Przeskocz do treści

Sławomir Zieliński

Niniejsze opracowanie jest pokłosiem wydarzenia, jakie miało miejsce niedawno w urokliwym Jodłownie na Pomorzu Gdańskim... (patrz plakat poniżej). Ta przesympatyczna wieś obchodziła niedawno 650-lecie swojego istnienia. Jodłowno jest dla mnie osobiście bliskie także z tego powodu, że w bardzo dawnych czasach, w nieodległym leśnictwie Zamszcz Górny, pracował mój chrzestny ś.p. Teodor Graś. To były jeszcze czasy, gdy nie mąciła ludziom w głowach funkcjonująca do dzisiaj zła Ustawa z 28 września 1991 r. o lasach... Zła, bo m.in. uwłaszczyła de facto leśników - wąskie grono pracowników społeczeństwa polskiego - na blisko 1/3 obszaru Polski, tj. na obszarach lasów państwowych właśnie. I stan ten trwa do dnia dzisiejszego, ku zdumieniu niejednej/niejednego, w tym mnie.

Opublikowanie tego tekstu jestem ponadto mentalnie winien szanowanym i lubianym przeze mnie politykom - panu Senatorowi Rzeczypospolitej Polskiej Ryszardowi Świlskiemu oraz panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarosławowi Karnathowi, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Uczestniczyli nie znając podłoża merytorycznego - nie musieli tego podłoża znać. To nie jest ich obowiązek, nie ich domena. Lecz uczciwie powinni być o nim poinformowani przez ogólnospołecznego (w tym także Ich) pracownika - leśników z Nadleśnictwa Kolbudy. Nie zostali poinformowani i tyle. Smutek.

[dla porządku: literówka w tekście wyżej pokazanego plakatu nie jest mojego autorstwa...]

Od razu też zaznaczę, że owo SADZENIE miało miejsce nie w przydomowych ogródkach czy na polach prywatnej własności lecz na obszarze leśnym (własność Skarbu Państwa, tj. każdego kto posiada obywatelstwo polskie). Gdzie dokładnie się odbyło - patrz poniżej. To teren pod zarządem Nadleśnictwa Kolbudy.

Z przyrodniczego punktu widzenia, i dla jasności - to jest punkt widzenia, który merytorycznie OBOWIĄZYWAĆ POWINIEN w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe (w tym Nadleśnictwie. Kolbudy) sadzenie jodły w północnej Polsce, w tym na Pomorzu Wschodnim (Gdańskim) jest PODRĘCZNIKOWYM BŁĘDEM w sztuce gospodarki leśnej.

Reakcja trzech pro-leśnych organizacji na fakty jw zaowocowała pismem do Nadleśnictwa Kolbudy (patrz poniżej).

Sążnista, może i prawie do publikacji odpowiedź Nadleśnictwa nadeszła na dwa dni przed upływem wymaganego prawem terminu. Jej formułowanie (może i nie dziwota) zajęło prawie miesiąc. Założę się, że sadzonki Abies alba już zdążyły się ukorzenić. 🙂

Jako jeden z sygnatariuszy pisma do naszych pracowników z Nadleśnictwa Kolbudy, jak zwykle autokrytyczny, a i skonfundowany co nieco wzniosłą argumentacją pisma "leśnych" poprosiłem o opinie w przedmiotowej sprawie dwie Osoby, których w zasadzie przedstawiać nie trzeba - Panią Profesor Małgorzatę Latałową z Uniwersytetu Gdańskiego i Kolegę Pawła Pawlaczyka z Klubu Przyrodników. To autorytety przyrodnicze. Fitogeograficzne również.

Treść mojego maila pt. "skonfundowany Sławek :)":

Pani Profesor Małgorzato, Pawle

zerknijcie proszę w załączniki....

albo mi się wydaje, albo pewne kanony fitogeografii Nadleśnictwo Kolbudy właśnie obaliło !

i nie wiem, czy wpaść w podziw, czy się wk...ić.....

poczułem się znienacka dość niepewnie, bo w sumie - taka prawda - fitogeografem nie jestem  :), skromnym entomologiem jedynie....

więc może zechcecie jakąś cegiełkę do tematu dołożyć żebym się odbudował lub ukorzył....

dla porządku przypinam pismo źródłowe do Nadl. Kolbudy

oraz daję DW Panu Staroście Powiatu Gdańskiego Jarkowi Karnathowi (via Messenger), Koalicji Las Jest Nasz (Paweł Szutowicz) i Fidelis Siluas (Brunon Wołosz)

ponadto....... serdecznie pozdrawiam

sławek z.

Odpowiedź Pawła Pawlaczyka

Sławku,

W fitogeografii i wiedzy botanicznej nic kluczowego się nie zmieniło. Jodła na Pomorzu pozostaje poza granicą swojego naturalnego zasięgu, tj. jesteśmy przekonani że wszystkie obecne tu jodły są albo posadzone przez ludzi albo są potomstwem jodeł posadzonych przez ludzi (chyba że coś mi umknęło..). Konwencja o różnorodności biologicznej, ustawa o ochronie przyrody i ustawa o gatunkach obcych nadal  rozumieją gatunek obcy = gatunek poza swoim naturalnym zasięgiem. Jodła w Kolbudach jest więc gatunkiem obcym w tym rozumieniu.

Cytowany to zespół prof. Łukasiewicza stworzył ekspertyzę, w której wywodzi, że ich zdaniem pojęcie „zasięgu naturalnego” nie ma sensu i jest nieweryfikowalne, więc należy go zarzucić na rzecz pojęcia „zasięgu potencjalnego” (- obszar, w którym gatunek potencjalnie może rosnąć i dobrze się czuje). Zarządzeniem DGLP „wprowadziła do stosowania potencjalne zasięgi drzew leśnych”  oparte na tej ekspertyzie. To do tego odwołują się leśnicy. W konsekwencji, pojęcie „gatunek obcy” oznacza dla nich co innego, niż dla reszty świata. Dla leśnika „gatunek obcy = gatunek poza zasięgiem potencjalnym określonym przez Dyrektora Generalnego LP w zarządzeniu 86.

Te różne znaczenia tego samego terminu, przyjmowane przez polskich leśników i przez resztę świata, są źródłem nieporozumień, takich jak ta korespondencja.  To zresztą nie jedyna taka sytuacja terminologiczna.

Pozdrawiam, Paweł

Odpowiedź Pani Profesor Małgorzaty Latałowej

Szanowni Panowie,

Cóż, w pełni się z Panami zgadzam. „Wzbogacanie” pomorskich lasów nowymi nasadzeniami jodły jest w kontrze nie tylko do naszej wiedzy i poglądów na temat wprowadzania gatunków obcych geograficznie, ale do niedawna, także samych leśników, którzy argumentowali swoje działania (m. in. w trójmiejskich lasach) koniecznością ich „unaturalniania”. Pomijając fakt, że „unaturalnianie” rozumiane jako zmiany struktury gatunkowej lasu przez wyrąb jednych i nasadzanie w to miejsce innych gatunków, stoi w sprzeczności z terminem „las naturalny”, rozumiem, że w tym przypadku leśnicy idą jeszcze dalej i „unaturalniają” las na przyszłość, opierając się na modelach uwzględniających potencjalne scenariusze zmian klimatu. Przy czym:

Modele zamian klimatu na ogół obejmują zaledwie kilkadziesiąt lat, a więc nie sięgają dalej, niż wiek reprodukcyjny aktualnie posadzonej jodły (60-70 lat).

Modele klimatyczne zakładają różne parametry głównych elementów klimatu wykazując potężne różnice potencjalnych scenariuszy zmian klimatycznych.

Również publikowane dotąd modele potencjalnych zmian zasięgu geogr. Abies alba są bardzo różne i opierają się tylko na wybranych czynnikach abiotycznych.

Jodła jest gatunkiem wymagającym pod względem wilgotności powietrza; 800-700 mm opadów/rok to minimum. Kolbudy to w porywach około 600 mm/rok.

Abies alba rośnie przede wszystkim na obszarach górskich i podgórskich, gdzie nie tylko warunki klimatyczne są różne od tych na Pomorzu, lecz także gleby, warunki orograficzne i konkurencja międzygatunkowa są odmienne. W różnych częściach jej zasięgu odporność na warunki środowiskowe jest cechą utrwalona genetycznie.

Argument na temat szerszego zasięgu jodły w poprzednich interglacjałach jest nietrafiony. Po pierwsze jej zasięg był różny w różnych okresach interglacjalnych/interstadialnych. Po drugie rozprzestrzenianie się jodły miało miejsce w schyłkowych okresach interglacjałów wraz z ochładzaniem się i zwilgotnieniem klimatu. Obecnie mamy odwrotne zjawiska – klimat się ociepla i postępuje susza.

Podkreśla się, że ocieplenie klimatu i susze przyczyniają się także pośrednio do regresu jodły z powodu jej wysokiej wrażliwości na patogeny i gradacje owadów.

To tylko niektóre uwagi na marginesie przekształcania lasów pomorskich w zbiorowiska regla dolnego.

Serdecznie pozdrawiam

Małgorzata Latałowa     

No cóż, i to by było chyba na tyle. Lecz jakoś tak coraz bardziej irytuje mnie i nie tylko mnie fakt, że obiecane przez "Koalicję 15 października" zmiany w PGL Lasy Państwowe nastąpiły... tylko w "obiecankach". W "realu" nie. Przypudrowano jakimiś pozorowanymi stanowiskowymi podmiankami, kadłubowymi działaniami pod publikę... i co? I nic. To ciągle - niestety - to samo. PGL LP-paternalizm za nasze pieniądze. Kiedy to się wreszcie skończy ?

Pani Profesor Małgorzacie i Koledze Pawłowi bardzo dziękuję. Także za mailową inspirację ułożenia tytułu do tego materiału.

Sławomir Zieliński

Dzień dobry. Przed Wami fotorelacja z czterech wyjść terenowych w dniach 3 V - 12 V 2025 r. w okolice Rotmanka-Straszyn-Borkowo-Pruszcz Gdański. W jednej z tych wycieczek uczestniczyły Sister & Sister Iwona Zielińska i Danuta Czachor. Pięknie dziękuję i nieustająco ściskam. 🙂 Podpisy pod zdjęciami (autorstwa mojego) to skutek zastosowania metody quasi-szybkich skojarzeń.

Las Rotmanka samiec jaszczurki zwinki Lacerta agilis w szacie godowej
to jeszcze ciągle ja, supersamiec gromady gadów Reptilia, z której wszystkie gatunki (9) są w Polsce chronione....
Straszyn-Przylesie, Iwonka... ten wiąz Ulmus sp. (może i polny) będzie rysowany...
okolice Borkowa, bocian biały Ciconia ciconia Lechia Gdańsk ? może i tak...., FC Barcelona jednak na topie
...jeszcze przelatuję... Starogard Gdański? piękne miasto, ale - może i póki co - dziękuję, postoję... i to nie ze względu na miasto...
inny wymiar wzrostu i prezencji traw Graminae ...
jestem ! biegnę ! (i to całkiem szybko)... głowa + szyja i ogon moje..... bażant Phasianus colchicus, samiec
... i prawie cała reszta ciała...
bażant w antropocenie...
cholernie ciepłe (nasłonecznione) i cholernie cenne murawy m. in. ze śliwą tarniną Prunus spinosa (czyli czyżnie - Rubo fruticosi-Prunetum spinosae) na wysoczyźnie w okolicy węzła Gdańsk-Lipce; z lewej - obwodnica południowa Trójmiasta
Borkowo - na pierwszym planie obwodnica Pd Trójmiasta
sarna, jestem, na dniach zaczął się okres polowań na mnie...
wybacz, kochana, my tylko idziemy, podziwiamy, nie strzelamy..., co do myśliwych... j...ć ich, może i później niż prędzej lecz i tak damy radę...
piękno w antropocenie... dzięki niemu i antropocen nieco pięknieje (po jednym bonusie piękna na jeden bonus brzydoty)...
I Zjazd terenowy części aktywu Wschodniopomorskiego Koła Terenowego Klubu Przyrodników - analiza fizjocenotyczna w kontekście m.in. zastosowania metody Janeckiego do badań stopnia przekształcenia krajobrazu...
... w tej analizie chodzi głównie o nasilenie występowania linii prostych w krajobrazowym koncepcie...
Iwonka, Dana, z lewej Św. Wojciech, w głębi Os. Bursztynowe Pruszcz Gdański, na horyzoncie - Tczew...
przy wiadukcie ul. Starogardzkiej nad obwodnicą Pd Trójmiasta...
to sama lokalizacja w stronę zachodnią...
...no i z nieco szerszej perspektywy...
a to Polska właśnie...
a ja prze-naiwnie myślałem, że czasy gierkowskie i chwila post-gierkowskie się już dawno skończyły...
stare znajome...
tak, to znowu ja...
"Południówka"
czy to "tylko" płat szuwaru trzcinowego?...
...nie tylko...
i po co tu leziesz przyrodniku, akurat tędy...?
troje na jednego... ja przeszedłem, one przemieściły się nieco, nie było krwi, misterium zabijania, kompleksów budowy anatomicznej strzelającego, itp. .... piękne żywe myślące mądre ISTOTY
taki krajobraz...
i jeszcze raz w stronę Lipiec...
i bardziej w stronę motocrossu...
coś ze szponiastych Accipitriformes, poległem...
tu też poległem - nie wiem, jak się to nazywa...
a w głębi cukrownia w Pruszczu Gdańskim...
na styku przyrody i techniki...
albo taki styk...
hmm....
i raz jeszcze szersza perspektywa...
przy motocrossie.... stoi tu od dobrych kilku miesięcy...
stoi, a jej imię ANGELA...
wyimek z ANGELI...
za dni parę... ANGELI już nie ma, pozostało wspomnienie..
szutrówka ze św. Wojciecha w stronę Rotmanki
nie dałem rady wyostrzyć tych krzyżówek Anas platyrhynchos...
w oczekiwaniu na łosia (znowu nie przyszedł)...
a w Zakątku Juszkowo takie klimaty... reasumując - psy niech srają poza, byle nie tutaj...
stare poznawcze szlaki - obwodowa Trójmiasta...
kuna, najprawdopodobniej k. domowa Martes foina, biedaczka...
sójka Garrulus glandarius - nieco inaczej i chyba bardziej symbolicznie niż zazwyczaj...

jechać trzeba... takie czasy...
tutaj jeszcze - póki co - zabudowy brak....
a to m.in. środowisko życia chrząszcza biegacza złocistego Carabus auratus... (między lasem rotmańskim i stacją benzynową przy ul Objazdowej)
OK
światełko w tunelu ? 🙂 - tam trzeba dotrzeć...
docierając..., dokumentując...
ziemia obiecana...:)
siła odśrodkowa? .....
technika...
przyroda... przytulia Galium sp. - "ekspansja" na ekrany dźwiękochłonne
kwitnie sosna zwyczajna Pinus sylvestris...
taki obrazek (sosna zwyczajna) w tzw. lasach gospodarczych to grzech = mniejsza premia leśniczego (łolaboga ! borze zielony !)
jadą...
wilczomlecz Euphorbia sp.
kos Turdus merula.... a co ponad to...?
z prawej strony projektowany użytek ekologiczny "Rzekotkowy Moczar" między Pruszczem Gdańskim i Rotmanką
tutaj zawsze pozwalałem sobie przy różnych okazjach zapraszać tych, co dewastują (w porozumieniu i za akceptacją Nadleśnictwa Gdańsk) Trójmiejski Park Krajobrazowy... tu dewastacja też ma miejsce, ale skutki póki co nie są z pewnością takie jak tam...
a tam gdzieś gdzie komin, za Cukrownią w Pruszczu Gdańskim./.. Iwonka, i Inne/Inni prawdziwe/prawdziwi NAUCZYCIELKI/NAUCZYCIELE.... - ten niespełna 8-letni "epizod wiadomo Kogo w ZSO nr 1 w Pruszczu Gdańskim" pozostanie na zawsze w mojej pamięci /// w pamięci tej pozostaną też Olbrzymki i Olbrzymy tam pracujące, którym do pięt rzadko kto dorasta... /// zaś "pedagogiczna", ponadto próbująca "zarządzać" tapeta i tandeta, sama się z mojej pamięci wyautuje /// i "ku chwale Ojczyzny", jak mawiają autentyczni, nie polerowani historycy...
jestem, działam... nie przeszkadzaj... czyszczę rynnę twojego domu...
(zbierając wilgotne "błotko" na gniazdo....) [cyt.: samica kosa Turdus merula]
jeszcze tu jesteś, Sławku? i fotografujesz? o żesz.....
nikt się nie podjął oznaczenia? no to odfruwam..... miłego dnia

Tekst i zdjęcia: Marcin Jaworski Stowarzyszenie Nenufar

Powiat Bytowski słynie z pięknych jezior, z których wiele, zwłaszcza jeziora lobeliowe, stanowi przyrodnicze perełki na skalę kraju i Europy. Jednak zarządzanie tymi akwenami od lat odbywa się według sprzecznych zasad: z jednej strony Skarb Państwa czerpie dochody z dzierżaw własnego czyli naszego wspólnego majątku, poprzez oddawanie w dzierżawy jezior pod gospodarkę rybacką, z drugiej – akty prawne, takie jak plany ochrony obszarów Natura 2000 czy miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, nakładają na te jeziora szczególne obowiązki ochronne, niejednokrotnie.... wykluczające gospodarkę rybacką. Przykładem jest Jezioro Jeleń i zapis w MPZP mówiący o zakazie prowadzenia gospodarki rybackiej w tym jeziorze.

Sytuacja skomplikowała się szczególnie po zakończeniu 30-letnich umów dzierżawnych na kilka jezior, w tym właśnie Jeziora Jeleń w Bytowie. Do niedawna było ono dzierżawione przez Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW) w Słupsku, Koło w Bytowie. Jednak prowadzona tam działalność, polegająca głównie na zarybianiu (często nieodpowiednimi gatunkami) oraz amatorskim odłowie ryb, skutkowała znaczną degradacją ekosystemu tego niezwykle cennego jeziora lobeliowego – szczególnie wrażliwego na zmiany biochemiczne i presję biologiczną.

Co istotne, działalność ta nie tylko przyczyniała się do zaniku naturalnych wartości przyrodniczych jeziora, ale także wielokrotnie naruszała zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) Strefy Równowagi Przyrodniczo-Krajobrazowej Jeziora Jeleń oraz Planu Zadań Ochronnych (PZO) dla obszaru Natura 2000 Bytowskie Jeziora Lobeliowe.

Dokumenty te jasno wskazują na konieczność ograniczania działalności ingerujących w przyrodę, zwłaszcza gospodarki rybackiej i budowy infrastruktury wpływającej na równowagę ekosystemu.

Ponadto, działania prowadzone nad Jeziorem Jeleń rażąco naruszały również zapisy Uchwały Rady Miejskiej w Bytowie z dnia 25 maja 2016 roku, ustanawiającej użytki ekologiczne dla jezior lobeliowych w Gminie Bytów, w tym właśnie Jeziora Jeleń. Ustanowienie użytków ekologicznych miało na celu objęcie tych akwenów szczególną ochroną i zachowanie ich unikalnych wartości przyrodniczych. Zgodnie z uchwałą, na terenie użytków ekologicznych obowiązują ograniczenia w gospodarowaniu wodami oraz zakaz działań mogących pogorszyć stan siedlisk i wód.

W związku z tym zasadnym jest postawienie kilku ważnych pytań władzom Powiatu Bytowskiego i Gminy Bytów:

- Czy burmistrz i starosta oraz odpowiedzialne służby były świadome naruszeń MPZP, PZO i Uchwały z 25 maja 2016 roku na terenie jeziora Jeleń?

- Dlaczego przez lata nie podjęto skutecznych działań zapobiegających degradacji ekosystemu objętego ochroną w ramach sieci Natura 2000 oraz statusem użytku ekologicznego?

- Jakie działania planują obecnie, aby rzeczywiście chronić Jezioro Jeleń i inne jeziora lobeliowe przed dalszą degradacją?

- Czy rozważają model zarządzania oparty na ochronie przyrody zamiast tzw. racjonalnej gospodarki rybackiej?

Mieszkańcy Bytowa oraz osoby zainteresowane realną ochroną przyrody mają prawo żądać od władz nie tylko wyjaśnień, ale i konkretnych działań naprawczych.

Jak wskazują raporty Najwyższej Izby Kontroli (NIK) oraz opracowania naukowe dotyczące ochrony jezior, nieracjonalna gospodarka rybacka w jeziorach lobeliowych przyspiesza eutrofizację, czyli wzrost żyzności wody, a w konsekwencji prowadzi do zaniku charakterystycznej dla takich jezior roślinności (lobelii, poryblinów, brzeżyc).

Ekosystemy te są niezwykle cenne przyrodniczo i podlegają ochronie, jednak jak pokazują kontrole NIK, systemowy nadzór nad dzierżawami jezior w Polsce bywa nieskuteczny, a obowiązki ochrony środowiska często pozostają jedynie formalnością.

(źródło: raport NIK 2020: Dzierżawa i użytkowanie jezior i obwodów rybackich Skarbu Państwa).

Impas administracyjny

Według relacji lokalnego portalu „iBytów”, od września 2024 roku trwały rozmowy w sprawie przedłużenia dzierżawy Jeziora Jeleń przez PZW. Umowa zakończyła się 3 kwietnia 2025 r., a decyzji o nowej dzierżawie do tej pory nie ma. Odpowiedzialność za sytuację dzielą między siebie Powiat Bytowski (reprezentujący Skarb Państwa jako właściciela) i Urząd Wojewódzki w Gdańsku, który musi zatwierdzić procedurę.

Starosta bytowski Leszek Waszkiewicz tłumaczy obecne opóźnienia w podpisaniu nowej umowy dzierżawy m.in. koniecznością dokonania wyceny wysokości czynszu dzierżawnego i oczekiwaniem na decyzję wojewody.

W tym miejscu warto przypomnieć pewne istotne fakty:

W marcu 2023 roku uzyskałem informację od samego Starosty, że czynsz dzierżawny, jaki przez lata płacił Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku za użytkowanie jeziora Jeleń (pow. 90,79 ha), był naliczany na bardzo preferencyjnych warunkach – według stawki 34,45 decytony pszenicy.

W praktyce oznaczało to, że:

- za pierwsze półrocze 2022 roku PZW zapłaciło 2 646,97 zł,

- za drugie półrocze 2022 roku zapłaciło 2 621,12 zł.

Łącznie więc za cały rok 2022 czynsz za dzierżawę tego dużego i cennego przyrodniczo jeziora wyniósł zaledwie 5 268,09 zł !!!

Tłumaczyć to można co najwyżej zapisami starej, trzydziestoletniej umowy dzierżawy, zawartej na warunkach obowiązujących dekady temu. Jednak w dzisiejszych realiach takie stawki budzą poważne wątpliwości, zwłaszcza gdy porównamy je z obecnie zawieranymi umowami dzierżawnymi jezior.

Dla zobrazowania skali:

Niedawno inne jezioro zarządzane przez starostwo – Jezioro Pyszne o pow. 11,52 ha, zostało wydzierżawione prywatnej osobie za kwotę 5 600 zł rocznie + VAT.

To jezioro charakteryzuje się znikomą wartością gospodarczą, ale ogromną przyrodniczą - niedawno stało się otuliną nowo powstałego rezerwatu przyrody "Pyszne Torfy", który jest ściśle związany z jeziorem. To kolejna kuriozalna decyzja o oddaniu w dzierżawę jeziora dystroficznego pod gospodarkę rybacką.

A więc niewielkie Jezioro Pyszne, nieprzydatne do użytkowania gospodarczego, przynosi dziś Skarbowi Państwa większe wpływy niż ogromne, 90-hektarowe Jezioro Jeleń użytkowane dotąd przez PZW.

W tej sytuacji nasuwają się pytania:

Dlaczego przez lata utrzymywano skrajnie niskie stawki dzierżawy za użytkowanie Jeziora Jeleń, mimo zmieniających się realiów ekonomicznych i ochrony środowiska?

Czy obecnie planowana wycena czynszu rzeczywiście uwzględni nie tylko wartość gospodarczą, ale także przyrodniczą i społeczną jeziora?

Czy władze powiatu zamierzają zastosować bardziej adekwatny i sprawiedliwy mechanizm ustalania opłat dzierżawnych za tak cenne przyrodniczo akweny?

Dlaczego Gmina Bytów nie pobiera opłat od PZW za użytkowanie 525 m2 terenu po byłym polu namiotowym nad Jeziorem Jeleń ? Taka sytuacja trwa od 15 lipca 2009 roku ! Czy inne organizacje z terenu gminy mają szanse na podobne traktowanie ?

Trudno się dziwić, że obecne rozmowy i analizy finansowe trwają długo – jednak równie trudno nie odnieść wrażenia, że przez ostatnie dekady nikt nie zadbał o rzeczywiste interesy publiczne w gospodarowaniu naszym wspólnym dobrem, jakim są jeziora.

Z kolei, jak podaje portal iBytów, przedstawiciele PZW oraz część radnych powiatowych sugerują, że starostwo powinno było wykazać większą determinację w załatwieniu sprawy. Wędkarze są rozczarowani – wielu z nich już opłaciło składki na sezon 2025 (około 500 zł), a dostęp do ich ulubionych łowisk został zablokowany. Prezes Koła PZW Bytów Piotr Kluk przyznaje, że sytuacja negatywnie odbija się na liczbie członków koła – liczba opłaconych składek spadła o połowę.

Problem dotyczy nie tylko Bytowa – podobne sytuacje mają miejsce także w Miastku i Powiecie Człuchowskim. Według zapowiedzi Urzędu Wojewódzkiego, decyzje mają zostać podjęte w najbliższych dniach.

Pytanie fundamentalne: czy jezioro Jeleń powinno wrócić do dzierżawy pod gospodarkę rybacką?

Spór o Jezioro Jeleń ma głębsze znaczenie niż tylko wędkarskie emocje. Pojawia się zasadnicze pytanie: czy w świetle ogromnej wartości przyrodniczej jeziora lobeliowego w ogóle powinno być ono ponownie oddane w dzierżawę na potrzeby gospodarki rybackiej? Dlaczego włodarze nie biorą pod uwagę głosu naukowców i badaczy jezior lobeliowych, którzy alarmują o stale pogarszającym się stanie wód kaszubskich jezior ?

Prawo ochrony przyrody oraz zobowiązania wynikające z sieci Natura 2000 nakazują zachowanie naturalnych cech siedlisk i ochronę rzadkich gatunków. Jak już wspomniałem, jeziora lobeliowe to jedne z najcenniejszych ekosystemów wodnych w Europie. Każda ingerencja w ich równowagę biologiczną (jak gospodarka rybacka, antropopresja, zanieczyszczenia czy niestabilny poziom wody) nieuchronnie prowadzi do ich degradacji.

Tymczasem przez wiele lat, mimo obowiązujących przepisów, nie egzekwowano należytej ochrony tych akwenów. Starostwo i gmina nie podejmowały skutecznych działań wobec dzierżawcy, pomimo łamania zasad ochrony przyrody. Wydaje się więc, że obecny impas administracyjny to nie tylko problem biurokratyczny, ale także szansa na głębokie przemyślenie sposobu zarządzania jeziorami na całym Pojezierzu Bytowskim.

Co dalej z Jeziorem Jeleń?

Alternatywą dla przywracania tradycyjnej dzierżawy na cele rybackie powinno być poważne rozważenie innych modeli zarządzania.

Wymagałoby to zmiany podejścia ze strony urzędników i decydentów, a być może także nowelizacji przepisów nakazujących rezygnację z dzierżawy tam, gdzie nadrzędnym celem powinno być zachowanie unikalnych wartości przyrodniczych.

Jednak nie można zapominać, że Jezioro Jeleń "od zawsze" pełniło także funkcję kąpieliska miejskiego i było ośrodkiem rekreacji dla mieszkańców Bytowa i okolic, a także turystów.

Plaża, kąpielisko i tereny rekreacyjne to ważny element lokalnej tradycji i tożsamości. Mieszkańcy mają prawo z nich korzystać – pod warunkiem, że odbywa się to w sposób zrównoważony, który nie niszczy wyjątkowego ekosystemu jeziora.

Trzeba jasno postawić pytanie:

Czy w tej sytuacji jest jeszcze miejsce na zgubną gospodarkę rybacką, która przez lata przyczyniała się do degradacji tego cennego przyrodniczo akwenu?

Tym bardziej że część dotychczasowych użytkowników – szczególnie niektóre środowiska wędkarskie – wielokrotnie łamała obowiązujące przepisy, nie respektując nakazów i zakazów związanych z ochroną środowiska.

Dlatego potrzebujemy nowego, racjonalnego modelu zarządzania Jeziorem Jeleń, który:

- umożliwi funkcjonowanie kąpieliska i turystyki w bezpiecznej dla przyrody formie (respektowanie przez użytkowników wyznaczonych stref kąpieli, ścisła kontrola czystości i lepsza dostępność do zaplecza sanitarnego, zakaz rozbudowy infrastruktury w strefie brzegowej),

- zapewni trwałą ochronę przyrody, szczególnie w rejonach występowania roślin wskaźnikowych i wrażliwych stref przybrzeżnych,

- wyeliminuje intensywną gospodarkę rybacką na rzecz przywrócenia naturalnej równowagi biologicznej,

- wprowadzi czytelne zasady korzystania z jeziora

- zapewni stały monitoring przyrodniczy i przejrzystą kontrolę nad tym, co dzieje się na i wokół jeziora.

Bez edukacji przyrodniczej nie uratujemy naszych jezior.

Nie da się skutecznie chronić tego, czego się nie rozumie. Wiedza na temat funkcjonowania ekosystemów wodnych jest dziś dramatycznie mała. Żyjemy wśród jezior, wychowujemy się nad ich brzegami, korzystamy z nich latem, ale tak naprawdę bardzo niewiele o nich wiemy. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak kruche są ekosystemy wodne – zwłaszcza jeziora lobeliowe, które należą do najcenniejszych, a zarazem najbardziej wrażliwych przyrodniczo zbiorników w Europie.

Wydaje się nam, że jezioro to tylko "woda do kąpieli", "miejsce na ryby" albo "ładny widok z tarasu".

Tymczasem każde nieodpowiedzialne działanie – od nadmiernego zarybiania, przez niszczenie roślinności brzegowej, po wprowadzanie zanieczyszczeń – zaburza delikatną równowagę i przyspiesza degradację jeziora.

Musimy zacząć od edukacji.

I to nie od nauki, jak założyć przynętę na haczyk albo ile zanęty wrzucić na łowisko, bo to nie jest edukacja ekologiczna.

Prawdziwa edukacja przyrodnicza i ekologiczna to poznawanie procesów, które zachodzą w naturze.

Jeśli chcemy, by za 10, 20, 30 lat nasze dzieci i wnuki wciąż mogły cieszyć się czystymi kaszubskimi jeziorami, musimy uczyć je szacunku do przyrody już od najmłodszych lat. Pokazywać im nie tylko piękno wody, ale i to, jak łatwo można je utracić.

Ochrona przyrody nie zaczyna się od zakazów i nakazów.

Zaczyna się od zrozumienia, od empatii wobec świata, którego częścią jesteśmy.

Jeśli dziś zrezygnujemy z rzetelnej edukacji, to za kilka dekad nie będziemy już mieć czego chronić.

Zawody PZW 4 IX 2022 r.

Marcin S. Wilga (Borsuk)

Fundacja Fidelis Siluas

Motto:

„Leki są opracowywane na wiele chorób, nawet tych najpoważniejszych. Ale obawiam się, że wirus chciwości i korupcji pozostanie z nami na zawsze. Szczepionka przeciwko temu wirusowi nie została jeszcze wynaleziona”.

Dr Michał Panek - ordynator Centrum Chorób Serca, chirurg naczyniowy

Las naturalny jest bogaty w starodrzew i charakteryzuje go zwykle ogromne bogactwo różnorodności biologicznej. Kiedy go odwiedzamy ma on zbawienny wpływ na nasze zdrowie. Obniża poziom cukru we krwi i jej ciśnienie, znacznie redukuje poziom stresu, poprawia ogólną kondycję oraz pamięć. Wspomaga działalność hobbystyczną w dziedzinie turystyki, fotografii przyrodniczej, malarstwa krajobrazu, eko- sozologii leśnej, umożliwia zbieranie owoców runa leśnego oraz owocników jadalnych gatunków grzybów itd. Działa więc ogólnie dobroczynnie na nasz organizm, w szczególności na psychikę.

Wchodząc do lasu zdegradowanego, zniszczonego, sponiewieranego przez obecną gospodarkę nie czujemy się dobrze. Jesteśmy zdenerwowani i rozczarowani działalnością gospodarza lasu. Pryskają wcześniej wymienione walory zdrowotne tego wyjątkowego środowiska.

Czy gdański leśnik ma prawo do pozbawiania nas, mieszkańców Trójmiasta, naszego zdrowia? Na to pytanie powinni odpowiedzieć także sami pracownicy PGL Lasy Państwowe.

***

Jedną z cech demokracji jest brak cenzury, czyli możliwość swobodnego wyrażania opinii o działalności przeróżnych struktur państwowych. Oczywiście forma tych opinii nie może kolidować z ustanowionym prawem. W państwie prawnym, jakim jest Polska, nie można tworzyć struktur gospodarczych w rodzaju „państwo w państwie”, czyli dokonywać samowoli. Przejawia się to tworzeniem autonomii w pewnej dziedzinie ekonomicznej, nie mającej przejrzystych związków z innymi strukturami państwa, tworząc, co gorsza, własne prawo i etykę sprzeczną z ogólnie przyjętymi i powszechnie stosowanymi normami społecznymi.

W opinii wielu gdańszczan taką formą ekonomiczną, działającą poza prawem, stał się powołany w roku 1994 projekt pod nazwą Kompleks Promocyjny Lasy Oliwsko-Darżlubskie.

Projekt ten jest realizowany przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Gdańsku, zaś lasami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego (TPK) zarządza Nadleśnictwo Gdańsk.

Demokracja pozwala na swobodne wypowiadanie opinii itp., jednak istnieje podstawowy warunek: przekazywanie prawdy. Niestety, tego nie przestrzegają kolejni rzecznicy prasowi Nadleśnictwa Gdańsk, propagując informacje sprzeczne z rzeczywistością. Jak mantra pojawia się ich opinia, że las bez leśnika zginie, że lasy TPK powstały z nasadzenia, że drzewa zabijają turystów, a las po odnowie (czytaj: po wycince drzew) będzie piękniejszy, a leśnicy naśladują naturalne procesy zachodzące w środowisku leśnym.

Osoby, które publicznie wskazują na przekręty informacyjne leśników są szykanowane, łącznie ze stawianiem im zarzutów sądowych, a także poniżane – przypina im się „ksywki”, pochodzące ze słownika wyrazów wulgarnych. Dla przypomnienia – jednym z szykanowanych proekologicznych działaczy jest prezes Fundacji Fidelis Siluas Brunon Wołosz. Nadleśnictwo Gdańsk postawiło go przed sądem „za znieważenie”, gdy tymczasem jego wypowiedzi polegały na cytowaniu orzeczenia Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Procesu nie dokończono, bo, de facto, nie było podstaw do skarżenia. Nie osiągając zamierzonego celu Nadleśnictwo przegrało, a poniesione przez tę firmę koszty procesowe pokrył Skarb Państwa – czyli wszyscy obywatele Polski. Jako świadek w tym procesie mogę stwierdzić niski poziom kultury mecenasa wynajętego przez Nadleśnictwo Gdańsk oraz stronnicze funkcjonowanie Wysokiego Sądu, stojącego po stronie skarżącego.

Ostatnio pojawiła się prasowa informacja o porozumieniu Urzędu Miejskiego w Sopocie z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Gdańsku. Rozumiem, że tym samym władze Sopotu w pełni popierają kolejne sponiewieranie lasu sopockiego oraz akceptują propagandę głoszoną przez pracowników sektora leśnego.

ślimak ostrokrawędzisty Helicigona lapicida, wielki walor projektowanego rezerwatu przyrody "Lasy Sopockie", 2 VII 2021r. fot. S. Zieliński

Sławomir Zieliński

Data: 13 III 2025r.

Obszar: patrz tytuł

Pogoda: zimno i prawie przez cały czas padało...

Autor zdjęć: ten sam, co materiału

Podpisy po zdjęciami: metoda "pierwszych skojarzeń"

Pozdrowienia szczególne: dla Mateusza Zielińskiego z uznaniem dla trybu "Wędrowca"

Są sarny (Capreolus capreolus)
Dlaczego biegnie zając (Lepus europaeus)?
Jaka tego przyczyna?
Jest! sprawca zamieszania...
Straty energii... (mea culpa)
...może jednak nie...
...a jednak...
...do zobaczenia
Pułapka (ja już wiem z poprzedniej wycieczki...)
Bidulek
Może by i wyskoczył, ale te sprężyny po-łóżkowe...
Śmierć
Zbiornik ppoż
Dynamika przyrody
Wyrośla muchówki z rodzaju Rhabdophaga spp. na wierzbie
Cztery żurawie
Bardzo Stara Rotmanka
Klon i jemioła ciągle żyją i jeszcze długo...
I chyba inne stadko...
Sukcesja głogów + jemioła na jednym z nich
Antropocen
Motocross przez łozowiska
Motocross erozja
Przedwiośnie, wierzba
Wjechać można wszędzie?
Dla lokalnej przyrody lepsze to czy osiedla? chyba jednak to
W długoterminowej perspektywie przyroda i tak będzie górą
Jaka presja takie podłoże
Bez komentarza
Nie sprawdziłem mapy. Gdańsk albo Borkowo. Profesor Janusz Janecki się w grobie przewraca...
I jeszcze składowa komunikacyjna...
Jak wyżej
Może i bażanta, w każdym razie obok się odzywał
Budowa węzła Gdańsk-Południe
Kolejne sarny
Agonia zwyżki
Dzień jak co dzień przed węzłem Gdańsk-Południe
Wyrośla błonkówki szypszyńca różanego (Diplolepis rosae) na dzikiej róży Rosa canina
Wschodni fragment korka przy węźle Gdańsk-Lipce
Jak wyżej
Mikołajek polny Eryngium campestre
Trzewia węzła
Już Żuławy... "dno" zbiornika deszczówkowego
Przez chwilę wyobraziłem sobie takie wierzby w Trójmiejskim PK... gdzieś tam incydentalnie rosną
Lepiężniki Petasites spp. zwiastuny wiosny
(Przykolejowa) dziewanna Verbascum sp.
Kolejne zwiastuny wiosny - śnieżyczka przebiśnieg Galanthus nivalis
Krzyżówki Anas platyrhynchos już od zimy dobrane w pary, Kanał Raduni

Sławomir Zieliński

Miejsce: Islandia

Czas: 25 II - 1 III 2025r.

Ekipa: Katarzyna Szabelska, Magdalena Janiszewska, Iwona Zielińska, Sławomir Zieliński

Formuła pokazu zdjęć: dość nietypowa, nawiązująca do pierwotności wielu pokazanych tu ekosystemów czy krajobrazów (fizjocenoz), zdjęcia bez opisów, chronologicznie.... autorstwo zdjęć (bez jednego): S. Zieliński

Zasób zdjęć: 233

Dziękuję Iwonce, Kasi i Madzi za wspaniale spędzony twórczy czas. Wasza kondycja fizyczna i poznawcza - godna podziwu! Na zdjęciach także Anna i Andriej nasi wspaniali przewodnicy. Oraz sporo sióstr i braci "mniejszych", których nazw nie wymieniam, gdyż nie wszystkie znam. Islandia jest piękna, a wiele obszarów to przestrzenie praktycznie pierwotne. Z owadów odnotowałem żerowiska kózki Hylotrupes bajulus w Rejkiawiku. I tylko (albo i aż) to. Taka pora roku. Może kiedyś tu wrócimy. Oby.

Sławomir Zieliński (SZ)

Prolog

Proszę się nie dziwić, że ANALIZUJĘ. Abstrahując od spraw ważniejszych (np. klasy mat.-fiz. w liceum czy przedmiotu logika na studiach) mam ku temu konkretne pragmatyczne przygotowanie. Otóż np. przez kilka dobrych lat, w nieistniejącym już od dawna Zarządzie Parków Krajobrazowych w Gdańsku, byłem "specjalistą ds dokumentacji przyrodniczej i analiz".

Jednym z licznych synonimów słowa ANALIZA jest słowo ROZSTRZĄSANIE......

A więc - pomimo całkiem rolniczych skojarzeń związanych z tzw. użyźnianiem pól - nieco poroztrząsam. Bo postanowiłem - prawie wbrew sobie - że mam wolną chwilę. PS. skończyło się na prawie 4 godzinach 🙂 .

To rozstrząsanie dzieje się dzięki uprzejmości (ale i upierdliwości 🙂 ) kolegi Brunona Wołosza. Od którego dostałem kilka dni temu namiar (link) do wywiadu Radia Gdańsk z głównym specjalistą służby leśnej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Gdańsku panem Łukaszem Plonusem, byłym rzecznikiem Nadleśnictwa Gdańsk (NG). To postać na tyle znana w środowisku gdańskich przyrodników i społeczników, że postępując nieomal nowatorsko nakreśliła nową definicję dziupli w pniach drzew, powiązaną li tylko z działalnością dzięciołów. Było to na tyle nowatorskie, że znalazło także swoje odzwierciedlenie i in saecula saeculorum w książce, której darmowy PDF ciągle można z tej strony MIKROBIOTOPU sobie i to na zawsze ściągnąć... (patrz poniżej)...

O ten las za daleko! Rozrachunek społeczny postępowania PGL Lasy Państwowe w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym – do pobrania

Porządkując po raz pierwszy: całkiem niedawno widziałem i prawie nie usłyszałem tego pana, kiedyś rzecznika NG znaczy, na dwóch rozprawach sądowych z powództwa NG przeciwko społecznemu aktywiście prezesowi Fundacji Fidelis Siluas (Wierni Lasom) Brunonowi Wołoszowi. W których to rozprawach miałem i przyjemność i nieprzyjemność uczestniczyć jako świadek strony pozwanej, Brunona znaczy. Pozwanego bronił świetny prawnik kolega Marcin Kochanowski. Zawodowiec.

Porządkując po raz drugi: to były rozprawy niejawne. Innymi słowy - statystyczny zainteresowany człowiek do sądu na te rozprawy nie mógł wejść.

Porządkując po raz trzeci: to była sprawa karna; ponadto o charakterze SLAPP tj.:

Strategiczne pozwy przeciwko partycypacji publicznej (SLAPP) stały się także w Polsce skutecznym narzędziem tłumienia debaty publicznej. Wykorzystywane są zarówno przez władze, jak i przez korporacje. Sprawy trafiają do sądów, zarówno cywilnych, jak i karnych. Przy czym gra nie toczy się o samo skazanie czy wyrok nakazujący zapłatę zadośćuczynienia, ale głównie o uprzykrzenie życia aktywistom lub dziennikarzom. (źródło poniżej).

Czytaj więcej na Prawo.pl:
https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/co-to-jest-slapp-czy-mozna-sie-przed-takim-pozwem-obronic,523469.html

Porządkując po raz czwarty (i ostatni): po październikowej 2024r. zmianie władzy Nadleśnictwo Gdańsk (a z nim pan Łukasz Plonus i prawnik profesor z Uniwersytetu Gdańskiego wynajęty przez Nadleśnictwo za społeczne pieniądze, a którego to profesora personaliów pozwolę sobie nie ujawnić, bo nie) wycofało pozew. Przegrało znaczy. Ten rzecznik i ten prawnik przegrali także. Polegli, także merytorycznie. I to z kretesem. Ale także, a może i przede wszystkim polegli mentalnie społecznie.

Dość wstępu. Analiza.

źródło: https://www.facebook.com/RadioGdansk/videos/925778599764446/?vh=e&extid=MSG-UNK-UNK-UNK-AN_GK0T-GK1C

Audycja pt. TAK BRZMI POMORZE 20 II 2025r. godz. 8.30.

gość pan Łukasz Plonus (ŁP) - główny specjalista służby leśnej RDLP w Gdańsku

rozmowę prowadzi - redaktor Radia Gdańsk pan Kuba Kaługa (KK)

okolice 34 sekundy - KK - "rozumiem, że są to budynki należące do Lasów Państwowych"

(brak reakcji ŁP)

NALEŻEĆ - być czyjąś własnością (źródło: Słownik PWN)

komentarz SZ: te budynki nie są własnością Lasów Państwowych, one nimi administrują, zarządzają; budynki te są własnością wszystkich osób posiadających obywatelstwo polskie

okolice 1minuty43sekundy - ŁP - "podczas trwania tego pożaru znaleźliśmy takie miejsce"

[chodzi o udzielenie schronienia osobom poszkodowanym przez pożar - SZ]

komentarz SZ: zawsze wiedziałem, że "brać leśna" zwykle działa szybko, ale że błyskawicznie, to nie wiedziałem...

okolice 5.56-6.08 - ŁP - "zespoły lokalnej współpracy (...) przyciągnęły dużą liczbę zainteresowanych, to było około 600 osób"

komentarz SZ: matematyki, niekoniecznie tzw. wyższej, nie da się przekłamać, panie ŁP... mając na uwadze, że metapopulacja Trójmiasta (Gdańsk, Sopot, Gdynia) i tzw. Małego Trójmiasta (Rumia, Reda, Wejherowo) oraz gmin "ościennych" względem Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego liczy dobrze ponad 1 mln osób (Homo sapiens) - to pańskie DUŻO wynosi tyle (przyjmuję 1 mln osób, żeby ułatwić rachunek):

[1 ooo ooo - 100% /// 600 - x% ]

x=0,06% (DUŻO?....) hmm...

okolice 7.10-7.18 - KK i ŁP - "na terenie NG..."

patrz komentarz SZ wyżej

okolice 7.18-7.23 - ŁP - "na terenie NG nie prowadzimy aktualnie jakichś cięć planowych"

komentarz SZ - ??? - w zasadzie obraził pan percepcję, panie ŁP, wielu osób związanych z Trójmiejskim PK i na bieżąco go eksplorujących odnotowujących powszechne "świeże" cięcia... ja się, acz niechętnie, zabawię w "adwokata diabła" - no faktycznie o godzinie 8.30 +17min 42sek w dniu 20 II 2025r., tj. w trakcie trwania audycji w Radio Gdańsk (wywiad z panem) może i żadne cięcia w Trójmiejskim PK nie były wykonywane...

okolice 8.16-8.22 - ŁP - "no tam jest niestety sosna (Nadleśnictwo Lipusz), nic innego niespecjalnie mogło tam urosnąć, po wojnie zostało to zalesione sosną, więc no ta sosna jednak dostała"

komentarz SZ - słusznie, "po wojnie" nie sadzili już Niemcy lecz polskie PGL Lasy Państwowe całkowicie ignorujące fakt, że na wielu obszarach Borów Tucholskich figurują siedliska kwaśnych dąbrów..., to te same PGL Lasy Państwowe ignorują sprawę do dziś obsadzając gremialnie sosną powierzchnie pozrębowe w Borach Tucholskich; za jakieś 80 lat powiedzmy pan ŁP będzie mógł powiedzieć, że "po wojnie 2022-?? zostało to zalesione sosną...??) - i co gorsza - to będzie prawda; i do skutku dla utrwalenia: to nie zalesiają eko-zjeby, eko-dzbany itp.... zalesiają leśnicy z PGL Lasy Państwowe

komentarz SZ - i jeszcze apropos: wiele gatunków drzew (i krzewów) może rosnąć na względnie ubogich (np. gleby rdzawe) i nawet skrajnie ubogich (np. bielice) glebach (przykładowo pionierskie: brzozy - w warunkach środkowej Europy b. brodawkowata i b. omszona), jarząb zwyczajny, dąb bezszypułkowy, inne...)... to pan "główny specjalista RDLP" po studiach leśnych o tym nie wie, czy kluczy...?

okolice 9.56-10.00 - ŁP - "trudno mówić na Pomorzu, no bo regionalne dyrekcje [Lasów Państwowych - przyp. SZ] nie pokrywają się z województwem"

komentarz SZ - gdzie "Pomorze" a gdzie województwo?! dużo by pisać... może tak:

Pomorze - kraina historyczna na terenie Polski i Niemiec, u ujścia Reknicy, Odry i Wisły do Morza Bałtyckiego [źródło poniżej]

źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomorze

... i abstrahując od ujęć fizjo-geograficznych, które jeszcze bardziej pogrążyłyby śmiałka... innymi słowy: wiązanie nazwy "Pomorze" (via RDLP) z granicą województwa jest - delikatnie mówiąc - absurdalne

okolice 10.10 - ŁP - "duży udział naszej regionalnej dyrekcji" [w zaproponowanych do utworzenia rezerwatach przyrody - przyp. SZ]

komentarz SZ - pan ŁP był łaskaw nie wspomnieć, że "udział naszej RDLP...." to był przede wszystkim (i nadal w bardzo wielu przypadkach jest) SPRZECIW tej leśnej administracji względem tworzenia nowych rezerwatów przyrody na Pomorzu Wschodnim (Gdańskim), w innych częściach Polski zresztą też; ponadto ani się chłopina nie zająknął, że grosse tych pomysłów rezerwatowych nie ma NIC WSPÓLNEGO z RDLP w Gdańsku, a pochodzi głównie z puli od lat projektowanych rezerwatów bądź to instytucjonalnie (np. Biuro Dokumentacji Przyrodniczej i Analiz przy UW w Gdańsku (już nie istnieje), Zarząd Parków Krajobrazowych w Gdańsku (już nie istnieje), Zarząd Trójmiejskiego PK, Urząd Marszałkowski, inicjatywy społeczne poza LP-leśne itd.....) oraz z tego co zestawił w syntezę Klub Przyrodników (konkretnie dr Andrzej Jermaczek) w ogólnopolskim projekcie "Rezerwaty czas na comeback".... reasumując: ŻADNA ZASŁUGA (panie Kubo Kaługa) RDLP w Gdańsku, zachęcam, aby o tym pamiętać

okolice 10.17-10.35 - ŁP, KK - "cały czas jest gdzieś na tapecie Dolina Zagórskiej Strugi, dla mnie również bliska, bo..." (ŁP), "okolice Redy" (KK), "tak" (ŁP) "uwielbiam to miejsce, te źródliska, woda, połączenie górek z lasem, coś fantastycznego" (ŁP)

komentarz SZ - gdzie Reda, a gdzie Rumia? dolina Zagórskiej Strugi, w tym rezerwat projektowany od już około 50 lat (!!!), przy notorycznej kontestacji i sprzeciwach Nadleśnictwa Gdańsk i RDLP w Gdańsku, to okolice Rumi; dziennikarz może się pomylić, gdyż pracuje interdyscyplinarnie, głównemu specjaliście od tego terenu po prostu nie wypada; ja już ponadto nie chcę się pastwić nad tymi "górkami", których tu, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym po prostu brak...

więcej o "Dolinie Zagórskiej Strugi" tutaj, strony: 171-174. http://mikrobiotop.pl/index.php/2024/06/20/o-ten-las-za-daleko-rozrachunek-spoleczny-postepowania-pgl-lasy-panstwowe-w-trojmiejskim-parku-krajobrazowym-do-pobrania/

To może tyle. Poszanuję zdrowie własne. Nie będę już komentował "połączeń górek z wodą", "sprzątania lasu", "słabych zim" itd., bo zasłabnę. I żeby, tak na koniec, nie było - nie jestem z tytułu tej analizy jakoś cholernie z siebie dumny. I - nie daj borze zielony - jakoś nadmiarowo dowartościowany. Tego mam aż nadto. Wykonałem tę pracę dlatego, żeby UDOKUMENTOWAĆ. Może ktoś w przyszłości skorzysta. Oby. A ten wywiad jest po prostu smutny.

proj. rez. Dolina Zagórskiej Strugi fot. SZ, 2019 rok [Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]
Wypławek biały (Dendrocoelum lacteum) proj. rez. Dolina Zagórskiej Strugi fot. SZ, 2019 rok
[Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]
Unikatowy w Polsce chrząszcz Glischrochilus quadriguttatus fot. SZ, 24 IV 2019 nad jez. Borowo
[Klub Przyrodników, prace do projektu Planu Ochrony Trójmiejskiego PK]
Mikrosiedlisko (ścięty buk) unikatowego w Polsce chrząszcza Glischrochilus quadriguttatus nad jez. Borowo w Trójmiejskim PK; fot. SZ 2019r.
kilka dni później wywiezione wraz z owadami do tartaku za aprobatą zarządcy tego dobra (PGL Lasy Państwowe, Nadleśnictwo Gdańsk)

Marcin S. Wilga

tekst Marcina z 4 lipca 2007r.

Magiczna pałeczka

Ostatnio w lokalnej TVP3 przedstawiono interesujący program, prezentujący jak z dnia na dzień można zmienić plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Znając wiele sytuacji, kiedy to władze grodu nad Motławą latami nie potrafią załatwić podstawowych życiowych potrzeb mieszkańców, owo zdarzenie można uznać za zjawisko nadprzyrodzone – efekt zastosowania magicznej pałeczki.

Konkretnie problem dotyczył terenów na gdańskiej Morenie, które częściowo zostały przeznaczone pod zabudowę niską. Kiedy już ludzie wykupili działki budowlane i rozpoczęli wznoszenie domków jednorodzinnych, nagle okazało się, że przyległy obszar, zaznaczony na planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny zielone, miasto sprzedało deweloperowi. Zostanie tu wybudowane osiedle. Właściciele wspomnianych działek poczuli się oszukani i stwierdzili przed kamerą, że gdyby wiedzieli o zmianie zagospodarowania, to na pewno nie kupiliby wspomnianych działek w tym miejscu. Zamiast zieleni, ciszy, spokoju i śpiewu ptaków sprzedano im przyszłą „szarzyznę miejskiego betonu”, hałas i smród spalin samochodowych. Co dziwne, zdaniem wiceprezydenta Gdańska wszystko jest w porządku i zgodne z prawem. Może i zgodne w mniemaniu trójmiejskiego urzędnika, ale samo tzw. prawo tu nie wystarcza. A etyka, Panie Prezydencie, a szacunek dla ludzi? Przecież owi właściciele działek istotnie zostali nabici w przysłowiową butelkę – to tak, jakby nabyli wybrakowany towar, a sprzedający całą winą za to obciążyłby ich, kupujących, którzy w porę nie spostrzegli, że stają się posiadaczami zwyczajnych bubli.

***

Kiedy w 2001 roku Gdańsk nawiedziła powódź, „niezależni” specjaliści-hydrolodzy stwierdzili, że jednym z powodów owej powodzi była intensywna zabudowa strefy krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej. Niska retencyjność terenów zabudowanych powoduje, że woda nie wsiąka w glebę, tylko spływa powierzchniowo, tworząc okresowe potoki. Te zaś podążając po skłonie skarpy w stronę nadmorskiej terasy (różnica wysokości to nawet 100m), spowodowały zalanie miasta, powstanie ogromnych szkód i doprowadziły do śmierci człowieka. Z badań naukowych wynika, że miasto posiada niewielką retencyjność – las wchłania około 600 razy więcej wody niż ta sama powierzchnia na terenie zabudowanym, pokrytym siecią asfaltowych dróg, parkingów itd. Oczywiście innego zdania byli „zależni” specjaliści, którzy winą za powódź obarczyli wyłącznie naturę.

Zastanawiam się, czy władze Gdańska naprawdę nie mają żadnej wyobraźni, bowiem zezwalając na budowę kolejnego osiedla na Morenie, położonej w strefie krawędziowej wysoczyzny, tworzą potencjalne zagrożenie powodziowe. Mówi się, że Polak staje się mądry po szkodzie – czy powódź 2001 roku naprawdę czegoś nas nauczyła? Chyba nie, bowiem obecna polityka przestrzenna miasta prowadzi do jednoznacznego wniosku, że pieniądz jest nadal ważniejszy od naszego bezpieczeństwa, ba – nawet życia, o zwykłej godności ludzkiej nie wspomnę.

(Borsuk)

P.S. Opisany powyżej konflikt mieszkańców Moreny z gdańskimi decydentami wpisuje się w szersze zjawisko społeczne. Otóż zamiast działań profesjonalnych, konsultowanych z wiarygodnymi specjalistami od ochrony środowiska oraz mieszkańcami, podejmuje się decyzje arbitralnie, podpierając się częstokroć sloganami. Brak społecznej akceptacji pomysłów urzędników, wywołuje nieraz ich irytację, a nawet chęć rewanżu, co znam z autopsji jako działacz wspólnoty mieszkaniowej oraz obrońca gdańskiej przyrody. Jednak to nie ustrój decyduje o sposobie traktowania bliźnich, tylko oparta na etyce ludzka mentalność. A ta ulega pozytywnym przeobrażeniom na masową skalę społeczną niezwykle wolno – przez setki, a nawet tysiące lat; czasami następuje jej regres i cofanie się, jak to ma miejsce obecnie.

fotki S.Z. - Sławomir Zieliński

2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, ul Słowackiego fot. S.Z.
2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, skrzyżowanie ul. Grunwaldzkiej z ul. Słowackiego i ul. Kościuszki fot. S.Z. [w tle jedna z filii byłych zakładów cukierniczych "Bałtyk", obecnie Galeria Bałtycka]
2001 rok, Gdańsk-Wrzeszcz, skrzyżowanie ul. Grunwaldzkiej z ul. Słowackiego i ul. Kościuszki fot. S.Z.

Sławomir Zieliński

Nie planowałem wstawienia tego materiału dzisiaj, a może i w ogóle. W moim komputerowym zabałaganionym archiwum szukałem zupełnie innych rzeczy. Tymczasem to. Może i dobrze. Odpowiedź Panu Ministrowi Mikołajowi Dorażale na zaproszenie do udziału w pracach "Ogólnopolskiej Narady o Lasach" z dnia 3 IV 2024r. Zamieszczam, żeby jednak nie przepadło gdzieś w folderze lub w szufladzie. Dziękuję przy okazji Osobom, które podpowiedziały Panu Ministrowi, że ktoś taki jak ja i o takich poglądach istnieje. Ciekawe dla mnie doświadczenie. Argumentacja z pisma, dlaczego nie pojadę, jak to u mnie zawsze bywa - do bólu prawdziwa. Nie jest łatwo zafundować sobie wycieczkę do Warszawy zarabiając minimalną krajową. I to tyle apropos przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w PGL Lasy Państwowe, kształtowanego także z moich pieniędzy, jako współwłaściciela lasów państwowych w tym kraju.

źródło: https://www.lasy.gov.pl/pl/informacje/publikacje/informacje-statystyczne-i-raporty/sprawozdanie-finansowo-gospodarcze-pgl-lp/sprawozdanie-finansowo-gospodarcze-pgl-lp-za-rok-2023-1.pdf/view

Plus delegacji każdego z tej "firmy" pracownika, który na tę naradę przybył.

Pismo - odpowiedź.

dr inż. nauk leśnych Sławomir Zieliński

Wschodniopomorskie Koło Terenowe Klubu Przyrodników

www.mikrobiotop.pl

Szanowny Pan Mikołaj Dorażała

Podsekretarz Stanu, Główny Konserwator Przyrody

dotyczy: w zasadzie głównie PODZIĘKOWANIA

Szanowny Panie Ministrze,

Z serca dziękuję za zaproszenie do udziału w „Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach”. Tudzież miłe, choć najprawdopodobniej nadmiarowo uprzejme słowa nt. mojej osoby. Ja jestem tylko zwykłym naukowcem, a ku doskonałości i byciu „wybitnym” dopiero zmierzam.

Co do jw narady z przykrością konstatuję, że z powodów stricte niezależnych od mojej woli czy chęci (głównie praca i egzystencja), nie będę w stanie uczestniczyć w tych ważnych obradach.

Pozostaję wszakże w nadziei, iż wiele ich efektów będzie zbieżnych z moimi – ukształtowanymi przez lata nauki i praktyki – oczekiwaniami. Wśród których znajdzie się taka rekonstrukcja patologicznie (niestety!) funkcjonującej od 1991r. instytucji PGL Lasy Państwowe, która spełniać będzie kryteria zachowania dobrostanu polskiej przyrody i sprawiedliwości społecznej.

A więc przykładowo: uwłaszczająca leśników i myśliwych Ustawa z dnia 28 września 1991 r. o lasach do gruntownego przerobienia lub „do kosza” i piszemy od nowa, powrót PGLLP do „budżetówki” lub do analogicznej sprawiedliwej formuły organizacyjnej, redukcja nadmiernie rozbudowanego składu osobowego LP, w tym tak zbędnych instytucji jak CILP, CKPS, itd.

w szacunku i z życzeniami sukcesów

Sławomir Zieliński

ps 1. W kwestiach eksperckich związanych z ochroną przyrody, a pozostających w mojej kompetencji, polecam się nieustająco na przyszłość.

ps 2. Zachęcam, w wolnej chwili, do lektury zasobów mojej strony internetowej, np. tekstu dedykowanego Pańskim światłym poprzednikom – Głównym Konserwatorom Przyrody mikrobiotop.pl/index.php/2024/03/05/nowe-otwarcie-czy-pozaspoleczny-kompromis-czy/

ps 3.

Wymieniona w Pana piśmie moja afiliacja nie jest zgodna ze stanem faktycznym – ja reprezentuję regionalną strukturę Klubu Przyrodników, nie zaś Fundację Fidelis Siluas. Tym niemniej znam i bardzo szanuję co najmniej kilkanaście szacownych, w tym utytułowanych Osób, cenionych nie tylko w Polsce, a należących lub sympatyzujących z tym NGO-sem.

Znam także prezesa Fidelis Siluas kolegę Brunona Wołosza, którego sprawa karna z powództwa Nadleśnictwa Gdańsk, tocząca się latami (za NASZE SPOŁECZNE PIENIĄDZE), nadal trwa. Implikując zdziwienie wielu, nie tylko polskich, prawników, społeczników, przyrodników... Proszę wybaczyć, ale to jest kolejny ważny powód, dla którego na ten moment nie zamierzam siadać do „okrągłego stołu” z leśnikami z PGL Lasy Państwowe. Proszę to grono zreformować, wtedy rozważę. TO PRACOWNICY TRZYDZIESTU KILKU MILIONÓW POLEK I POLAKÓW. W tej liczbie także moi. Również, a raczej przede wszystkim, na kilka najbliższych lat i może później, również Pana pracownicy.

do wiadomości:

  • Klub Przyrodników