Przeskocz do treści

Prawo łowieckie Szyszki do kosza – protest

W załączonej galerii znajdziecie Państwo zdjęcia z protestu w Warszawie przed siedzibą partii Prawo i Sprawiedliwość w dniu 9 stycznia 2017 roku przeciwko noweli ustawy Prawo Łowieckie lansowanej przez ministra środowiska Jana Szyszkę. Więcej szczegółów o tej noweli można znaleźć np. tu:

https://www.facebook.com/pracownia.na.rzecz.wszystkich.istot/

Autorem zdjęcia z zarysem figury lecącej kaczki jest Przemysław Gomułka (Przemku, dziękuję za udostępnienie !), pozostałe spontaniczne fotki wykonał autor tej strony.

Jakiego mamy obecnie ministra środowiska każdy widzi. Dla jednych bożyszcze, dla innych jeden z wielu, dla jeszcze innych pośmiewisko, ale i powód pogłębiania się stresu. A wśród tych ostatnich wielu przyrodników. Dla przyrody i systemu jej ochrony w Polsce to kat niestety, zaś pierwszy rok urzędowania w ministerstwie profesora Jana Szyszko (2016) jawi się jako chyba najgorszy w historii ochrony przyrody w naszym kraju. Zdumiewający specjalista od dwutlenku węgla, domniemanych skutków efektu chemitrails, jakości węgla kamiennego w krajach Europy Środkowej, spec od ptaków (słynna wypowiedź ?Ptaki wylęgają się z jaj, żyją, chorują, zdrowieją i w końcu zdychają?), ekolog (tak siebie samego określa) sprawiający wrażenie nie dostrzegającego postępującego globalnego ocieplenia. Jak słusznie zauważył niedawno w radiu RMFFM politolog Rafał Trzaskowski ?Minister Szyszko skupia się na tym, żeby strzelać do zwierzyny i wycinać drzewa. Z tego jest słynny.? Jest słynny i z paru innych rzeczy, z których można się śmiać, popadać w bezgraniczne zdumienie lub płakać. Ot choćby ze swej pasji głoszenia zaskakujących prawd, które zdaje się traktować jako obiektywne, na przykład: ?Polscy leśnicy, myśliwi i wędkarze to ludzie, których działalność jest przykładem realizacji koncepcji zrównoważonego rozwoju. Potrafią użytkować zasoby przyrodnicze i nie zubażać ich stanu? (Szyszko J., Rylke J., Jeżewski P., Dymitryszyn I. (red.). Ocena i wycena zasobów przyrodniczych, SGGWAR, SGH, Wydawnictwo SGGW, Warszawa 2013). Formułuje karkołomne koncepcje, np.o prywatyzacji polskiego łowiectwa, a cóż to by miało znaczyć, wie chyba tylko sam autor [patrz cytowana wyżej książka: (...) Ponadpartyjne środowiska liberalne, będące we wszystkich partiach politycznych, dążyły do rozpoczęcia procesu prywatyzacji polskich lasów państwowych. Podobny los miał spotkać polskie łowiectwo, mocno związane z polskim leśnictwem?. (...)].

Dla mnie osobiście wyczyny tego pana są szczególnie przygnębiające, gdyż był on jednym z ważniejszych onegdaj naukowców kształtujących moją studencką edukację entomologiczną w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Akademii Rolniczej w Warszawie. Wówczas jeszcze doktor z Katedry Entomologii, Ochrony Lasu i Ekologii, rzutki, sympatyczny, merytoryczny w swojej specjalizacji (chrząszcze z rodziny biegaczowatych), zapalony terenowiec. Uczył dość dobrze, zachęcał, motywował. To co się z nim stało w późniejszych latach szokuje nie tylko mnie, ale i kilka osób, które studiowały w tamtych latach leśnictwo. Może i dobrze, że czasów obecnych nie dożył mój niezapomnianej pamięci Profesor Jan Dominik, jeden z ówczesnych filarów (wraz z Profesorem Andrzejem Szujeckim) wspomnianej Katedry; nie musi tej żenady pana Szyszki oglądać.

A na koniec tych smutnych i nie uwłaczających (bo prawdziwych) krótkich rozważań dygresja: podejście ministra do podmiotu zawodowych poczynań, tj. do przyrody, nosi wszelkie znamiona działań siłowych, nieprzemyślanych, pozbawionych refleksji skutków, jakie już nastąpiły (np. liberalizacja prawa wycinek drzew) bądź jakie następują oraz w najbliższej i dalszej przyszłości nastąpią (np. zanikanie gatunków, kumulacja ołowiu w środowisku, nasilenie efektu cieplarnianego czy kurczenie się naturalnych ekosystemów i mniejszych jednostek przestrzeni przyrodniczej). Jest to krótko mówiąc urzędnicza wielowątkowa przemoc względem przyrody, czyli nie to, czego się od ministra środowiska oczekuje. A skoro już o przemocy mowa, to pozwolę sobie panu profesorowi, jak entomolog entomologowi, zadedykować taką oto starożytną chińską maksymę:

"Dopiero kiedy komar usiądzie ci na jajkach zdasz sobie sprawę z tego, że nie wszystko da się rozwiązać przemocą ...". Życzę jak najszybszego opuszczenia tego stołka i udania się na zasłużony (byle nie publiczny) odpoczynek, panie profesorze.

Zapraszamy do fotorelacji dostępnej: tutaj.