Przeskocz do treści

Sławomir Zieliński

Od momentu wydania książki minęło kilka miesięcy. Mając na uwadze kwestie nie tylko emocjonalne, ale i dokumentacyjne, zestawiłem nieco materiałów, w tym reakcji na pojawienie się w przestrzeni rynku księgarskiego naszych "Ołowianych Kołnierzyków". Mam nadzieję, że wszystkie Osoby - autorzy tych wypowiedzi nie obrażą się za upublicznienie (nie pytałem, czy można). Dla porządku przypomnę, że: rok wydania tego tomiku to 2025, Wydawnictwo Arche (Marek Tokarczyk ! Jerzy W. Wołodźko !), recenzja Danuta Czachor i Aniela Licznerska, po 1 rycinie Leszek i Mateusz Zielińscy, Gdańsk, 112 stron. Przypomnę także tym z Was, którzy mają dostęp do podcastów Radia TOK FM, że można odsłuchać wywiad wspaniałej Ewy Podolskiej z nami, w której to rozmowie jest także dość sporo o "Ołowianych...".

Namiar taki oto: https://audycje.tokfm.pl/podcast/180189,Tego-jeszcze-nie-bylo-Pamflet-na-mysliwych-i-lesnikow-co-bronia-przyrody

Okładka i strona tytułowa wyglądają tak:

autorzy kiedyś...

autorzy obecnie...

a jedna ze stronic książki jest taka...

autoportret Leszka Zielińskiego (str. 5)

autoportret Mateusza Zielińskiego (str. 5)

a tutaj o Kimś bardzo znanym, lubianym i pro-przyrodniczym... jeden z 56 rysunków Iwonki i jeden z 62 tekstów Sławka ...

Uwaga: Cena 1 egzemplarza książki oscyluje wokół 20 zł. Zakupić można tylko w księgarniach internetowych.

Odczucia, refleksje, komentarze....

Ola Sobczyk /// Muzeum Gdynia

Panie Sławku,

a właściwie chciałabym powiedzieć po prostu Sławku. Wyjęłam dzisiaj ze skrzynki pocztowej, po powrocie z pracy, przesyłkę i ciągle jeszcze nie mogę się oderwać i zrobić sobie obiadu. Nie spodziewałam się, że w tej krwistej i zajadłej pasji, godnej nazwy Iron-Man,a naszych lasów, jest tyle poezji i delikatności. Być może to świetna kreska pani Iwony dodaje subtelności (jako konserwatorka malarstwa z duszy i życiorysu – wiem, co mówię). Jest pięknie – dziękuję za "Ołowiane kołnierzyki" – to piękny prezent na Dzień Dziecka, tego dziecka, którego mam nadzieję nie zgubiłam w sobie. Dzięki.

PS. Myślę o świecie podobnie jak Wy – nie jako dziecko, tylko naprawdę starsza pani i cieszę się, że dzięki Wam nie jestem sama.


Edmund Miloch /// pasjonat przyrody, emeryt Somonino

Serdecznie dziękuję Państwu za przemiłą dedykację w  "Ołowianych kołnierzykach". Dziękując, posłużę się cytatem z Mistrza Jana.

"A to mój dom był zawżdy, gdzie najgęstsze lasy.

Aleście je tak długo tu, w Polszcze, kopali, 

Żeście z nich ubogiego Satyra wygnali 

Gdzie pojźrzę, wszędy rąbią: albo buk do huty,

Albo sośnię na smołę, albo dąb na szkuty." ... 

Problem ma swoją historię, ale wszystko wskazuje, że jesteśmy w punkcie krytycznym. Jest jednak nadzieja. Nikt nie może powiedzieć, że nie słyszał dzwonów na trwogę. 

Pozdrawiam 


Joanna Pijanowska /// profesor biologii, była członkini Państwowej Rady Ochrony Przyrody

Dziękuję serdecznie Panie Sławku za mądrą, pożyteczną i przyjazną przyrodzie książeczkę! Piszcie więcej, to takie ważne i potrzebne ! Serdeczności masa. Tak bardzo chciałabym się spotkać w realu !!! Mnóstwo ciepłych słów dla Teamu Pisarzy.


Ola Gosk /// przewodnicząca Rady Miasta Sopotu, aktywistka ekologiczna

Bardzo ożywcza rzecz przy poniedziałku. Bardzo dziękuję. Sławomir Zieliński Iwona Zielińska


Barbara Etno Piórkowska /// pisarka

Ooooo, na maxa dobra wiadomość, super i gratuluję!


Maria Weber /// Polski Klub Ekologiczny

Właśnie skończyłam. Jak widzisz zajęło mi tydzień ! Ale musiało Cię rozsadzać, że tak się wyładowałeś. Momentami aż słychać świst śrutu. Wrzuć to do skrzynek (może i mailowych) znanym Ci księżom. W ramach odnowy moralności.


Michał Kochańczyk /// nie trzeba przedstawiać 🙂

To piękne, wręcz wspaniałe: Iwona i Sławek cały czas aktywni i kreatywni.

Brawo. Szacun !!!!!!!!!!!!


Marcin S. Wilga mykolog + śluzowcolog 🙂 i nie tylko /// ikona regionalnej i polskiej ochrony przyrody

Sławku,

sądzę, że to dzieło nie dla wszystkich. Wymaga pewnej wiedzy i wyobraźni. Gratuluję pomysłu i realizacji.

Serdeczności

Borsuk


Andrzej Garbalewski /// biolog, ikona regionalnej i polskiej ochrony przyrody

Cześć! 

Wzajemnie! Na zdjęciu z Iwoną chyba widać wołka zbożowego a ten charyzmatyczny sprężyk jest podobny (z grubsza) do skórnika słonińca. To tak dla żartu - jak zwykle. Przeczytałem książkę o kołnierzykach. Czuć Twój styl. Niektóre zlepki słów są trudne do zrozumienia, zwłaszcza dla nie znających żargonu dot. leśnictwa i ekologii. Słownik na końcu książki jest potrzebny. W książce przeważa artystyczna swoboda, gdzie uczucie a nie szkiełko i oko ma moc przekonującą. Książka zachęciła mnie do wypocenia kilku rymów o myślistwie, trochę bardziej tradycyjnie napisanych, bez polotu a nawet trochę prostackich, jeszcze niedopracowanych. Wysyłam w załączeniu. 

Zdrówko! 

Andrzej

Rymy o ludziach parających się myślistwem i leśnictwem.

autor: Andrzej Garbalewski

Spacer w lesie

Chodzą se po lesie. Ona ma kamerkę, a on strzelbę niesie.

Jakie piękne drzewo! - Ona zawołała.

A on z ożywieniem: Kubików niemało!

Spacer w lesie

Chodzą se po lesie.

Ona ma kamerkę, a on klupę niesie.

Słyszysz te grzywacze? - Ona zapytała.

A on obojętnie: Nabojów mam mało.

Sposób na radość życia

Nagle błysk, nagle świst, flinta buch, kula w ruch.

Jak grom z jasnego nieba kula w stworzenie uderza.

To nam daje radość życia, nawet jeśli cel umyka.

Korespondencja z Andrzejem Garbalewskim 2 VI 2025 r.

Cześć Sławomirze! 

Dzięki za pokrzepienie! Widać, że jesteś szlachetny, prawie jak Cerambycidae. Wczoraj w moim ogrodzie łaził dziwny chrząszcz, chyba okaleczony. Wydaje się, że brakuje mu środkowej pary nóg.  Starał się odlecieć. Próbowałem go oznaczyć - bez sukcesu. W załączeniu wysyłam zdjęcie i filmik. 

Pozdrawiam 

Andrzej

Dnia 02 czerwca 2025 09:06 zielez@wp.pl <zielez@wp.pl> napisał(a): Hej, się odpaliłeś... 🙂 i dobrze, może kiedyś jakiś tomik zbiorczy wydamy 🙂 co zaś do Twoich przemyśleń: 🙂

"prostackie to te rymy nie są, niedopracowane trochę tylko, ostatni mym ulubionym...... o Euterpe, odwieczna Kusicielko ... :)" sławek

Jerzy M. Gutowski /// Zakład Lasów Naturalnych, Instytut Badaawczy Leśnictwa w Białowieży, wybitny polski entomolog i ochroniarz przyrody Sławku,
Bardzo dziękuję za piękny tomik i dedykację. Zaledwie przejrzałem, na smakowanie przyjdzie czas później - mam teraz gorący czas różnego rodzaju zadań.
Serdecznie pozdrawiam,
Jerzy


Iza i Marcin Kuryłek /// m.in. współautorzy "Rozrachunku społecznego postępowania PGL LP w Trójmiejskim PK.... )"

Kochani dziękujemy za prezent ᅠ

Przejrzeliśmy wstępnie, dobra robota. ᅠ

Love 

Iza plus Marcin 


prof. Dorota Rancew-Sikora (Uniwersytet Gdański) i mgr Arkadiusz Sikora (Stacja Ornitologiczna Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Górkach Wschodnich), wybitni przyrodnicy i społecznicy

Sławek,

dziękujemy, że o nas pamiętałeś! Podziwiam odwagę, ja raczej bym nie napisał tak ostro. 

serdecznie pozdrawiam,

Dorota i Arek


Zenek Kruczyński /// ikona walki o prawa zwierząt w Polsce

Drogi Sławku i Iwono,

Przede wszystkim dziękuję, że pomyśleliście o tym, aby obdarować mnie swoją wesołą-niewesołą książką. Czytałem ją niczym chór grecki, a ilustracje Iwony – wielkie gratulacje!

Dziękuję serdecznie!

(...)

Zdrowia i dobrego humoru Wam życzę !

Pozdrawiam serdecznie,

Zenek


Andrzej Derengowski /// pomorski aktywista pro-leśny

Polecam!


Jacek Poręba /// gdański nauczyciel historii

Super, dziękuję bardzo Wam za wspomnienie przy Złotej Rybce. Wspaniała sprawa.

Krzysztof Wychowałek /// Ośrodek Działań Ekologicznych Źródła, jedna z ikon Niech Żyją !

Bardzo dziękujemy za przesłaną książkę.

Dawid Kaźmierczak /// aktywista ekologiczny

Przyszła do mnie parę dni temu,ale z racji wielu obowiązków nie miałem czasu zajrzeć.

Sławomir Zieliński i Iwona Zielińska, serdecznie dziękuję za ten prezent!

Dziś wieczorem będę explorował !

I oczywiście gratulacje!

Pozdrawiam


Antonina Jagiełło (Tośka, Toni) /// progresywna akywistka proekologiczna i prospołeczna

Świetna książka od Sławomir Zieliński i Iwona Zielińska, „Ołowiane Kołnierzyki”, ujrzała ostatnio światło dzienne. Poniżej piękny artystyczny wyraz frustracji, jaką w empatycznych ludziach powinien wywoływać absurdalny w dzisiejszych czasach zwyczaj polowań.

autorka wiersza: Antonina Jagiełło

Brak jest nam regulacji owadziej populacji

A potrzebna dla lasów, czyż nie po to ?

Rzeczę: prawo pomija owady z tej racji,

Że fotogenicznego nie tworzą pokotu

Plus łapanie motylków, zgniatanie pełzaków

Z obrazem „męskiej mięskości” się gryzie

Ale polowania na ssaki?

Spokojnie

W nich tylko

O ekologię idzie…

Toni Jagiełło


Wiesiek Fałtynowicz /// profesor biologii, lichenolog, poeta, wielbiciel Suwalszczyzny

Książka doszła. W nawale spraw i wyjazdów zapomniałem potwierdzić i podziękować, przepraszam. Świetna, ubawiłem się. Bomby atomowe to przy tym pryszcz, a ładunek ironii to jakbym czytał Gombrowicza. Ale na raz to nie da się przeczytać, trzeba dawkować. A moja to mieszanina psów, porostów, lichenologów i Suwalszczyzny. Serdeczności.


Jolanta Zarembska biolog, emerytowany pracownik Wydziału Farmacji Akademii Medycznej w Gdańsku

Z uwagą wysłuchałam wywiadu. Gratuluję książeczki, wydania i poruszenia w niej tego tematu. I ja jestem wrażliwa na zabijanie zwierząt, wycinanie lasów i dewastacje przyrody pod płaszczykiem ochrony. Temat rzeka. Cieszę się, że Państwo działają w sprawach przyrody, tak mi bliskiej. Z przyjemnością dowiedziałam się o innych Państwa pasjach. Bardzo ciekawy wywiad. Pozdrawiam serdecznie.


Monika/Inicjatywa Mieszkańców Chojnice

Słuchaliśmy wczoraj. Bardzo fajny program z Wami. Na poziomie. Jesteście super - pan panie Sławomirze i pani Iwono.


Dorota Wojnowska /// nauczycielka historii oraz biznesu i zarządzania

Ja bardzo dziękuję. Czuję się wyróżniona otrzymanym egzemplarzem ze specjalną dedykacją… jesteście Niezwykli.


Hania Badzio-Jagiełło, znana gdańska doktor nauk medycznych, psychiatra, była szefowa CBK PI-HOUSE w Gdańsku

Nie spodziewałam się, że można tyle osiągnąć idąc w tym kierunku. Gdy pokazywałeś mi to wtedy, gdy to dla mnie było początkiem, to od tego czasu widzę koszmarne przeszkody, brak zrozumienia zewsząd. Niemal beznadzieję. Bardzo podziwiam Twoją, Waszą determinację, siłę w nie zniechęcaniu się. I zdolności sceniczno-radiowe też. Super mówiliście. Teraz mi się wydaje, że szczególnie Ty, ale sprawdzę :). Wy jesteście wspaniali i wspaniale to zabrzmiało na antenie. ALE NUMER !!!


Reasumując pozwolę sobie wstawić też jakieś własne przemyślenie, wystawione pewnie kiedyś na FB....

Sławek Zieliński (Zielina) – "epilog" z FB

Ołowiane Kołnierzyki to wyznacznik, bynajmniej nie odzieżowy, blisko 130 tys. osób w tym kraju... /// nazywających siebie myśliwymi /// niosących strach, cierpienie, śmierć braci mniejszych, ale i nierzadko ludzi..., /// Ołowiane Kołnierzyki wyznacznik wszelkich "bóstw życia/śmierci", jak np. Urszul, Elżbiet, Edwardów, Janów, Januszów itp., itd. /// te "persona non grata" środowiskowej przestrzeni naszego życia nie muszą tych "Ołowianych Kołnierzyków" "nosić" lecz zrobią wszystko, żeby tak było /// nobilitacja społeczna? /// które z zaburzeń psychotycznych? /// wbrew prawom empatii, wbrew środowiskowej logice, wbrew ekologii jako nauce, w tym zwłaszcza ekologii populacji, wbrew zmianom klimatu itd. itp. /// jeśli jeszcze nie posiadasz "Ołowianych Kołnierzyków" autorstwa Iwona Zielińska i Sławomir Zieliński Wyd. Arche, Gdańsk, 2025, zachęcamy do nabycia, póki jeszcze są.... /// nie życzymy "miłej" percepcji rycin (Iwona) i "miłej" lektury (Sławek), bo to cholernie - naszym zdaniem - smutny, a zarazem wymagający czytelniczo materiał /// powodzenia pozdrawiamy, zwłaszcza pilnych wspaniałych recenzentów, m. in. Renię Świrko z OKE w Gdańsku, prof. Joasię z Warszawy, Olę z Muzeum w Gdyni, Ola Gosk Hanna Badzio-Jagiełło Andrzej Derengowski /// będziemy bardzo wdzięczni za uwagi (także krytyczne), bo kto wie, może jakiś dodruk się będzie szykował...

Sławomir Zieliński

Niewyczerpujące podpowiedzi ds reformy Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (PGL LP) w Polsce

26 VIII 2025 rok

Rządzący nie wiedzą? Podpowiadam.

Dekalog systemowy dla reformy PGL LP

  1. PGL LP przechodzą z powrotem do sfery budżetowej ("budżetówki"). Zysk z wycinek zasila uposażenia oraz wsparcie branżowe (inwestycje, obsługa, itd.) wszystkich "państwowców" (służba zdrowia, edukacja, urzędy, parki narodowe, służby mundurowe, itd.), ponadto także – sprawiedliwie i proporcjonalnie – potrzeby życiowe leśników.
  2. PGL LP jako jednostka budżetowa zaczynają DZIAŁAĆ (stosując także opcję ZANIECHANIA!) tylko i wyłącznie w "lasach produkcyjnych" (państwowych), tj. takich, w których funkcja gospodarcza jest wiodąca. Lasy te stanowią powierzchniowo co najwyżej 20 % powierzchni wszystkich lasów porastających Polskę. Zaspokajają one popyt na drewno, który wcale nie jest tak duży, jak się powszechnie uważa.
  3. W związku z powyższym, biorąc pod uwagę zwłaszcza względy stricte ekonomiczne, następuje stosowna do sytuacji redukcja kadr PGL LP (do wyliczenia – ile i gdzie).
  4. Lasy nieprodukcyjne przechodzą w zarząd samorządów lub parków narodowych. Podlegają one ścisłej kontroli demokratycznie wybieranych gremiów lokalnych i ponadlokalnych społeczności.
  5. PGL LP traci kontrolę nad lasami prywatnej własności.
  6. Następuje likwidacja zbędnych (i szkodliwych, bo m.in. kosztownych społecznie) struktur "przybudówek" PGL LP, zwłaszcza Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych oraz Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych. Komentarz: leśnik nie jest "świętą krową" – także ona/on może się przekwalifikować.
  7. Całkowite przewartościowuje się duch gospodarki leśnej = powrót do przeszłości – np. pozyskanie drewna w górach czyni się tylko zimą (erozja !!!).
  8. Następuje odebranie nadzoru PGL LP nad tzw. Ośrodkami Hodowli Zwierzyny – przecież tzw. zwierzyna łowna nie jest własnością PGL LP (!). Zachodzi przekazanie zarządu nad zasobem "dużego zwierzostanu" (ssaki, ptaki) niezależnym instytucjom, np. naukowym lub ochroniarskim (parki narodowe).
  9. Ustawa o lasach z dnia 28 września 1991 roku trafia do gruntownego remontu lub do kosza.
  10. Zachodzi aprioryczne, w tym merytoryczne, "odcięcie" PGL LP od Polskiego Związku Łowieckiego.

5 przykazań "szarego leśnika" (w tym od nadleśniczego do dyrektora GDLP)

  1. Zrozumieć, że nie ma się monopolu na wiedzę. Uczestniczyć w konsultacjach społecznych. Wyzbyć się przekonania, że "tylko leśnik wie".
  2. Przynajmniej raz w roku pójść do lasu w celu nie-gospodarczym.
  3. Przynajmniej raz w roku przyjąć "na klatę" fakt, że powstał w okolicy nowy park narodowy lub że powiększono istniejący. Nie stresować się tym, że projektowano to już od ponad 100 lat.....
  4. Zachować nakazany post niebogacenia się za wszelką cenę i wbrew wszystkiemu.
  5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Polski, niekoniecznie leśników z PGL LP, w tym myśliwych.

Główne prawdy wiary nauk leśnych

  1. Jest jeden las. Tniesz? Tu owad, tam grzyb, tam ślimak, tam ssak, tam storczyk, tam.... Patrz holistycznie. Nie tnij bezmyślnie, kurwa. Plany Urządzania Lasu to ni wiedza objawiona, ni absolutna.
  2. Społeczeństwo będzie (a może i już jest) sędzią sprawiedliwym... nie myśl, że ciebie to nie dotknie...
  3. Są trzy osoby boskie: Przyroda, Byt Sprawczy, Empatia.
  4. Wielu oddało życie za ochronę przyrody tej planety. Uszanuj środowisko, przecież nie jesteś BOGIEM, drobnym ziarnkiem bytu doczesnego jedynie.
  5. Nieśmiertelność... Tu i teraz ! Potem... kto wie....
  6. Dobroć i uczciwość ponad wszystko, nawet Zbawienie. Łaska? Prosimy o jak najwięcej parków narodowych... Co ja plotę.... "prosimy"... "żądamy" RZĄDZIE".....

Sławomir Zieliński

Po 26 latach od momentu sformułowania na "papierze", tj. w mojej rozprawie doktorskiej [1], a 5 lat później w publikacji z tego "papieru" [2], propozycji utworzenia rezerwatu przyrody "Dolina Mirachowskiej Strugi" w Lasach Mirachowskich na Pojezierzu Kaszubskim (Kaszubski Park Krajobrazowy, projektowany Kaszubski Park Narodowy), rezerwat formalnie powstał. Wcześniej nieprzeciętną jakość tego terenu wskazywali m. in. śp. dr Feliks Krawiec prof. Wiesław Fałtynowicz czy prof. Jacek Herbich w swoich publikacjach.

Z bazy danych GDOŚ

Tym samym zasób rezerwatów Lasów Mirachowskich zwiększył się do 10 obiektów. To ewenement nie tylko w skali regionalnej, świadczący o wielkim walorze przyrodniczym tego terenu.

Powierzchnia powstałego rezerwatu, tj. 15,42 ha, nie jest co prawda tym, czego oczekiwały grona ochroniarskie. W syntetycznym publikowanym opracowaniu walorów Doliny Mirachowskiej Strugi [3] wskazywano potrzebę objęcia ochroną co najmniej 26 ha. Ducha i literę tej potrzeby dobrze oddaje wpis z e-maila kolegi Pawła Pawlaczyka z Klubu Przyrodników (info dla użytkowników listy e-mailingowej Klubu Przyrodników) z dnia 1 sierpnia br.:

Dolina Mirachowskiej Strugi (14,4 ha), gm. Kartuzy. Zachowanie młodoglacjalnego krajobrazu, z przełomem rzeki Mirachowskiej Strugi wraz z szatą roślinną porastającą brzegi jej doliny i bogactwem gatunkowym fauny. Niestety, rezerwat ograniczono tylko do gruntów Lasów Państwowych, nie ujmując cennych źródlisk na prywatnych gruntach.

Dla porządku dodam (S.Z.), że chodzi nie o "grunty Lasów Państwowych" lecz o "grunty administrowane (zarządzane) przez Lasy Państwowe". To istotne, gdyż wyklucza (domniemaną) własność LP.

Na etapie jeszcze przed utworzeniem zostałem poproszony (Klub Przyrodników) o propozycję korekty granic projektowanego rezerwatu do dalszych analiz. W oparciu o swoją wiedzę przesłałem propozycję następującą. Zamieszczam ją tutaj poniżej z nadzieją, że w najbliższych latach niejeden światły człowiek się nad tym pochyli.

linia zielona: proponowane granice; linia żółta - dopełnienie granicy w wariancie minimum (tj. obszar z lewej, od zachodu); linia beżowa - otulina; opr. S.Z.

Co prawda nie mierzyłem, np. planimetrem, obszarów na powyższej rycinie, ale mam wrażenie, że czymś pragmatycznym powyższy graf "zaowocował" - powierzchnia zatwierdzonej formalnie otuliny wynosi 79,2 ha. To jest "aż" w odniesieniu do zaledwie 14,42 ha powierzchni rezerwatu. Mam nadzieję, że otulina obejmuje np. skrajnie wschodnie (patrz mapka, przy Stryszej Budzie) unikatowe stanowiska skrzypu olbrzymiego Equisetum telmateia. Nie zmienia to faktu, że tego typu płaty powinny być chronione silniejszą i skuteczniejszą niż "otulina rezerwatu" formułą ochroniarską.

Equisetum telmateia fot. S.Z.

I to chyba na ten moment tyle. Może jeszcze fotka jednego z wiodących pod względem przyrodniczej cenności gatunków owadów występujących w rezerwacie - chrząszcza Anoplodera sexguttata z rodziny kózkowatych. Ponadto "zajawki" publikacji o nim z "dawnych czasów".

Anoplodera sexguttata fot. S.Z.

Powstanie rezerwatu "Dolina Mirachowskiej Strugi" to m. in. zwieńczenie tytanicznej pracy grona naukowców, wykonanej pro bono, zwłaszcza w latach 90. ubiegłego wieku i zakończonej syntetyczną publikacją [3].

Ja zaś osobiście od 28 V br. nie mogę już powiedzieć, że "najwszechstronniej opracowany przyrodniczo obszar na Pomorzu Gdańskim ciągle nie jest rezerwatem". Co nie znaczy, że spoczywamy na laurach. Powody, aby nie spoczywać, podałem m. in. powyżej. Najważniejszy z nich jest do przypomnienia:

KASZUBSKI PARK NARODOWY !!!

Podziękowania dla tych, od których wiele w temacie zależało. Znaczy dla WIELU.

Piśmiennictwo

[1] Zieliński S. 1999. (mscr.). Kózkowate (Coleoptera: Cerambycidae) Lasów Mirachowskich na Pojezierzu Kaszubskim. Rozprawa doktorska, Katedra Entomologii Leśnej Akademii Rolniczej w Krakowie, Kraków-Gdańsk.

[2] Zieliński S. 2004. Kózkowate (Coleoptera: Cerambycidae) Lasów Mirachowskich na Pojezierzu Kaszubskim. Rocz. Nauk. Pol. Tow. Ochr. Przyr. „Salamandra”, 8: 49-104.

[3] Ciechanowski M., Fałtynowicz W., Zieliński S. (red.) 2004. Przyroda projektowanego rezerwatu „Dolina Mirachowskiej Strugi” na Pojezierzu Kaszubskim. Acta Botanica Cassubica, vol. 4, 5-138.[4]

Sławomir Zieliński

Myśl przewodnia prezentowanego materiału

W imię czego my, ekolodzy i byty społecznie oraz naukowo pokrewne, mamy się ciągle zamartwiać nieprawidłowościami, których rąbek zilustrowano poniżej ? Tym np., że harmonia krajobrazu istnieje li tylko w podręcznikach ekologii tegoż...? Lub tym, że chciwy LP-leśnik tnie jak w amoku nie bacząc na to, czy drzewo dziuplaste, czy nie, byle tylko zarobić...? Albo pato-konstrukcją psychiczną działkowca, który na działce "ma porządek", a w leśnym wąwozie obok bytują wszystkie jego odpady, od rozbitych muszli klozetowych poczynając, poprzez opony i czort wie co jeszcze, po "wykończone" przez ćmę bukszpanową bukszpany...? I w imię czego mamy wysłuchiwać jak mantrę tego, że "potrzebna jest edukacja ekologiczna"... ? Wysłuchiwać od kilkudziesięciu już lat... ? Najwyraźniej coś w tej "edukacji ekologicznej" nie zagrało, bo efekty mizerne. A może po prostu należało powszechnie już dawno temu wprowadzić przedmiot EKOLOGIA do szkół wszystkich poziomów ? Z elementami ochrony przyrody i ochrony środowiska, ma się rozumieć.... I to przedmiot prowadzony przez profesjonalistów ze stosownym "papierem", a nie - jak dotąd, poza-przedmiotowo i "dorywczo" - przez często nie wiadomo kogo, z "empatycznymi myśliwymi" i "dobrymi leśnikami" na czele....

Wybrane parametry prezentowanego materiału fotorelacji są następujące:

meritum: spacer przyrodniczo-środowiskowy

data: 17 VI 2025

czas trwania: 9 h 55 min

trasa: Gdańsk-Osowa (ul. Wodnika) / Owczarnia / Klukowo / Firoga / Matarnia / Osiedle Wiszące Ogrody / Kiełpinek / Otomin / Bąkowo / Kowale / Jankowo Gdańskie / Borkowo / Straszyn Przylesie / Rotmanka

autor zdjęć = autor tekstu = spacerowicz

Oczko wodne przy Obwodowej Trójmiasta. Owczarnia. Wśród roślinności wodnej m. in. rdestnica pływająca Potamogeton natans
Las. Okolica Klukowa.
"Wspomnienie" linii kolejowej Firoga - Osowa. Wróciłem tu po kilkunastu latach (badania wariantowych przebiegów Pomorskiej Kolei Metropolitalnej). Ten wariant "nie przeszedł". Może i dobrze.
Może i dobrze, bo rządzi konwalia majowa Convallaria majalis....
....którą wyręcza miejscami np. świerk pospolity Picea abies (na Pomorzu Gdańskim = Pomorzu Wschodnim to gatunek poza naturalnym geograficznym zasięgiem występowania).
A przy torach płaty ziołorośli, a na kwiatach np. takie cudo - krępień górski Pachytodes cerambyciformis, chrząszcz z rodziny kózkowatych (Cerambycidae).
Albo taki piękny motyl z rodziny miernikowcowatych (Geometridae), to najprawdopodobniej ciemnokres wierzbowiec Cabera pusaria.
Ogrodnica niszczylistka Phyllopertha horticola chrząszcz z rodziny poświętnikowatych (Scarabaeidae). Charakterystyczne owłosienie i blaszkorożne czułki.
A tutaj już muchówka z rodziny bzygowatych (Syrphidae), najprawdopodobniej z rodzaju mszycznik (Parasyrphus sp.).
Przestrojnik wielki Maniola jurtina, piękny motyl z rodziny oczennicowatych (Satyridae)
Kolejny bzyg, tym razem też chyba mszycznik, ale z rodzaju Syrphus sp.
Wojsiłka zwyczajna Panorpa vulgaris
Jedna z cenniejszych obserwacji - kózka rozpylak topolowiec Dinoptera collaris... niestety ręka drgnęła.
Bzyg prążkowany Episyrphus balteatus (na kozibrodzie łąkowym Tragopogon pratensis)
Wystartował z podwórka ? 🙂
Klukowo, a na polu zając szarak Lepus europaeus i kruki Corvus corax
A tak w zasadzie zając i "dwukruk" 🙂
W zającu jest moc...
Już mnie widzi... (skadrowałem mocno...)
Tutaj rządzi dzika róża Rosa canina
Wyrośla mszycy torebnicy wiązowej Tetraneura ulmi na liściach wiązu (Ulmus sp.). Mszyce znajdują się wewnątrz wyrośli. Na zdjęciu zameldował się też najprawdopodobniej mszycznik (Syrphidae), obstawiam 99 do 1, że w celach pokarmowych.
To, co zostało z bażanta Phasianus colchicus
Klukowo
No cóż, "rządzi" linia prosta, a więc krajobraz mocno antropogennie przekształcony. (vide metoda Janeckiego badania stopnia naturalności/ przekształcenia krajobrazu).
Gdyby jeździł tu jeszcze pociąg, wjechałby w zapust osikowy...
Piękne piórko zgubiła sójka Garrulus glandarius
Tu z kolei "rządzą" traworośla i jaskry Ranunculus sp.
A ten jedzie w górę chyba jednak z lotniska... 🙂
Kserofilny rozchodnik ostry Sedum acre
Jedna droga, dwie wizje lasu. Okolice Firogi. Pozostałości pięknej alei lipowej.
Aleja lipowa.
Matarnia. Stanowisko obwężyna lśniącego Stenostola dubia - chrząszcza z rodziny kózkowatych (Cerambycidae). To rzadki gatunek na Pomorzu Gdańskim.
No cóż, mamy tu błonkówkę najprawdopodobniej z rodziny gąsienicznikowatych (Ichneumonidae)... choć takie oznaczenie chwały nie przynosi, jako zbyt ogólne 🙂
Wygląda na kolejnego mszycznika Syrphus sp. ...
...no to jeszcze z tej strony...
...i może jeszcze z tej...
Matarnia. Pleszki Phoenicurus phoenicurus. Dziękuję za oznaczenie Pawłowi Szutowiczowi.
Obwodowa Trójmiasta w rejonie Matarni. Niedaleko stanowisko reliktowego chrząszcza Ampedus elegantulus z rodziny sprężykowatych (Elateridae).
Róża pomarszczona Rosa rugosa
Mak polny Papaver rhoeas
wilczomlecz Euphorbia sp., a na nim (nieco z lewej) kózka zmorsznik paskoczułki Stictoleptura maculicornis
Płat kosaćca żółtego Iris pseudacorus na wilgotnej (obecnie półsuchej) łące.
I kolejna kępa tej pięknej mokradliskowej rośliny.
Dzwonek Campanula sp.
Samotność kosiarza
Zarośla bzowo-wierzbowe. Na pierwszym planie dziki bez czarny Sambucus nigra.
Maruna bezwonna Tripleurospermum inodorum
Wielki ptak...
...ląduje
Jasieniec piaskowy Jasione montana
Stonka z niełatwego taksonomicznie rodzaju zmróżka Cryptocephalus sp.
Bodziszek Geranium sp.
Żarnowiec miotlasty Cytisus scoparius. Jego obecność wskazuje na to, że kiedyś rósł tu liściasty las.
Muszę wysłać do oznaczenia Marcinowi S. Wildze... 🙂
Świerk pospolity Picea abies nie za dobrze czuje się na Pomorzu - nic dziwnego, to nie jest teren jego naturalnego występowania. Tym niemniej wciąż nasadzany w wielu miejscach przez leśników. A potem narzekania, że mniszka, kornik drukarz, huba korzeniowa itd., itp.
Kolejny podniebny "ptak" podchodzi do lądowania...
...i jeszcze jeden...
Krwawnik pospolity Achillea millefolium
Szczaw Rumex sp.
Wrotycz Tanacetum sp.
i jeszcze jeden "żelazny ptak"...
dziewanna Verbascum sp.
bylica Artemisia sp.
wyka Vicia sp.
w środku kępy leszczyn Corylus avellana - gatunku charakterystycznego lasów grądowych, tj. grądów (związek Carpinion betuli) /// obrazowo: gdyby w Środkowej Europie nie dominowała gospodarka człowieka, lasy grądowe pokrywałyby około 40% powierzchni Polski
i znowu żarnowiec miotlasty Cytisus scoparius - przypomina, że tu rósłby las liściasty, gdyby nie presja człowieka...
zaryzykuję, chociaż raz... 🙂 - cieciorka pstra Coronilla varia
i jeszcze żarnowiec nieco bliżej...
Wiele wskazuje na modraszka ikara Polyommatus icarus
Pomorska Kolej Matropolitalna
pomorskie obkaszanie traworośli 🙂
a tutaj "sprawcy zamieszania", zwłaszcza pierwszy pan z prawej 🙂
płat, gdzie obwodowa krzyżuje się z koleją... (zbiornik retencyjny Kiełpinek)
krajobraz polskich ogródków działkowych (okolica zbiornika retencyjnego Kiełpinek)
działkowicze... to co śmieciem won do lasu
działkowicze... byle "u mnie było cacy" (no może z wyjątkiem tego wychodka), a w lesie... przecież to nie mój las !!!??? ja, Sławomir Zieliński, w każdym razie takiego syfu dawno nie widziałem, a w życiu widziałem już wystarczająco wiele 🙁
działkowicze... śmieci won do lasu
działkowicze... gdzie są służby miejskie, WIOŚ, itp. ?
działkowicze...
wierzchołówka żółtowłosa Laphria flava drapieżna muchówka z rodziny łowikowatych (Asilidae) - Lasy Otomińskie
Otomiński Obszar Chronionego Krajobrazu (Lasy Otomińskie) - Nadleśnictwo Kolbudy w akcji...
...jw... (bo wypada zarabiać)... tną NASZ LAS a nie ICH LAS...
Nadleśnictwo Kolbudy - dobytek wydobyty z buczyn...
jest i dąb, jest sortyment jak się patrzy, no i LP-pensyjki będą jak się należy...
oczywiście leśnicy z Nadleśnictwa Kolbudy nadal nie kojarzą, że wycinanie drzew dziuplastych jest ekosystemowo szkodliwe... pewnie i nadal nie pojęli (bo mają "inne poglądy"), dlaczego właściwie nakręcili i patronowali posadzeniu obcych geograficznie i siedliskowo jodeł pospolitych (Abies alba) w nieodległym Jodłownie, całkiem niedawno temu.... czy ktoś rozliczy wreszcie PGL Lasy Państwowe z ich szkodliwej społecznie i przyrodniczo działalności?
jest !!! kserotermofilny żuk łanocha pobrzęcz Oxythyrea funesta na świerzbnicy Knautia arvensis przy drodze Gdańsk-Kolbudy na odcinku Bąkowo-Kowale... na zdjęciu także stonka z rodzaju Cryptocephalus sp.
taka sytuacja...
podagrycznik Aegopodium podagraria....
...a na nim kolejny gatunek waloryzujący (przyrodniczo cenny) - krzywonóg półskrzydlak Valgus hemipterus, piękny żuk z rodziny poświętnikowatych (Scarabaeidae)
nieco bliżej....
mamy tu także entomo-wędrowca - rusałkę osetnika Vanessa cardui
horyzont /// Jankowo Gdańskie
horyzont /// Jankowo Gdańskie
węzeł drogowy Gdańsk-Południe
węzeł drogowy Gdańsk-Południe
już prawie węzeł drogowy Gdańsk-Południe
Obwodowa Południowa Gdańska
Barszcz Sosnowskiego Heracleum sosnowskyi (rodzina selerowate Apiaceae) - okolice motocrossu Borkowo/Straszyn Przylesie/Rotmanka

Sławomir Zieliński

kopiuj/wklej z mojego wpisu na FB 🙂

Kochane/Kochani

jako jeden z całkiem niewielkich trybików tego światłego Wydarzenia.... zapraszam....

1. wydarzenie tu: https://www.facebook.com/events/1861788747988317 ///

2. organizator: Miasto Gdańsk, 100cznia, Fundacja Gdańska m. in. pani Agata Biały, kolega Paweł Szutowicz ///

3. czuję spory ciężar odpowiedzialności - on jest skutkiem m. in. tego o czym wiem, jak postrzegam i odczuwam, ponadto - jaki mam dystans do wiedzy ogólnej i własnej nt. zadanego tematu...

4. ... a także niedostatków tejże wiedzy lub wręcz - niewiedzy wiadomych gremiów, którym mocno nie w smak parki narodowe...

5. jestem jednym z 4 zapowiedzianych panelistów (będą także: Piotr Klub, Michał Słodowy, Filip Springer), a panel poprowadzi p. Dorota Abramowicz, redaktorka Zawsze Pomorze 💖

6. przybywajcie tłumnie, bo sprawa nie byle jaka.... 🦆🦆🦆

PS. dziękuję Organizatorom Szanownym za zaproszenie /// będę się starał 🙂 polecam ponadto ważne warsztaty Paweł Szutowicz (BDL, sobota 19.00) i Brunon Wołosz (SLAPP, niedziela 12.00)

autorem fotki jest Andrzej Garbalewski /// wielkiego serca i wielkiej skromności Dobry Przyrodnik... teren: Rynna Potęgowska tuż przy rezerwacie "Szczelina Lechicka" - projektowany Kaszubski Park Narodowy, data wykonania zdjęcia 2024 r.

Iwona Sławomir Zielińscy

Po pół roku pracy zmaterializowało się... jest bardzo anty-myśliwsko, bardzo anty dewastacji lasów przez LP-leśników, ponadto np. cholernie nostalgicznie.... i twórczo, mamy nadzieję...

Dziękujemy Wszystkim Współpracującym !

Zainteresowanych pozyskaniem zachęcamy do drążenia, co i jak 🙂 i gdzie 🙂

Sławomir Zieliński

W dniu dzisiejszym, tj. 97 rocznicy urodzin mojego nieodżałowanej pamięci Taty Józefa Zielińskiego (zmarł w 2011 r.), publikuję opublikowany w 2007 r. na łamach "Nasze Pomorze" (nr 5, str. 7) materiał dotyczący jednego z okresów niełatwego życia Taty. Był on człowiekiem prawym, uczciwym, spokojnym, kolekcjonował monety i znaczki, miał "dryg" do naprawiania "Syrenek", świetnie tańczył, zwłaszcza walca (ja do dzisiaj nie potrafię). Uwielbiał łowić ryby, mnie tym też "zaraził" w wieku dziecięcym... potem jeździł już najczęściej sam. Zawodowo był inspektorem nadzoru budowlanego we wrzeszczańskim PGM-ie (kiedyś przy ul. Partyzantów w Gdańsku-Wrzeszczu, obecnie jedna z filii UM w Gdańsku). I to chyba tyle, choć można by dużo, dużo więcej... . Spoczywa na cmentarzu w Pieniążkowie za Gniewem, razem ze swoją ukochaną "Renią" tj. swoją Małżonką a moją Mamą (Teresa Zielińska z domu Graś). Na ich grobie napis: KOCHALI BOGA, OJCZYZNĘ i PRZYRODĘ. Dedykuję ten przekaz tym grupom społecznym w Polsce, które - nie wiedzieć czemu - przeciwstawiają drugie i trzecie słowo piątemu.

Teresa i Józef Zielińscy
Nasze Pomorze 5/2007
Nasze Pomorze 5/2007

Sławomir Zieliński

Niniejsze opracowanie jest pokłosiem wydarzenia, jakie miało miejsce niedawno w urokliwym Jodłownie na Pomorzu Gdańskim... (patrz plakat poniżej). Ta przesympatyczna wieś obchodziła niedawno 650-lecie swojego istnienia. Jodłowno jest dla mnie osobiście bliskie także z tego powodu, że w bardzo dawnych czasach, w nieodległym leśnictwie Zamszcz Górny, pracował mój chrzestny ś.p. Teodor Graś. To były jeszcze czasy, gdy nie mąciła ludziom w głowach funkcjonująca do dzisiaj zła Ustawa z 28 września 1991 r. o lasach... Zła, bo m.in. uwłaszczyła de facto leśników - wąskie grono pracowników społeczeństwa polskiego - na blisko 1/3 obszaru Polski, tj. na obszarach lasów państwowych właśnie. I stan ten trwa do dnia dzisiejszego, ku zdumieniu niejednej/niejednego, w tym mnie.

Opublikowanie tego tekstu jestem ponadto mentalnie winien szanowanym i lubianym przeze mnie politykom - panu Senatorowi Rzeczypospolitej Polskiej Ryszardowi Świlskiemu oraz panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarosławowi Karnathowi, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Uczestniczyli nie znając podłoża merytorycznego - nie musieli tego podłoża znać. To nie jest ich obowiązek, nie ich domena. Lecz uczciwie powinni być o nim poinformowani przez ogólnospołecznego (w tym także Ich) pracownika - leśników z Nadleśnictwa Kolbudy. Nie zostali poinformowani i tyle. Smutek.

[dla porządku: literówka w tekście wyżej pokazanego plakatu nie jest mojego autorstwa...]

Od razu też zaznaczę, że owo SADZENIE miało miejsce nie w przydomowych ogródkach czy na polach prywatnej własności lecz na obszarze leśnym (własność Skarbu Państwa, tj. każdego kto posiada obywatelstwo polskie). Gdzie dokładnie się odbyło - patrz poniżej. To teren pod zarządem Nadleśnictwa Kolbudy.

Z przyrodniczego punktu widzenia, i dla jasności - to jest punkt widzenia, który merytorycznie OBOWIĄZYWAĆ POWINIEN w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe (w tym Nadleśnictwie. Kolbudy) sadzenie jodły w północnej Polsce, w tym na Pomorzu Wschodnim (Gdańskim) jest PODRĘCZNIKOWYM BŁĘDEM w sztuce gospodarki leśnej.

Reakcja trzech pro-leśnych organizacji na fakty jw zaowocowała pismem do Nadleśnictwa Kolbudy (patrz poniżej).

Sążnista, może i prawie do publikacji odpowiedź Nadleśnictwa nadeszła na dwa dni przed upływem wymaganego prawem terminu. Jej formułowanie (może i nie dziwota) zajęło prawie miesiąc. Założę się, że sadzonki Abies alba już zdążyły się ukorzenić. 🙂

Jako jeden z sygnatariuszy pisma do naszych pracowników z Nadleśnictwa Kolbudy, jak zwykle autokrytyczny, a i skonfundowany co nieco wzniosłą argumentacją pisma "leśnych" poprosiłem o opinie w przedmiotowej sprawie dwie Osoby, których w zasadzie przedstawiać nie trzeba - Panią Profesor Małgorzatę Latałową z Uniwersytetu Gdańskiego i Kolegę Pawła Pawlaczyka z Klubu Przyrodników. To autorytety przyrodnicze. Fitogeograficzne również.

Treść mojego maila pt. "skonfundowany Sławek :)":

Pani Profesor Małgorzato, Pawle

zerknijcie proszę w załączniki....

albo mi się wydaje, albo pewne kanony fitogeografii Nadleśnictwo Kolbudy właśnie obaliło !

i nie wiem, czy wpaść w podziw, czy się wk...ić.....

poczułem się znienacka dość niepewnie, bo w sumie - taka prawda - fitogeografem nie jestem  :), skromnym entomologiem jedynie....

więc może zechcecie jakąś cegiełkę do tematu dołożyć żebym się odbudował lub ukorzył....

dla porządku przypinam pismo źródłowe do Nadl. Kolbudy

oraz daję DW Panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarkowi Karnathowi (via Messenger), Koalicji Las Jest Nasz (Paweł Szutowicz) i Fidelis Siluas (Brunon Wołosz)

ponadto....... serdecznie pozdrawiam

sławek z.

Odpowiedź Pawła Pawlaczyka

Sławku,

W fitogeografii i wiedzy botanicznej nic kluczowego się nie zmieniło. Jodła na Pomorzu pozostaje poza granicą swojego naturalnego zasięgu, tj. jesteśmy przekonani że wszystkie obecne tu jodły są albo posadzone przez ludzi albo są potomstwem jodeł posadzonych przez ludzi (chyba że coś mi umknęło..). Konwencja o różnorodności biologicznej, ustawa o ochronie przyrody i ustawa o gatunkach obcych nadal  rozumieją gatunek obcy = gatunek poza swoim naturalnym zasięgiem. Jodła w Kolbudach jest więc gatunkiem obcym w tym rozumieniu.

Cytowany to zespół prof. Łukasiewicza stworzył ekspertyzę, w której wywodzi, że ich zdaniem pojęcie „zasięgu naturalnego” nie ma sensu i jest nieweryfikowalne, więc należy go zarzucić na rzecz pojęcia „zasięgu potencjalnego” (- obszar, w którym gatunek potencjalnie może rosnąć i dobrze się czuje). Zarządzeniem DGLP „wprowadziła do stosowania potencjalne zasięgi drzew leśnych”  oparte na tej ekspertyzie. To do tego odwołują się leśnicy. W konsekwencji, pojęcie „gatunek obcy” oznacza dla nich co innego, niż dla reszty świata. Dla leśnika „gatunek obcy = gatunek poza zasięgiem potencjalnym określonym przez Dyrektora Generalnego LP w zarządzeniu 86.

Te różne znaczenia tego samego terminu, przyjmowane przez polskich leśników i przez resztę świata, są źródłem nieporozumień, takich jak ta korespondencja.  To zresztą nie jedyna taka sytuacja terminologiczna.

Pozdrawiam, Paweł

Odpowiedź Pani Profesor Małgorzaty Latałowej

Szanowni Panowie,

Cóż, w pełni się z Panami zgadzam. „Wzbogacanie” pomorskich lasów nowymi nasadzeniami jodły jest w kontrze nie tylko do naszej wiedzy i poglądów na temat wprowadzania gatunków obcych geograficznie, ale do niedawna, także samych leśników, którzy argumentowali swoje działania (m. in. w trójmiejskich lasach) koniecznością ich „unaturalniania”. Pomijając fakt, że „unaturalnianie” rozumiane jako zmiany struktury gatunkowej lasu przez wyrąb jednych i nasadzanie w to miejsce innych gatunków, stoi w sprzeczności z terminem „las naturalny”, rozumiem, że w tym przypadku leśnicy idą jeszcze dalej i „unaturalniają” las na przyszłość, opierając się na modelach uwzględniających potencjalne scenariusze zmian klimatu. Przy czym:

Modele zamian klimatu na ogół obejmują zaledwie kilkadziesiąt lat, a więc nie sięgają dalej, niż wiek reprodukcyjny aktualnie posadzonej jodły (60-70 lat).

Modele klimatyczne zakładają różne parametry głównych elementów klimatu wykazując potężne różnice potencjalnych scenariuszy zmian klimatycznych.

Również publikowane dotąd modele potencjalnych zmian zasięgu geogr. Abies alba są bardzo różne i opierają się tylko na wybranych czynnikach abiotycznych.

Jodła jest gatunkiem wymagającym pod względem wilgotności powietrza; 800-700 mm opadów/rok to minimum. Kolbudy to w porywach około 600 mm/rok.

Abies alba rośnie przede wszystkim na obszarach górskich i podgórskich, gdzie nie tylko warunki klimatyczne są różne od tych na Pomorzu, lecz także gleby, warunki orograficzne i konkurencja międzygatunkowa są odmienne. W różnych częściach jej zasięgu odporność na warunki środowiskowe jest cechą utrwalona genetycznie.

Argument na temat szerszego zasięgu jodły w poprzednich interglacjałach jest nietrafiony. Po pierwsze jej zasięg był różny w różnych okresach interglacjalnych/interstadialnych. Po drugie rozprzestrzenianie się jodły miało miejsce w schyłkowych okresach interglacjałów wraz z ochładzaniem się i zwilgotnieniem klimatu. Obecnie mamy odwrotne zjawiska – klimat się ociepla i postępuje susza.

Podkreśla się, że ocieplenie klimatu i susze przyczyniają się także pośrednio do regresu jodły z powodu jej wysokiej wrażliwości na patogeny i gradacje owadów.

To tylko niektóre uwagi na marginesie przekształcania lasów pomorskich w zbiorowiska regla dolnego.

Serdecznie pozdrawiam

Małgorzata Latałowa     

No cóż, i to by było chyba na tyle. Lecz jakoś tak coraz bardziej irytuje mnie i nie tylko mnie fakt, że obiecane przez "Koalicję 15 października" zmiany w PGL Lasy Państwowe nastąpiły... tylko w "obiecankach". W "realu" nie. Przypudrowano jakimiś pozorowanymi stanowiskowymi podmiankami, kadłubowymi działaniami pod publikę... i co? I nic. To ciągle - niestety - to samo. PGL LP-paternalizm za nasze pieniądze. Kiedy to się wreszcie skończy ?

Pani Profesor Małgorzacie i Koledze Pawłowi bardzo dziękuję. Także za mailową inspirację ułożenia tytułu do tego materiału.

Sławomir Zieliński

Dzień dobry. Przed Wami fotorelacja z czterech wyjść terenowych w dniach 3 V - 12 V 2025 r. w okolice Rotmanka-Straszyn-Borkowo-Pruszcz Gdański. W jednej z tych wycieczek uczestniczyły Sister & Sister Iwona Zielińska i Danuta Czachor. Pięknie dziękuję i nieustająco ściskam. 🙂 Podpisy pod zdjęciami (autorstwa mojego) to skutek zastosowania metody quasi-szybkich skojarzeń.

Las Rotmanka samiec jaszczurki zwinki Lacerta agilis w szacie godowej
to jeszcze ciągle ja, supersamiec gromady gadów Reptilia, z której wszystkie gatunki (9) są w Polsce chronione....
Straszyn-Przylesie, Iwonka... ten wiąz Ulmus sp. (może i polny) będzie rysowany...
okolice Borkowa, bocian biały Ciconia ciconia Lechia Gdańsk ? może i tak...., FC Barcelona jednak na topie
...jeszcze przelatuję... Starogard Gdański? piękne miasto, ale - może i póki co - dziękuję, postoję... i to nie ze względu na miasto...
inny wymiar wzrostu i prezencji traw Graminae ...
jestem ! biegnę ! (i to całkiem szybko)... głowa + szyja i ogon moje..... bażant Phasianus colchicus, samiec
... i prawie cała reszta ciała...
bażant w antropocenie...
cholernie ciepłe (nasłonecznione) i cholernie cenne murawy m. in. ze śliwą tarniną Prunus spinosa (czyli czyżnie - Rubo fruticosi-Prunetum spinosae) na wysoczyźnie w okolicy węzła Gdańsk-Lipce; z lewej - obwodnica południowa Trójmiasta
Borkowo - na pierwszym planie obwodnica Pd Trójmiasta
sarna, jestem, na dniach zaczął się okres polowań na mnie...
wybacz, kochana, my tylko idziemy, podziwiamy, nie strzelamy..., co do myśliwych... j...ć ich, może i później niż prędzej lecz i tak damy radę...
piękno w antropocenie... dzięki niemu i antropocen nieco pięknieje (po jednym bonusie piękna na jeden bonus brzydoty)...
I Zjazd terenowy części aktywu Wschodniopomorskiego Koła Terenowego Klubu Przyrodników - analiza fizjocenotyczna w kontekście m.in. zastosowania metody Janeckiego do badań stopnia przekształcenia krajobrazu...
... w tej analizie chodzi głównie o nasilenie występowania linii prostych w krajobrazowym koncepcie...
Iwonka, Dana, z lewej Św. Wojciech, w głębi Os. Bursztynowe Pruszcz Gdański, na horyzoncie - Tczew...
przy wiadukcie ul. Starogardzkiej nad obwodnicą Pd Trójmiasta...
to sama lokalizacja w stronę zachodnią...
...no i z nieco szerszej perspektywy...
a to Polska właśnie...
a ja prze-naiwnie myślałem, że czasy gierkowskie i chwila post-gierkowskie się już dawno skończyły...
stare znajome...
tak, to znowu ja...
"Południówka"
czy to "tylko" płat szuwaru trzcinowego?...
...nie tylko...
i po co tu leziesz przyrodniku, akurat tędy...?
troje na jednego... ja przeszedłem, one przemieściły się nieco, nie było krwi, misterium zabijania, kompleksów budowy anatomicznej strzelającego, itp. .... piękne żywe myślące mądre ISTOTY
taki krajobraz...
i jeszcze raz w stronę Lipiec...
i bardziej w stronę motocrossu...
coś ze szponiastych Accipitriformes, poległem...
tu też poległem - nie wiem, jak się to nazywa...
a w głębi cukrownia w Pruszczu Gdańskim...
na styku przyrody i techniki...
albo taki styk...
hmm....
i raz jeszcze szersza perspektywa...
przy motocrossie.... stoi tu od dobrych kilku miesięcy...
stoi, a jej imię ANGELA...
wyimek z ANGELI...
za dni parę... ANGELI już nie ma, pozostało wspomnienie..
szutrówka ze św. Wojciecha w stronę Rotmanki
nie dałem rady wyostrzyć tych krzyżówek Anas platyrhynchos...
w oczekiwaniu na łosia (znowu nie przyszedł)...
a w Zakątku Juszkowo takie klimaty... reasumując - psy niech srają poza, byle nie tutaj...
stare poznawcze szlaki - obwodowa Trójmiasta...
kuna, najprawdopodobniej k. domowa Martes foina, biedaczka...
sójka Garrulus glandarius - nieco inaczej i chyba bardziej symbolicznie niż zazwyczaj...

jechać trzeba... takie czasy...
tutaj jeszcze - póki co - zabudowy brak....
a to m.in. środowisko życia chrząszcza biegacza złocistego Carabus auratus... (między lasem rotmańskim i stacją benzynową przy ul Objazdowej)
OK
światełko w tunelu ? 🙂 - tam trzeba dotrzeć...
docierając..., dokumentując...
ziemia obiecana...:)
siła odśrodkowa? .....
technika...
przyroda... przytulia Galium sp. - "ekspansja" na ekrany dźwiękochłonne
kwitnie sosna zwyczajna Pinus sylvestris...
taki obrazek (sosna zwyczajna) w tzw. lasach gospodarczych to grzech = mniejsza premia leśniczego (łolaboga ! borze zielony !)
jadą...
wilczomlecz Euphorbia sp.
kos Turdus merula.... a co ponad to...?
z prawej strony projektowany użytek ekologiczny "Rzekotkowy Moczar" między Pruszczem Gdańskim i Rotmanką
tutaj zawsze pozwalałem sobie przy różnych okazjach zapraszać tych, co dewastują (w porozumieniu i za akceptacją Nadleśnictwa Gdańsk) Trójmiejski Park Krajobrazowy... tu dewastacja też ma miejsce, ale skutki póki co nie są z pewnością takie jak tam...
a tam gdzieś gdzie komin, za Cukrownią w Pruszczu Gdańskim./.. Iwonka, i Inne/Inni prawdziwe/prawdziwi NAUCZYCIELKI/NAUCZYCIELE.... - ten niespełna 8-letni "epizod wiadomo Kogo w ZSO nr 1 w Pruszczu Gdańskim" pozostanie na zawsze w mojej pamięci /// w pamięci tej pozostaną też Olbrzymki i Olbrzymy tam pracujące, którym do pięt rzadko kto dorasta... /// zaś "pedagogiczna", ponadto próbująca "zarządzać" tapeta i tandeta, sama się z mojej pamięci wyautuje /// i "ku chwale Ojczyzny", jak mawiają autentyczni, nie polerowani historycy...
jestem, działam... nie przeszkadzaj... czyszczę rynnę twojego domu...
(zbierając wilgotne "błotko" na gniazdo....) [cyt.: samica kosa Turdus merula]
jeszcze tu jesteś, Sławku? i fotografujesz? o żesz.....
nikt się nie podjął oznaczenia? no to odfruwam..... miłego dnia

Tekst i zdjęcia: Marcin Jaworski Stowarzyszenie Nenufar

Powiat Bytowski słynie z pięknych jezior, z których wiele, zwłaszcza jeziora lobeliowe, stanowi przyrodnicze perełki na skalę kraju i Europy. Jednak zarządzanie tymi akwenami od lat odbywa się według sprzecznych zasad: z jednej strony Skarb Państwa czerpie dochody z dzierżaw własnego czyli naszego wspólnego majątku, poprzez oddawanie w dzierżawy jezior pod gospodarkę rybacką, z drugiej – akty prawne, takie jak plany ochrony obszarów Natura 2000 czy miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, nakładają na te jeziora szczególne obowiązki ochronne, niejednokrotnie.... wykluczające gospodarkę rybacką. Przykładem jest Jezioro Jeleń i zapis w MPZP mówiący o zakazie prowadzenia gospodarki rybackiej w tym jeziorze.

Sytuacja skomplikowała się szczególnie po zakończeniu 30-letnich umów dzierżawnych na kilka jezior, w tym właśnie Jeziora Jeleń w Bytowie. Do niedawna było ono dzierżawione przez Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW) w Słupsku, Koło w Bytowie. Jednak prowadzona tam działalność, polegająca głównie na zarybianiu (często nieodpowiednimi gatunkami) oraz amatorskim odłowie ryb, skutkowała znaczną degradacją ekosystemu tego niezwykle cennego jeziora lobeliowego – szczególnie wrażliwego na zmiany biochemiczne i presję biologiczną.

Co istotne, działalność ta nie tylko przyczyniała się do zaniku naturalnych wartości przyrodniczych jeziora, ale także wielokrotnie naruszała zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) Strefy Równowagi Przyrodniczo-Krajobrazowej Jeziora Jeleń oraz Planu Zadań Ochronnych (PZO) dla obszaru Natura 2000 Bytowskie Jeziora Lobeliowe.

Dokumenty te jasno wskazują na konieczność ograniczania działalności ingerujących w przyrodę, zwłaszcza gospodarki rybackiej i budowy infrastruktury wpływającej na równowagę ekosystemu.

Ponadto, działania prowadzone nad Jeziorem Jeleń rażąco naruszały również zapisy Uchwały Rady Miejskiej w Bytowie z dnia 25 maja 2016 roku, ustanawiającej użytki ekologiczne dla jezior lobeliowych w Gminie Bytów, w tym właśnie Jeziora Jeleń. Ustanowienie użytków ekologicznych miało na celu objęcie tych akwenów szczególną ochroną i zachowanie ich unikalnych wartości przyrodniczych. Zgodnie z uchwałą, na terenie użytków ekologicznych obowiązują ograniczenia w gospodarowaniu wodami oraz zakaz działań mogących pogorszyć stan siedlisk i wód.

W związku z tym zasadnym jest postawienie kilku ważnych pytań władzom Powiatu Bytowskiego i Gminy Bytów:

- Czy burmistrz i starosta oraz odpowiedzialne służby były świadome naruszeń MPZP, PZO i Uchwały z 25 maja 2016 roku na terenie jeziora Jeleń?

- Dlaczego przez lata nie podjęto skutecznych działań zapobiegających degradacji ekosystemu objętego ochroną w ramach sieci Natura 2000 oraz statusem użytku ekologicznego?

- Jakie działania planują obecnie, aby rzeczywiście chronić Jezioro Jeleń i inne jeziora lobeliowe przed dalszą degradacją?

- Czy rozważają model zarządzania oparty na ochronie przyrody zamiast tzw. racjonalnej gospodarki rybackiej?

Mieszkańcy Bytowa oraz osoby zainteresowane realną ochroną przyrody mają prawo żądać od władz nie tylko wyjaśnień, ale i konkretnych działań naprawczych.

Jak wskazują raporty Najwyższej Izby Kontroli (NIK) oraz opracowania naukowe dotyczące ochrony jezior, nieracjonalna gospodarka rybacka w jeziorach lobeliowych przyspiesza eutrofizację, czyli wzrost żyzności wody, a w konsekwencji prowadzi do zaniku charakterystycznej dla takich jezior roślinności (lobelii, poryblinów, brzeżyc).

Ekosystemy te są niezwykle cenne przyrodniczo i podlegają ochronie, jednak jak pokazują kontrole NIK, systemowy nadzór nad dzierżawami jezior w Polsce bywa nieskuteczny, a obowiązki ochrony środowiska często pozostają jedynie formalnością.

(źródło: raport NIK 2020: Dzierżawa i użytkowanie jezior i obwodów rybackich Skarbu Państwa).

Impas administracyjny

Według relacji lokalnego portalu „iBytów”, od września 2024 roku trwały rozmowy w sprawie przedłużenia dzierżawy Jeziora Jeleń przez PZW. Umowa zakończyła się 3 kwietnia 2025 r., a decyzji o nowej dzierżawie do tej pory nie ma. Odpowiedzialność za sytuację dzielą między siebie Powiat Bytowski (reprezentujący Skarb Państwa jako właściciela) i Urząd Wojewódzki w Gdańsku, który musi zatwierdzić procedurę.

Starosta bytowski Leszek Waszkiewicz tłumaczy obecne opóźnienia w podpisaniu nowej umowy dzierżawy m.in. koniecznością dokonania wyceny wysokości czynszu dzierżawnego i oczekiwaniem na decyzję wojewody.

W tym miejscu warto przypomnieć pewne istotne fakty:

W marcu 2023 roku uzyskałem informację od samego Starosty, że czynsz dzierżawny, jaki przez lata płacił Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku za użytkowanie jeziora Jeleń (pow. 90,79 ha), był naliczany na bardzo preferencyjnych warunkach – według stawki 34,45 decytony pszenicy.

W praktyce oznaczało to, że:

- za pierwsze półrocze 2022 roku PZW zapłaciło 2 646,97 zł,

- za drugie półrocze 2022 roku zapłaciło 2 621,12 zł.

Łącznie więc za cały rok 2022 czynsz za dzierżawę tego dużego i cennego przyrodniczo jeziora wyniósł zaledwie 5 268,09 zł !!!

Tłumaczyć to można co najwyżej zapisami starej, trzydziestoletniej umowy dzierżawy, zawartej na warunkach obowiązujących dekady temu. Jednak w dzisiejszych realiach takie stawki budzą poważne wątpliwości, zwłaszcza gdy porównamy je z obecnie zawieranymi umowami dzierżawnymi jezior.

Dla zobrazowania skali:

Niedawno inne jezioro zarządzane przez starostwo – Jezioro Pyszne o pow. 11,52 ha, zostało wydzierżawione prywatnej osobie za kwotę 5 600 zł rocznie + VAT.

To jezioro charakteryzuje się znikomą wartością gospodarczą, ale ogromną przyrodniczą - niedawno stało się otuliną nowo powstałego rezerwatu przyrody "Pyszne Torfy", który jest ściśle związany z jeziorem. To kolejna kuriozalna decyzja o oddaniu w dzierżawę jeziora dystroficznego pod gospodarkę rybacką.

A więc niewielkie Jezioro Pyszne, nieprzydatne do użytkowania gospodarczego, przynosi dziś Skarbowi Państwa większe wpływy niż ogromne, 90-hektarowe Jezioro Jeleń użytkowane dotąd przez PZW.

W tej sytuacji nasuwają się pytania:

Dlaczego przez lata utrzymywano skrajnie niskie stawki dzierżawy za użytkowanie Jeziora Jeleń, mimo zmieniających się realiów ekonomicznych i ochrony środowiska?

Czy obecnie planowana wycena czynszu rzeczywiście uwzględni nie tylko wartość gospodarczą, ale także przyrodniczą i społeczną jeziora?

Czy władze powiatu zamierzają zastosować bardziej adekwatny i sprawiedliwy mechanizm ustalania opłat dzierżawnych za tak cenne przyrodniczo akweny?

Dlaczego Gmina Bytów nie pobiera opłat od PZW za użytkowanie 525 m2 terenu po byłym polu namiotowym nad Jeziorem Jeleń ? Taka sytuacja trwa od 15 lipca 2009 roku ! Czy inne organizacje z terenu gminy mają szanse na podobne traktowanie ?

Trudno się dziwić, że obecne rozmowy i analizy finansowe trwają długo – jednak równie trudno nie odnieść wrażenia, że przez ostatnie dekady nikt nie zadbał o rzeczywiste interesy publiczne w gospodarowaniu naszym wspólnym dobrem, jakim są jeziora.

Z kolei, jak podaje portal iBytów, przedstawiciele PZW oraz część radnych powiatowych sugerują, że starostwo powinno było wykazać większą determinację w załatwieniu sprawy. Wędkarze są rozczarowani – wielu z nich już opłaciło składki na sezon 2025 (około 500 zł), a dostęp do ich ulubionych łowisk został zablokowany. Prezes Koła PZW Bytów Piotr Kluk przyznaje, że sytuacja negatywnie odbija się na liczbie członków koła – liczba opłaconych składek spadła o połowę.

Problem dotyczy nie tylko Bytowa – podobne sytuacje mają miejsce także w Miastku i Powiecie Człuchowskim. Według zapowiedzi Urzędu Wojewódzkiego, decyzje mają zostać podjęte w najbliższych dniach.

Pytanie fundamentalne: czy jezioro Jeleń powinno wrócić do dzierżawy pod gospodarkę rybacką?

Spór o Jezioro Jeleń ma głębsze znaczenie niż tylko wędkarskie emocje. Pojawia się zasadnicze pytanie: czy w świetle ogromnej wartości przyrodniczej jeziora lobeliowego w ogóle powinno być ono ponownie oddane w dzierżawę na potrzeby gospodarki rybackiej? Dlaczego włodarze nie biorą pod uwagę głosu naukowców i badaczy jezior lobeliowych, którzy alarmują o stale pogarszającym się stanie wód kaszubskich jezior ?

Prawo ochrony przyrody oraz zobowiązania wynikające z sieci Natura 2000 nakazują zachowanie naturalnych cech siedlisk i ochronę rzadkich gatunków. Jak już wspomniałem, jeziora lobeliowe to jedne z najcenniejszych ekosystemów wodnych w Europie. Każda ingerencja w ich równowagę biologiczną (jak gospodarka rybacka, antropopresja, zanieczyszczenia czy niestabilny poziom wody) nieuchronnie prowadzi do ich degradacji.

Tymczasem przez wiele lat, mimo obowiązujących przepisów, nie egzekwowano należytej ochrony tych akwenów. Starostwo i gmina nie podejmowały skutecznych działań wobec dzierżawcy, pomimo łamania zasad ochrony przyrody. Wydaje się więc, że obecny impas administracyjny to nie tylko problem biurokratyczny, ale także szansa na głębokie przemyślenie sposobu zarządzania jeziorami na całym Pojezierzu Bytowskim.

Co dalej z Jeziorem Jeleń?

Alternatywą dla przywracania tradycyjnej dzierżawy na cele rybackie powinno być poważne rozważenie innych modeli zarządzania.

Wymagałoby to zmiany podejścia ze strony urzędników i decydentów, a być może także nowelizacji przepisów nakazujących rezygnację z dzierżawy tam, gdzie nadrzędnym celem powinno być zachowanie unikalnych wartości przyrodniczych.

Jednak nie można zapominać, że Jezioro Jeleń "od zawsze" pełniło także funkcję kąpieliska miejskiego i było ośrodkiem rekreacji dla mieszkańców Bytowa i okolic, a także turystów.

Plaża, kąpielisko i tereny rekreacyjne to ważny element lokalnej tradycji i tożsamości. Mieszkańcy mają prawo z nich korzystać – pod warunkiem, że odbywa się to w sposób zrównoważony, który nie niszczy wyjątkowego ekosystemu jeziora.

Trzeba jasno postawić pytanie:

Czy w tej sytuacji jest jeszcze miejsce na zgubną gospodarkę rybacką, która przez lata przyczyniała się do degradacji tego cennego przyrodniczo akwenu?

Tym bardziej że część dotychczasowych użytkowników – szczególnie niektóre środowiska wędkarskie – wielokrotnie łamała obowiązujące przepisy, nie respektując nakazów i zakazów związanych z ochroną środowiska.

Dlatego potrzebujemy nowego, racjonalnego modelu zarządzania Jeziorem Jeleń, który:

- umożliwi funkcjonowanie kąpieliska i turystyki w bezpiecznej dla przyrody formie (respektowanie przez użytkowników wyznaczonych stref kąpieli, ścisła kontrola czystości i lepsza dostępność do zaplecza sanitarnego, zakaz rozbudowy infrastruktury w strefie brzegowej),

- zapewni trwałą ochronę przyrody, szczególnie w rejonach występowania roślin wskaźnikowych i wrażliwych stref przybrzeżnych,

- wyeliminuje intensywną gospodarkę rybacką na rzecz przywrócenia naturalnej równowagi biologicznej,

- wprowadzi czytelne zasady korzystania z jeziora

- zapewni stały monitoring przyrodniczy i przejrzystą kontrolę nad tym, co dzieje się na i wokół jeziora.

Bez edukacji przyrodniczej nie uratujemy naszych jezior.

Nie da się skutecznie chronić tego, czego się nie rozumie. Wiedza na temat funkcjonowania ekosystemów wodnych jest dziś dramatycznie mała. Żyjemy wśród jezior, wychowujemy się nad ich brzegami, korzystamy z nich latem, ale tak naprawdę bardzo niewiele o nich wiemy. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak kruche są ekosystemy wodne – zwłaszcza jeziora lobeliowe, które należą do najcenniejszych, a zarazem najbardziej wrażliwych przyrodniczo zbiorników w Europie.

Wydaje się nam, że jezioro to tylko "woda do kąpieli", "miejsce na ryby" albo "ładny widok z tarasu".

Tymczasem każde nieodpowiedzialne działanie – od nadmiernego zarybiania, przez niszczenie roślinności brzegowej, po wprowadzanie zanieczyszczeń – zaburza delikatną równowagę i przyspiesza degradację jeziora.

Musimy zacząć od edukacji.

I to nie od nauki, jak założyć przynętę na haczyk albo ile zanęty wrzucić na łowisko, bo to nie jest edukacja ekologiczna.

Prawdziwa edukacja przyrodnicza i ekologiczna to poznawanie procesów, które zachodzą w naturze.

Jeśli chcemy, by za 10, 20, 30 lat nasze dzieci i wnuki wciąż mogły cieszyć się czystymi kaszubskimi jeziorami, musimy uczyć je szacunku do przyrody już od najmłodszych lat. Pokazywać im nie tylko piękno wody, ale i to, jak łatwo można je utracić.

Ochrona przyrody nie zaczyna się od zakazów i nakazów.

Zaczyna się od zrozumienia, od empatii wobec świata, którego częścią jesteśmy.

Jeśli dziś zrezygnujemy z rzetelnej edukacji, to za kilka dekad nie będziemy już mieć czego chronić.

Zawody PZW 4 IX 2022 r.