Świecko-Laskowicko-Krąplewickie impresje
Malowniczo położone na skraju doliny Wisły miasteczko Świecie kojarzyło mi się do wczoraj głównie z postaciami bliskich memu sercu księży misjonarzy: śp. wujka Stefana Grasia, byłego wikariusza parafii św. Andrzeja Boboli a później długoletniego proboszcza w nieodległej wsi Lipinki oraz księdza kanonika honorowego kapituły kolegiackiej kartuskiej Ryszarda Pełecha – byłego proboszcza ww kościoła. Ponadto z pracami wysokościowymi na tej dwuwieżowej świątyni, które prowadziłem na prośbę księdza Ryszarda wraz z moim kolegą z Alpinexu Jarkiem Ostrowskim w latach 80. ubiegłego wieku. To był piękny, choć trudny czas i satysfakcja z podołania niełatwej podniebnej robocie (patrz fotki).
Z kolei wieś Laskowice, położona na terenie powiatu świeckiego na skraju Borów Tucholskich, przywodziła mi na myśl przede wszystkim węzłową stację kolejową i muzeum domu misyjnego księży werbistów, które zresztą miałem okazję jednokrotnie odwiedzić – robiło wrażenie.
Tak wszystko było do wczoraj. Od wczoraj moje kojarzenie zostało wzbogacone. O różne elementy. Powiązane z przyrodą i wrażliwością społeczną. Z inspiracji Michała Książka i bydgoskiego Stowarzyszenia MODrzew, pojechałem jako niezależny ekspert Fundacji Dzika Polska obejrzeć skutki częściowej wycinki alei przydrożnej między wsiami Laskowice i Krąplewice, pod kątem rozpoznania entomologicznego, zwłaszcza zaś stwierdzenia bądź nie stwierdzenia śladów obecności pachnicy dębowej. O zmianach/wzbogaceniu kojarzenia – hasłowo poniżej.
Świecie
Jak różnie można widzieć ten sam temat, obiektywnie: Czas Świecia (powiatowy tygodnik online Gazety Wyborczej) lub inaczej: extraświecie.pl.
Czas Świecia, aut. Katarzyna Rydzewska: Ekolodzy znajdują chronione gatunki na starych drzewach do wycinki. Ochrona środowiska ich nie widzi.
extraświecie.pl, aut. Andrzej Bartniak: Afera z wycinką. „W drzewach nie było śladów chronionych chrząszczy, które podobno widział ekolog”.
Jako komentarz do wizji terenowej RDOŚ w Bydgoszczy, w trakcie której „pod nadzorem entomologa nie wykazano żadnych śladów dowodzących obecności pachnicy dębowej” (extraświecie.pl) powiem tak – o kwalifikacjach tego nadzoru to dobrze nie świadczy, bo ślady tej obecności potwierdziło przede mną kilku uznanych naukowców, ja zaś (wczoraj) ten fakt potwierdziłem. Komentarz ogólny – RDOŚ-iu bydgoski, ŚRODOWISKO współtworzy również PRZYRODA, także ta na poziomie trudno dostrzegalnym (jak w załączonej jw sytuacji widać).
Laskowice – krajobraz – (nie)ład przestrzenny
Po wczorajszej wizycie będę kojarzył Laskowice głównie z krajobrazowym nieładem przestrzennym, w który wplotła się częściowa wycinka drzew w chyba najcenniejszym elemencie tego prawie do cna zdewastowanego krajobrazu – blisko 3,5km przydrożnej alei Laskowice-Krąplewice.
Laskowice – drzewa – owady
Ścięto co najmniej kilkadziesiąt drzew przydrożnych, głównie dębów szypułkowych. Zniszczono co najmniej jedno drzewo (klon jawor) ze śladami obecności ww chrząszcza (ja stwierdziłem ekskrementy pachnicy) i co najmniej dwóch jeszcze innych gatunków z rodziny Scarabaeidae – najprawdopodobniej kruszczycy złotawki Cetonia aurata i żuka z rodzaju Protaetia sp. Oprócz tego oznaczyłem, głównie w oparciu o analizę żerowisk larwalnych, ślady żerowania kilku interesujących gatunków chrząszczy z rodziny kózkowatych (Cerambycidae). Natrafiłem na ślady obecności pachnicy na jeszcze jednym drzewie (stojącym) – dębie szypułkowym. Więcej o tym fakcie w raporcie dla Fundacji Dzika Polska.
Laskowice – incydentalne postawy członków społeczności lokalnej
- sympatyczny i pomocny pracownik stacji benzynowej;
- niesympatyczny starszy pan mieszkający w okolicach tej stacji – ciekawostka: gdy się dowiedział o celu mojej pracy, przeszedł od razu na „ty”, a chwilę potem poszedł i włączył piłę tarczową; odebrałem to (kątem ucha) jako swoistą deklarację postawy;
- wykrzykujący bliżej niesprecyzowane słowa kierowca przejeżdżającego „dostawczaka”;
- strażnik leśny (tak się przedstawił) Nadleśnictwa Dąbrowa (?), który podjechał samochodem straży pożarnej (prywatnym, jak określił) i dopytywał (dość grzecznie), jaki jest cel moich prac (dowiedział się, bo był grzeczny, nie chciałem, aby pokazał legitymację, choć proponował); kuriozum tej sytuacji tkwi jednak gdzieś indziej – strażnik podjął interwencję (?) poza obszarem swojej jurysdykcji administracyjnej, tj. poza lasem; szczęśliwie dość szybko odjechał, oszczędzając mój cenny czas; dla wyłapania kontekstu dodam tylko tyle, że szedłem sobie z drabiną, beztrosko i bezpiecznie dla przejeżdżających aut, lewym poboczem remontowanej drogi.
Na dzień dzisiejszy nikt nie tnie. „Do gry” wkroczył wojewódzki konserwator zabytków, który wstrzymał wycinkę. Kilku światłych Profesorek i Profesorów, u których miałem szansę pobierać nauki twierdziło, nie bezpodstawnie, że ochronę przyrody powinno się włączyć w administracyjne ramy Ministerstwa Kultury. Bo przecież przydrożne aleje to także dziedzictwo narodowe. Ale jak widać nie dla wszystkich.
Pozdrawiam Panią Katarzynę Rydzewską z Czasu Świecia i Osoby z bydgoskiego Stowarzyszenia MODrzew. Chylę czoła przed Państwa aktywnością, bo pro-przyrodnicze postawy obywatelskie to coraz bardziej unikatowe przypadki w tym kraju.