętkiego "negocjatora". I może wreszcie warto zapytać, czy nowej koalicji rządzącej nadal zależy na ochronie przyrody? Czy może na obsadzaniu wielu stanowisk, nie tylko zresztą ministerialnych, osobami po prostu niekompetentnymi i nie oddanymi ideom ochroniarskim?
Reasumując
W sprawie szumnych obietnic przedwyborczych częściowo także "mojej" koalicji obecnie rządzącej, obietnic naprawy praktyki ochrony przyrody w Polsce po objęciu władzy NIE UWAŻAM NIC. I jest mi z tego powodu po prostu smutno.
Podziękowanie
Kandydatowi na prezydenta, autorowi niewątpliwie unikatowego "(...) NIE UWAŻAM NIC" dziękuję za inspirację. Choć nie sympatyzuję i nie życzę politycznych sukcesów. Innego typu sukcesów, np. w zakresie sztuk walki, życzę jak najbardziej.