W związku z faktem, że mity o lesie i leśnikach formułowane przez entuzjastów statusu i postępowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (PGL LP) funkcjonują ciągle w społeczeństwie polskim i wydają się mieć całkiem dobrze (z tendencją - "coraz lepiej") wypadałoby się do nich odnieść z nadzieją ich osłabienia - ku jak najszybszemu upadkowi i odejściu w niebyt.
Mit wielofunkcyjności
Przesłanie ogólniejszej natury: scena z filmu "Miasto kobiet" Federico Felliniego, gdzie kobieta w roli gospodyni domowej realizuje w biegu ciąg zadań, spełniając potrzeby i zachcianki męża, dzieci oraz gotując, zmywając, odkurzając, itp.
Uporczywe lansowanie modelu lasu wielofunkcyjnego jest sztandarowym hasłem PGL LP. Tymczasem niewielki las, w którym intensyfikuje się działania gospodarcze, nie jest w stanie realizować funkcji ochronnych i społecznych. Jest de facto jednofunkcyjny. Stąd nie bez powodu formułowane są godne uwagi opinie, że właściwą skalą dla wielofunkcyjności są wielkie areały puszcz, lasów, dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy hektarów. Technicznie - co najmniej obszar przykładowej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP). W mikroskali najlepiej sprawdza się model lasu jednofunkcyjnego, co najwyżej dwóch, trzech funkcji powiązanych. Przykładem gospodarcze lasy plantacyjne, innym - powierzchnie ochrony stworzeń drewnolubnych (ksylobiontów) realizujące zadania biocenotyczne, wodochronne i mikroklimatotwórcze.
Mit lesistości
Przesłanie ogólniejszej natury: uroczysta defilada aliantów w Londynie 8 czerwca 1946 roku zwana paradą zwycięzców, w której zabrakło Polaków, żeby nie drażnić Stalina.
"Powierzchnia lasów w Polsce wzrasta" głosi leśna korporacja zapominając dodać, że "zasługa" PGL LP w tej kwestii to rząd co najwyżej kilku procent w skali kraju, wynikających z planowych zalesień. I to nie zawsze sensownych, np. na cennych przyrodniczo łąkach, suchych murawach czy mokradłach. Wzrost lesistości w Polsce to w głównej mierze efekt samorzutnej sukcesji wtórnej lasu na grunty porolne oraz zasługa części właścicieli tych gruntów, którzy nie użytkując (z przyczyn ekonomicznych na przykład) umożliwili postępowanie tego procesu. Procesu normalnego w naszej strefie klimatycznej dla terenów z rocznym opadem powyżej 450 mm/rok, z wyjątkiem miejsc bardzo mocno uwodnionych lub wysoko wyniesionych. Istotne, a przemilczane zasługi w tym względzie, mają ci właściciele lasów prywatnych, których niespecjalnie ruszane siekierą i pilarką lasy stanowią odzwierciedlenie naturalnych wczesnych stadiów sukcesji formacji leśnej w Środkowej Europie.
Mit różnorodności
Przesłanie ogólniejszej natury: nowatorska "koncepcja" przystosowania Puszczy Białowieskiej do ochrony bociana białego, autorstwa miłościwie (ale niekoniecznie nam) panującego Ministra Środowiska Jana Szyszki.
"Prześwietlony (cięty) las jest cenniejszy, gdyż obfituje w więcej gatunków". Standardowy argument odnoszący się do tzw. różnorodności, określanej też jako bogactwo gatunkowe S, tj. liczby gatunków stwierdzonych na danym obszarze. Nie uwzględniający innych miar różnorodności, np. β lub γ. Czy też wskaźnika sumarycznej liczby gatunków szczególnie przyrodniczo cennych, z reguły wąsko wymagających stenobiontów. Przeliczanie gatunków gdzieś bytujących nie jest niczym zdrożnym, wręcz przeciwnie. Trzeba jednak zachować świadomość, że liczba niekoniecznie przekłada się na walor. Gdyby decydowała liczba to przykładowo okazałoby się, że mogące obfitować w gatunki płaty roślinności ruderalnej byłyby cenniejsze niż z natury ubogie gatunkowo torfowiska wysokie.
Mit hodowlany
Przesłanie ogólniejszej natury: super produkcja Francisa Forda Coppoli "Ojciec chrzestny".
"Sadzimy gatunki rodzime geograficznie i zgodne z siedliskiem" twierdzi leśna korporacja. Trudno więc zrozumieć, skąd podsadzenia świerka w buczynach, skąd uprawy i młodniki olchy czarnej na hydrogenicznych łąkach i innych mokradłach, skąd nasadzenia klonu jesionolistnego, czeremchy amerykańskiej czy tawuły kutnerowatej, gatunków obcych geograficznie dla Europy Środkowej. Ponadto trudno też pojąć, skąd polityka tworzenia plantacji choinkowych (poza zasięgiem świerka) ponad miarę, a następnie hodowli często obfitych pozostałości tychże do tzw. chojniaków świerkowych, degradujących siedliska lasowe (np. na Pojezierzu Pomorskim). Trudno wreszcie uwierzyć, że rachunek ekonomiczny jest jeszcze "ojcem chrzestnym" tworzenia zrębów zupełnych na siedliskach borowych i mieszanych. Choć z badań takich zrębów wynika, iż generują one same ekologiczne straty, choćby degradację wierzchniego profilu gleby i jej składowych. W przeciwieństwie do odnowień naturalnych w sośninach, których jedyną "wadą" jest to, że są bardziej pracochłonne, przez co mniej zyskowne.
Mit selektywności
Przesłanie ogólniejszej natury: "skład gatunkowy" ofiar folii wieszanych na kasztanowcach, stosowanych do niszczenia JEDNEGO GATUNKU motyla - szrotówka kasztanowcowiaczka.
"Używane przez nas środki do oprysków chemicznych przeciwko owadom są bezpieczne, bo selektywne". Definicja niby precyzyjna, a jednak nie, gdyż selektywność ma wiele twarzy. Miarą np. tzw. selektywności reakcji jest stosunek oczekiwanego produktu do produktów ubocznych, czyli reakcja jest tym bardziej selektywna im więcej powstaje produktu, a mniej produktów ubocznych. Takim "produktem ubocznym" przy opryskach chemicznych lasów, np. przeciwko motylowi brudnicy mniszce są gatunki, które giną razem z nią. Giną, bo nie są odporne. Czy je przebadano? Nie, bo to niemożliwe - zbyt ich dużo, a nawet, gdyby to było możliwe, komu by się chciało? Po cóż więc lansować ten zafałszowany model postępowania ? Dla lepszego samopoczucia, czy urobienia i otumanienia społecznego odbiorcy?
Mit szkodnika
Przesłanie ogólniejszej natury: Cyceron: "Wrogowie często mówią prawdę, przyjaciele nigdy".
Czy leśnicy zawsze muszą mieć wrogów ? Chyba tak. Coś jak niektórzy politycy. Jakby nie wierzyli istnieniu, może nie chcieli czy nie potrafili dostrzec naturalnych mechanizmów samoregulacji w populacjach, bez pomocy człowieka. A przecież wśród takich procesów pracują. Może więc warto powrócić do pieszych wędrówek po lesie, nie zaś ciągle zza szyby samochodu? Tzw. szkodniki. I ta ciągła walka ze szwadronami korzeniowców, osutek, korników, mniszek, bogatków, saren, ogródkowe eksperymenty, opryski, wycinki, wywózki ..... Walka ponad wszystko? Kosztem zubożenia lasów na kilku płaszczyznach jego struktury i funkcji? Produkcja i zbyt chemikaliów...., czy o to tu chodzi?
Mit umiłowania lasu
Przesłanie ogólniejszej natury: ponadczasowa książka "Wielki Las" Zbigniewa Nienackiego.
"Ma pan piękny zawód, życie w lesie, cisza ... itd., itp." Nic bardziej mylnego. Romantyzm leśny to już historia, wyrugowana codziennym warkotem pilarek i wystrzałami broni myśliwskiej. Statystyczny leśnik obecnych czasów na tyle miłuje las, na ile miłość ta nie godzi w jego umiłowanie drzewostanu. Las to zakład pracy, a drzewostan - pożądany produkt. Upadku romantyzmu leśnego upatrywać wypada po roku 1991, kiedy to z sektora finansów publicznych wydzielono nie posiadającą osobowości prawnej (tj. nie będącą przedsiębiorstwem w rozumieniu prawa) korporację PGL LP. Od tej pory zaczął rządzić zysk, a romantyzm ...., no cóż. Wspomniana korporacja skutecznie, jak dotąd, opiera sie próbom powrotu do budżetu. "Generał" korporacji Konrad Tomaszewski chwali jej model na lewo i prawo. Mało to romantyczne. Za to trąci co najmniej konsumpcjonizmem.
Mit umiłowania ssaków i ptaków
Przesłanie ogólniejszej natury: dziecko, które poproszone o narysowanie ekologa, narysowało myśliwego.
Ilu leśników w Polsce poluje ? Ilu poluje polityków, prawników, szefów spółek państwowych, korporacji, księży i biskupów ? Odpowiedzi na te pytania mogą tłumaczyć hołubienie grona myśliwych przez PGL LP. Z jednej strony hołubienie, z drugiej obawy, że konflikty społeczne, które implikuje łowiectwo, mogą negatywnie oddziaływać na wizerunek korporacji (Strategia PGL LP na lata 2014 - 2030). Jak pokazują lata obserwacji, zwłaszcza zaś nieodległe miesiące, myśliwi uzurpują sobie szczególne prawa do lasów. Jeszcze żywa (państwowa), a już za chwilę strzelona i błyskawicznie sprywatyzowana tzw. zwierzyna łowna, stanowi de facto zasób bynajmniej nie ogólnonarodowy. To najszybsza znana prywatyzacja, jak słusznie zauważył onegdaj Adam Wajrak. W relacji tzw. gospodarka łowiecka - duże ssaki i ptaki nie ma czasu na miłość. Jest za to grodzenie upraw i młodników ograniczające przestrzeń bytową, bez sensowne dokarmianie, budowa infrastruktury śmierci ochrzczonej bardzo transcendentnie (ambony), jest krew, uciekające życie, cierpienie, śmierć. Jest łamanie piątego przykazania dekalogu katolików. Są trofea, alkohol, grubiaństwo i chamstwo. Jest produkcja ołowianej amunicji i myśliwskich bibelotów. Czy o to powinno chodzić ?
Mit dostępności lasu
Przesłanie ogólniejszej natury: treść tablicy Nadleśnictwa Gdańsk z Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego - "Turysto pamiętaj, drogi leśne to przede wszystkim szlaki gospodarcze nadleśnictwa"; a w tle tablicy wizerunek rowerzystki "konkurującej" z ciągnikiem do wywozu drewna.
Bodaj rok 2014 ochrzczony został przez PGL LP hasłem "Las jest dla ludzi". Hasło okazało się półprawdą, zabrakło w nim doprecyzowania, a mianowicie "wąskiego grona". Przykłady nieuprawnionych, parawłaścicielskich lecz patologicznych zachowań można by mnożyć. Proces hajnowskiego licealisty ponoć zakłócającego polowanie. Rozjeżdżanie szlaków turystycznych ciężkim sprzętem. Palenie gałęzi na zrębach zaś z drugiej strony epatowanie narracją o zagrożeniu ppoż lasu. Myśliwy "każący" w.....ać" z lasu fotografowi przyrody (z zasobów kampanii Niech Żyją). A jako przykład podsumowujący - legendarna już babcia z kilkoma zerwanymi gałązkami świerka karana mandatem, a w tle zrąb zupełny i wycinka świerczyny.
Mit identyfikowania się z ochroną przyrody
Przesłanie ogólniejszej natury: postać i postępowanie margrabiego Karola von Ansbacha z serialu "Czarne chmury" w reżyserii Andrzeja Konica.
Mit obalony niechcący przez samą korporację w cytowanej wyżej Strategii. W owym dość bezpruderyjnym opracowaniu PGL LP postrzega jako jedno z zagrożeń "wzrost powierzchni obszarów chronionych i zaostrzenie rygorów na obszarach istniejących", zaś jako jedną ze słabych stron LP "dużą powierzchnię lasów objętych różnymi formami ochrony". Czy tak mówi przyrodnik ?
Mit patriotyzmu
Przesłanie ogólniejszej natury: postać Konrada z III części "Dziadów" Adama Mickiewicza.
Grono zawiadujące czwartą częścią terytorium Polski, płacące symboliczne podatki i zagarniające istotną część zysków. Zarobków tego grona nie wypada porównywać z zarobkami nauczycieli, pracowników parków narodowych czy krajobrazowych czy NGO-sów. Skala przebicia jest niewiarygodna - jak podawał kilka lat temu jeden z trójmiejskich periodyków, strażnik leśny w nadleśnictwie zarabiał więcej niż dyrektor niejednej z trójmiejskich szkół ! To strażnik, a nadleśniczy ? Ludzie czerpiący ponad miarę z majątku wspólnego i udający, że to jest w porządku. Czy to są patrioci? Nie wiem dla kogo, dla mnie nie.
Mit wyłączności na wiedzę leśną
Przesłanie ogólniejszej natury: z zasobów polskiego kabaretu: "Widzisz tam coś?", "Nie", "A widzisz ..!".
W PGL LP lansowany jest model leśnika "hermetycznego", odpornego może nie tyle na postęp wiedzy, co na inne poglądy, choćby i podbudowane wiedzą leśnikowi nieznaną. Leśnik hermetyczny jest entuzjastą swojego wizerunku, uznaje i akceptuje swój profesjonalizm w każdym calu, nie przyjmuje ponadto do wiadomości, że może być inaczej, niż głosi. Albo ze zdziwieniem konstatuje, że jednak może być inaczej - co i tak nic (w nim) nie zmienia.
Epilog
Pisząc ten tekst pozostaję świadomym istnienia niszowej grupy pracowników PGL LP, do których omówione mity nijak się mają, gdyż nie przystają. Nie o tych wyjątkach tu mowa. Czy w takich osobach nadzieja zmiany na lepsze? Wątpię, zbyt ich mało, zbyt nisko w hierarchii leśnej są usytuowani, bez siły przebicia. Większa nadzieja w rozwiązaniach systemowych, którym należy apriori poddać PGL LP i powiązane z tą korporacją struktury. Zmian, których mam nadzieję, moje pokolenie, jeszcze doczeka.
Posłowie
Będąc współpomysłodawcą akcji "Kaczki dla dzieci nie dla myśliwych" (początek w 2007 roku, obecnie kampania "Niech Żyją") dedykuję ten tekst twórcom tzw. "Roku kaczki" (2012/13 rok). Ten mechanizm pseudo naśladownictwa i porastania nie w swoje piórka tak mniej więcej działa. Podobnie jak się np. niedawno "okazało", że pierwszymi ochroniarzami przyrody na Ziemi byli myśliwi. Aha.