Sławomir Zieliński
Niniejsze opracowanie jest pokłosiem wydarzenia, jakie miało miejsce niedawno w urokliwym Jodłownie na Pomorzu Gdańskim... (patrz plakat poniżej). Ta przesympatyczna wieś obchodziła niedawno 650-lecie swojego istnienia. Jodłowno jest dla mnie osobiście bliskie także z tego powodu, że w bardzo dawnych czasach, w nieodległym leśnictwie Zamszcz Górny, pracował mój chrzestny ś.p. Teodor Graś. To były jeszcze czasy, gdy nie mąciła ludziom w głowach funkcjonująca do dzisiaj zła Ustawa z 28 września 1991 r. o lasach... Zła, bo m.in. uwłaszczyła de facto leśników - wąskie grono pracowników społeczeństwa polskiego - na blisko 1/3 obszaru Polski, tj. na obszarach lasów państwowych właśnie. I stan ten trwa do dnia dzisiejszego, ku zdumieniu niejednej/niejednego, w tym mnie.

Opublikowanie tego tekstu jestem ponadto mentalnie winien szanowanym i lubianym przeze mnie politykom - panu Senatorowi Rzeczypospolitej Polskiej Ryszardowi Świlskiemu oraz panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarosławowi Karnathowi, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Uczestniczyli nie znając podłoża merytorycznego - nie musieli tego podłoża znać. To nie jest ich obowiązek, nie ich domena. Lecz uczciwie powinni być o nim poinformowani przez ogólnospołecznego (w tym także Ich) pracownika - leśników z Nadleśnictwa Kolbudy. Nie zostali poinformowani i tyle. Smutek.

[dla porządku: literówka w tekście wyżej pokazanego plakatu nie jest mojego autorstwa...]
Od razu też zaznaczę, że owo SADZENIE miało miejsce nie w przydomowych ogródkach czy na polach prywatnej własności lecz na obszarze leśnym (własność Skarbu Państwa, tj. każdego kto posiada obywatelstwo polskie). Gdzie dokładnie się odbyło - patrz poniżej. To teren pod zarządem Nadleśnictwa Kolbudy.
Z przyrodniczego punktu widzenia, i dla jasności - to jest punkt widzenia, który merytorycznie OBOWIĄZYWAĆ POWINIEN w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe (w tym Nadleśnictwie. Kolbudy) sadzenie jodły w północnej Polsce, w tym na Pomorzu Wschodnim (Gdańskim) jest PODRĘCZNIKOWYM BŁĘDEM w sztuce gospodarki leśnej.
Reakcja trzech pro-leśnych organizacji na fakty jw zaowocowała pismem do Nadleśnictwa Kolbudy (patrz poniżej).

Sążnista, może i prawie do publikacji odpowiedź Nadleśnictwa nadeszła na dwa dni przed upływem wymaganego prawem terminu. Jej formułowanie (może i nie dziwota) zajęło prawie miesiąc. Założę się, że sadzonki Abies alba już zdążyły się ukorzenić. 🙂




Jako jeden z sygnatariuszy pisma do naszych pracowników z Nadleśnictwa Kolbudy, jak zwykle autokrytyczny, a i skonfundowany co nieco wzniosłą argumentacją pisma "leśnych" poprosiłem o opinie w przedmiotowej sprawie dwie Osoby, których w zasadzie przedstawiać nie trzeba - Panią Profesor Małgorzatę Latałową z Uniwersytetu Gdańskiego i Kolegę Pawła Pawlaczyka z Klubu Przyrodników. To autorytety przyrodnicze. Fitogeograficzne również.
Treść mojego maila pt. "skonfundowany Sławek :)":
Pani Profesor Małgorzato, Pawle
zerknijcie proszę w załączniki....
albo mi się wydaje, albo pewne kanony fitogeografii Nadleśnictwo Kolbudy właśnie obaliło !
i nie wiem, czy wpaść w podziw, czy się wk...ić.....
poczułem się znienacka dość niepewnie, bo w sumie - taka prawda - fitogeografem nie jestem :), skromnym entomologiem jedynie....
więc może zechcecie jakąś cegiełkę do tematu dołożyć żebym się odbudował lub ukorzył....
dla porządku przypinam pismo źródłowe do Nadl. Kolbudy
oraz daję DW Panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarkowi Karnathowi (via Messenger), Koalicji Las Jest Nasz (Paweł Szutowicz) i Fidelis Siluas (Brunon Wołosz)
ponadto....... serdecznie pozdrawiam
sławek z.
Odpowiedź Pawła Pawlaczyka
Sławku,
W fitogeografii i wiedzy botanicznej nic kluczowego się nie zmieniło. Jodła na Pomorzu pozostaje poza granicą swojego naturalnego zasięgu, tj. jesteśmy przekonani że wszystkie obecne tu jodły są albo posadzone przez ludzi albo są potomstwem jodeł posadzonych przez ludzi (chyba że coś mi umknęło..). Konwencja o różnorodności biologicznej, ustawa o ochronie przyrody i ustawa o gatunkach obcych nadal rozumieją gatunek obcy = gatunek poza swoim naturalnym zasięgiem. Jodła w Kolbudach jest więc gatunkiem obcym w tym rozumieniu.
Cytowany to zespół prof. Łukasiewicza stworzył ekspertyzę, w której wywodzi, że ich zdaniem pojęcie „zasięgu naturalnego” nie ma sensu i jest nieweryfikowalne, więc należy go zarzucić na rzecz pojęcia „zasięgu potencjalnego” (- obszar, w którym gatunek potencjalnie może rosnąć i dobrze się czuje). Zarządzeniem DGLP „wprowadziła do stosowania potencjalne zasięgi drzew leśnych” oparte na tej ekspertyzie. To do tego odwołują się leśnicy. W konsekwencji, pojęcie „gatunek obcy” oznacza dla nich co innego, niż dla reszty świata. Dla leśnika „gatunek obcy = gatunek poza zasięgiem potencjalnym określonym przez Dyrektora Generalnego LP w zarządzeniu 86.
Te różne znaczenia tego samego terminu, przyjmowane przez polskich leśników i przez resztę świata, są źródłem nieporozumień, takich jak ta korespondencja. To zresztą nie jedyna taka sytuacja terminologiczna.
Pozdrawiam, Paweł
Odpowiedź Pani Profesor Małgorzaty Latałowej
Szanowni Panowie,
Cóż, w pełni się z Panami zgadzam. „Wzbogacanie” pomorskich lasów nowymi nasadzeniami jodły jest w kontrze nie tylko do naszej wiedzy i poglądów na temat wprowadzania gatunków obcych geograficznie, ale do niedawna, także samych leśników, którzy argumentowali swoje działania (m. in. w trójmiejskich lasach) koniecznością ich „unaturalniania”. Pomijając fakt, że „unaturalnianie” rozumiane jako zmiany struktury gatunkowej lasu przez wyrąb jednych i nasadzanie w to miejsce innych gatunków, stoi w sprzeczności z terminem „las naturalny”, rozumiem, że w tym przypadku leśnicy idą jeszcze dalej i „unaturalniają” las na przyszłość, opierając się na modelach uwzględniających potencjalne scenariusze zmian klimatu. Przy czym:
Modele zamian klimatu na ogół obejmują zaledwie kilkadziesiąt lat, a więc nie sięgają dalej, niż wiek reprodukcyjny aktualnie posadzonej jodły (60-70 lat).
Modele klimatyczne zakładają różne parametry głównych elementów klimatu wykazując potężne różnice potencjalnych scenariuszy zmian klimatycznych.
Również publikowane dotąd modele potencjalnych zmian zasięgu geogr. Abies alba są bardzo różne i opierają się tylko na wybranych czynnikach abiotycznych.
Jodła jest gatunkiem wymagającym pod względem wilgotności powietrza; 800-700 mm opadów/rok to minimum. Kolbudy to w porywach około 600 mm/rok.
Abies alba rośnie przede wszystkim na obszarach górskich i podgórskich, gdzie nie tylko warunki klimatyczne są różne od tych na Pomorzu, lecz także gleby, warunki orograficzne i konkurencja międzygatunkowa są odmienne. W różnych częściach jej zasięgu odporność na warunki środowiskowe jest cechą utrwalona genetycznie.
Argument na temat szerszego zasięgu jodły w poprzednich interglacjałach jest nietrafiony. Po pierwsze jej zasięg był różny w różnych okresach interglacjalnych/interstadialnych. Po drugie rozprzestrzenianie się jodły miało miejsce w schyłkowych okresach interglacjałów wraz z ochładzaniem się i zwilgotnieniem klimatu. Obecnie mamy odwrotne zjawiska – klimat się ociepla i postępuje susza.
Podkreśla się, że ocieplenie klimatu i susze przyczyniają się także pośrednio do regresu jodły z powodu jej wysokiej wrażliwości na patogeny i gradacje owadów.
To tylko niektóre uwagi na marginesie przekształcania lasów pomorskich w zbiorowiska regla dolnego.
Serdecznie pozdrawiam
Małgorzata Latałowa
No cóż, i to by było chyba na tyle. Lecz jakoś tak coraz bardziej irytuje mnie i nie tylko mnie fakt, że obiecane przez "Koalicję 15 października" zmiany w PGL Lasy Państwowe nastąpiły... tylko w "obiecankach". W "realu" nie. Przypudrowano jakimiś pozorowanymi stanowiskowymi podmiankami, kadłubowymi działaniami pod publikę... i co? I nic. To ciągle - niestety - to samo. PGL LP-paternalizm za nasze pieniądze. Kiedy to się wreszcie skończy ?
Pani Profesor Małgorzacie i Koledze Pawłowi bardzo dziękuję. Także za mailową inspirację ułożenia tytułu do tego materiału.