Przeskocz do treści

Wrzeszczańskie kaczki Mateusza

Czas płynie czasami zbyt szybko. Zwłaszcza w centrach miast. Miarą jego "przyśpieszonego" upływu mogą być gwałtowne zmiany wizualne, jakim wiele miejsc w aglomeracjach podlega. Coś było, minęło nieco czasu, i już jest coś innego. Jednym z takich miejsc w Gdańsku jest jedna z jego najstarszych dzielnic Wrzeszcz, o którym zespół "Endorfina" ułożył bardzo interesujący utwór, odtwarzany czasami w Radiu Gdańsk. Do niedawna wiele miejsc, które były "wyznacznikami" tej dzielnicy, zniknęło na zawsze i pozostało już tylko na zdjęciach. Dom towarowy PDT (wyburzony, zastąpiony przez wysokościowiec), mleczarnia Maćkowy (wyburzona, zastąpiona galerią handlową), zajezdnia autobusowa (wyburzona, zastąpiona przez cztery punktowce), zabytkowe osiedle domków przy ul. Nad Stawem (wyburzone, obecnie parking przy galerii handlowej), stadion klubu sportowego Gedania przy ul. Kościuszki (już nie istnieje), itd. itp. Jedną z najbardziej szokujących zmian we Wrzeszczu, przynajmniej dla mnie, była likwidacja stawu przy ul. Kilińskiego, tuż przy dworcu kolejowym i budowa w tym miejscu kolejnej wielkiej galerii handlowej. Zanim się to stało, dotarł pewnego dnia nad ten staw 10-cio letni Mateusz Zieliński razem ze swoją Babcią Teresą Zielińską (mieszkanką Wrzeszcza, ul. Kościuszki). Zarówno Babcia, jak i Mateusz, zawsze interesowali się przyrodą, a już kaczkami zwłaszcza. Nie dziwi zatem, że potrafili poświęcić kilka godzin na posiedzenie nad zbiornikiem i obserwację rodzinki kaczek krzyżówek. Mateusz, wyposażony w "skrzynkę" Sony Cyber Shot DSC W30, obfotografował kaczki ze wszystkich stron. Zanim się "oswoiły" minęło kilka godzin. Efekty, przynajmniej dla mnie, rewelacyjne (przypominam, że Mati miał 10 lat !). I ta pozująca samica ! Tyle kaczek obfotografowałem, ale takich ujęć nie mam. Rzecz działa się 31 maja 2007 roku - niedługo minie 10 lat. Czas stanowczo zbyt szybko ucieka ... Do zestawu zdjęć Mateusza załączam kilka ujęć galerii w trakcie budowy (autor SZ) i jedno zdjęcie stawu wykonane przeze mnie w 2001 roku, jeszcze przed jego smutną dla nas likwidacją. Dziękuję przy okazji Koledze Marcinowi Przychodzeniowi za pomoc w rozwiązaniu problemu skanera i komputera, które nie za bardzo mogły się dogadać w sprawie skanowania slajdów.