Przeskocz do treści

Tradycją już nieomalże staje się to, że w okresie pooperacyjnym, czy jak kto woli - rekonwalescencji - sięgam po zawsze tę samą książkę. Książkę wybitną, napisaną z niezwykłym wyczuciem i znajomością tematu, uhonorowaną zresztą - co nie dziwi - Nagrodą Literacką Stowarzyszenia Księgarzy Polskich za rok 1987 r. To dzieło  (dla mnie arcydzieło), to "Wielki Las" Zbigniewa Nienackiego. Trudno na rynku krajowej książki znaleźć trafniejsze studium życia "leśnych ludzi" funkcjonujących w trybikach maszyny zarządzającej lasami państwowymi w Polsce. Studium władzy, hierarchiczności, schematyzmu, a także manipulacji czy zakłamywania zwanego czasami barwnie "zaklinaniem rzeczywistości", dla osiągnięcia zamierzonego celu/celów.

Proszę np. zerknąć na taki fragment:

"(...) Masłocha (nadleśniczy - przyp. SZ) nie czuł wyrzutów sumienia, że wymusza na ludziach fałszywe świadectwo. Czy nie robił tego dla dobra lasu, dla dobra ich leśnej firmy ? Cóż mogło być ważniejszego dla nich - leśnych ludzi - jak nie pilnowanie spraw lasu, który ich żywił i ubierał, ponieważ stanowili jego cząstkę. W życiu swoim, szczególnie w młodości, przeczytał wiele powieści o leśnikach. Na ogół prezentowano ich jako romantycznych głupków, którzy ze strzelbą na ramieniu i mosiężną trąbką przemierzają leśne bezdroża, oglądając przez lornetkę gniazda ptasie. Opisywali ich ludzie z miasta, bo takimi chcieli widzieć ludzi lasu. Nic w tym obrazie nie było prawdziwe - leśnicy nie posiadali broni służbowej, a jeśli już mieli broń, gdyż należeli do kółka łowieckiego, nie wolno im było jej nosić w czasie służby. Rdzewiały trąbki i rzadko który miał lornetkę. Coraz mniej spotykało się takich jak stary Kondrat, z małym gospodarstwem, koniem, dwoma krowami, maciorą i pasieką; osiedlali się w lesie ludzie podobni do Stęborka, z tytułami, ale bez ochoty na babranie się w gnoju, w ziemi, oprzątanie choćby stadka kur. Zresztą ani tamci, ani ci, co przyszli teraz, w niczym nie przypominali bohaterów leśnych powieści. W takim, który przez kilka lat obserwował, jak z głuchym łoskotem walą się na ziemię wspaniałe sosny, graby czy buki, jak kończą żywot potężne dęby, też się coś zawalało w duszy, rujnowało, obojętniało na piękno, które musiał niszczyć motorowymi piłami drwali. Coś więc w nim umierało, ale czy coś się nowego nie rodziło, czy nie powstawała jakaś nowa wartość moralna ? Masłocha nie zauważył jej ani w sobie ani w innych. Niektórzy jeszcze przez jakiś czas potrafili grać komedię przed turystami i przybyszami z miasta, wraz z nimi zachwycać się pięknem sosnowego starodrzewu, lecz gdzieś w głębi duszy już obliczali w myślach, kiedy będzie można przystąpić do zrębu, ile też zrobi się tarcicy, a ile przeznaczy na opał. Jak długo można mordować piękno bez skazy na duszy? W końcu, aby istnieć i pracować, trzeba w sobie wyrobić odruch samoobronny, zacząć po trosze lekceważyć piękno lub nawet nim gardzić, stępić w sobie pewien rodzaj wrażliwości. I to nazywał Sobota "pozbywaniem się duszy". (...)".

Zachęcam, kto jeszcze nie czytał, bo warto. Lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy kontestują obecny model funkcjonowania korporacji pt. Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe (PGL LP). O ile tylko będę mógł, znów pojadę na grób Nienackiego na małym cmentarzyku nad Jeziorem Jeziorak. Nie mogę na ten moment, w bałaganie komputerowym, znaleźć fotki płyty nagrobkowej grobu Pisarza (jak tylko znajdę, załączę). Zbliża się już 24 rocznica jego śmierci. Znany był i jest głównie z serii przygód "Pana Samochodzika" oraz powieści "Raz w roku w Skiroławkach"; jego inne dzieła pozostają ciągle mniej znane. Promujmy je więc, bo to był bardzo pro przyrodniczy WIELKI PISARZ.

Sławomir Zieliński 14 IX 2018

Zbigniew Nienacki, Wielki Las, Krajowa Agencja Wydawnicza, Lublin, 1988.

 

Kilka dni temu uświadomiłem sobie po raz kolejny "upływ" czasu. A właściwie dlaczego właśnie "upływ", a nie np. "odpływ" ? Może "odpływ" bardziej wyrażałby nieodwracalność procesu ? Nieodwracalność ... hm, taki przynajmniej na dzień dzisiejszy obowiązuje kanon w nauce w tej kwestii ... Ale do rzeczy. U schyłku ubiegłego wieku istniała w Gdańsku całkiem niebanalna instytucja z równie i wielce niebanalnym i różnorodnym zespołem pracowników. Nazywała się ona, a właściwie on :), Zarząd Parków Krajobrazowych (Trójmiejski PK, Kaszubski PK, Wdzydzki PK). Wiele się tam działo, na książkę może temat, w każdym razie nudno nie było. Otóż pewnego dzionka roku 1992, po całkiem wieloletnich wcześniejszych analizach, kwerendach i przemyśleniach trzech pracowników tego tworu tj. Grześ Szmytkowski, Andrzej Garbalewski i Sławek Zieliński spięło się twórczo - w tym pozytywnym sensie - i w ten sposób powstał artykuł lansujący ideę wzmożenia ochrony przepięknego kaszubskiego zakątka - tzw. Lasów Mirachowskich. To była jazda bez trzymanki, śmiała próba - naszym zdaniem uprawniona - proponowaliśmy odświeżenie i wprowadzenie w czyn koncepcji Profesora Adama Wodziczki i Doktora Feliksa Krawca utworzenia na tym obszarze parku narodowego !!! Artykuł znalazł uznanie "wierchuszki" polskiej prasy ochroniarskiej - pojawił się na łamach "Chrońmy Przyrodę Ojczystą" już w kolejnym roku ( Garbalewski A., Szmytkowski G., Zieliński S. 1993. Zagadnienia ochrony Lasów Mirachowskich. Chrońmy Przyr. Ojcz., 1: 39-53). Od tamtego czasu minęło już 25 lat ! W międzyczasie wiele się zmieniło, na niekorzyść przyrody i krajobrazu, a jednym z czynników destrukcyjnych stała się - zwłaszcza w ostatnich latach - intensyfikacja gospodarki leśnej (niestety !). W roku 2003 pojawił się na łamach "Poznaj Las" (nr 4, 7/8, s. 19-21) popularyzujący i przypominający Lasy Mirachowskie artykuł, którego skany załączam. Przepraszam za ich jakość, ale nic więcej z maszyny, która służy mi już kilkanaście lat nie wycisnąłem ... nie miałem zresztą sumienia, skaner jako i jego właściciel najmłodsi już nie są 🙂 Miłej lektury ! Tekst niniejszy dedykuję tym pracownikom ZPK, którzy - jako i wtedy - tako i dzisiaj tam pracują, choć w zmienionej formule (Zarząd Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego), zwłaszcza zaś Darkowi Podbereskiemu :).


Dzień 23 VI 2018 (sobota).

Trasa: Gdańsk-Rotmanka-Pruszcz Gdański-Łęgowo-Różyny-Skowarcz-Pszczółki-Malenin-Świetlikowo-Szczerbięcin-Turze-Wędkowy-Szpęgawsk-Rywałd-Kolincz-Owidz-Janowo-Jabłowo-Jabłówko-Bobowo-Czarny Las-Wielki Bukowiec-Drewniaczki-Karszanek-Osiek-Wycinki-Przewodnik-Lipinki

Długość trasy: 94 km

Na rowerach: Iwonka Zielińska, Przemek Jujka, Leszek Zieliński, Mateusz Zieliński

Obsługa techniczna: Sławek Zieliński

Akcje ekstremalne: Ryga

Na zdjęciach także Ksiądz Misjonarz a nasz Wujek Stefan Graś (rezydent w parafii Lipinki/Bory Tucholskie)

Podziękowania dla wypożyczalni samochodów Auto-Tex (ul. Hallera, Gdańsk), zwłaszcza zaś dla Michała i Pawła, dla Wujka Księdza Stefana i Księdza Krzysztofa proboszcza parafii Lipinki oraz dla Pana dyrektora szkoły i Moniki z Lipinek.

Pozdrowienia: dla WWN (Wszystkich Wielkich Nieobecnych), może jeszcze kiedyś ....

Autorzy zdjęć: Leszek, Mateusz, Sławek Zielińscy

Taką oto analizę kiedyś przeprowadziłem i opublikowałem, przy akceptacji i wsparciu Redaktora Naczelnego miesięcznika "Nasze Pomorze" Pana Kazimierza Kiżewskiego. Czytam z pewnym rozrzewnieniem .....

Autor załączonej fotki: Marcin S. Wilga

Sławomir Zieliński

Przyrodnicze ulice Trójmiasta

Wstęp

Które elementy przyrody znajdowały i znajdują uznanie u osób odpowiedzialnych za nazywanie trójmiejskich ulic ? Które stworzenia darzone są większą niż inne sympatią ? Jak to jest, że brylują rośliny, inne zaś grupy, jak np. grzyby, płazy, gady czy bezkręgowce ledwo co zaznaczają na tablicach arterii komunikacyjnych, ulic czy uliczek swoją obecność?

Zapraszam Państwa do kolejnej (po spisie przyrodniczych nazw miejscowości regionu gdańskiego - Nasze Pomorze 6/2004) zabawy i oceny. Tym razem zobaczmy, jak ma się sprawa przyrodniczego nazewnictwa w zbiorze trójmiejskich ulic.

Zjawiska i procesy przyrodnicze

Arktyczna, Chłodna, Cienista, Czerwcowa, Deszczowa, Falowa, Gnilna, Gradowa, Jesienna, Jutrzenki, Klimatyczna, Kolonia Zaranie, Księżycowa, Mokra, Na Zaspę, Pogodna, Słoneczna, Sucha, Sztormowa, Śliska, Śnieżna, Tęczowa, Wiosenna, Zacisze, Zaciszna, Zimna, Zorzy

Skały, minerały, pierwiastki

Aluminiowa, Ametystowa, Brylantowa, Bursztynowa, Chromowa, Cynkowa, Diamentowa, Glinki, Granitowa, Iłowa, Irydowa, Jantarowa, Jodowa, Kadmowa, Kryształowa, Krzemowa, Magnezjowa, Manganowa, Metalowa, Miedziana, Mosiężna, Naftowa, Niklowa, Ołowiana, Ołowianka, Perłowa, Piaskowa, Platynowa, Plutona, Potasowa, Rtęciowa, Rubinowa, Solna, Srebrna, Szafirowa, Szmaragdowa, Targ Węglowy, Topazowa, Turkusowa, Uranowa, Wapiennicza, Węglarska, Węglowa, Wolframowa, Złota, Żelazna, Żwirowa

Ukształtowanie terenu

Falista, Górka, Górzysta, Jarowa, Jaśkowa Dolina, Jaśminowy Stok, Kamienna, Kolonia Wyżyny, Kolonia Zręby, Leśna Góra, Leśny Stok, Morenowa, Nad Jarem, Na Stoku, Nasypowa, Na Wzgórzu, Na Zboczu, Pagórkowa, Podgórna, Podgórska, Podstoczna, Pod Zrębem, Różany Stok, Skarpowa, Słoneczna Dolina, Spadzista, Stroma, Tarasy, Urwista, Ustronie, Wałowa, Wąwóz, Widok, Wzgórze Bernadowo, Zagórna, Zielone Wzgórze, Zielony Stok

Ekosystemy mokradłowe

Akwenowa, Brzegi, Bystrzycka, Długa Grobla, Długie Pobrzeże, Grobla I, II, III, IV, Grodza Kamienna, Grząska, Jeziorowa, Kamienna Grobla, Kanałowa, Koralowa, Krynicka, Kryniczna, Ku Ujściu, Morska, Nad Brzegiem, Nad Stawem, Nadmorska, Nadwodna, Na Ostrowiu, Plac Zdrojowy, Potokowa, Przełom, Przybrzeżna, Rzeczna, Stawna, Szuwary, Śluza, Tamka, Wartka, Wodna, Wodopój, Zabłotna, Zagroble, Zakole, Zapotoczna, Zatokowa, Zawodzie, Zdrojowa, Zdrojowy Plac, Źródlana, Źródło Marii

Ekosystemy leśne

Dąbrówki, Dębinki, Gajowa, Kolonia Zręby, Leśna, Łęgi, Matecznikowa, Targ Drzewny, Zalesie

Ekosystemy nieleśne

Agrarna, Błońska, Długie Ogrody, Drożyny, Folwarczna, Kępna, Kolonia Rola, Leśna Polana, Łanowa, Łąkowa, Małomiejska, Małoogrodowa, Miałki Szlak, Miedza, Na Piaskach, Na Wydmach, Nowe Ogrody, Ogrodowa, Orna, Parkowa, Plażowa, Podleśna, Podmiejska, Polanki, Polna, Rolna, Rolnicza, Sadowa, Skiby, Staromiejska, Stogi, Ścieżki, Ugory, Wiejska, Wielopole, Wydmy, Zagony, Zagrodowa, Zaroślak, Zawiejska

Grzyby

Borowikowa, Grzybowa, Kurkowa, Rydzowa

Drzewa i krzewy

Agrestowa, Akacjowa, Azaliowa, Bananowa, Berberysowa, Brzoskwiniowa, Brzozowa, Bukowa, Bzowa, Cedrowa, Cisowa, Cisowska, Cynamonowa, Cyprysowa, Cytrynowa, Czeremchowa, Czereśniowa, Głogowa, Grabowa, Grabowo, Granatowa, Gruszkowa, Jabłkowa, Jabłoniowa, Jałowcowa, Jarzębinowa, Jaśminowa, Jaworowa, Jesionowa, Jodłowa, Kacze Buki, Kalinowa, Kasztanowa, Klonowa, Kokosowa, Leszczynki, Leszczynowa, Limbowa, Lipowa, Łozy, Magnoliowa, Migdałowa, Modrzewiowa, Morelowa, Morwowa, Nowolipie, Olchowa, Oliwkowa, Orzechowa, Palmowa, Pomarańczowa, Porzeczkowa, Rokitnikowa, Różana, Sosnowa, Śliwkowa, Świerkowa, Tarniny, Tarninowa, Topolowa, Trzy Lipy, Wierzbowa, Wiklinowa, Wiśniowa

Inne rośliny i nazewnictwo florystyczne

Ananasowa, Anyżowa, Bluszczowa, Bławatna, Borówkowa, Bratki, Buraczana, Chabrowa, Chmielna, Daliowa, Dziewanny, Dziurawcowa, Dzwonki, Fiołkowa, Flory, Gorczycowa, Goździkowa, Grochowa, Iglasta, Imbirowa, Irysowa, Jagodowa, Jemiołowa, Jeżynowa, Jęczmienna, Kaczeńce, Kaczeńcowa, Kłosowa, Kminkowa, Kolendrowa, Konopiana, Konwalii, Konwaliowa, Koperkowa, Kwiatowa, Kwietna, Lawendowa, Liliowa, Listki, Lniana, Lubczykowa, Lukrecjowa, Łopianowa, Łubinowa, Macierzanki, Macierzankowa, Majerankowa, Maki, Makowa, Malinowa, Melisowa, Miętowa, Miłkowa, Miodowa, Mirtowa, Mniszki, Nagietkowa, Narcyzowa, Niezapominajek, Olejarna, Ostróżek, Osty, Owocowa, Owsiana, Paprykowa, Perzowa, Piołunowa, Piwonii, Pokrzywowa, Poziomkowa, Przebiśniegowa, Pszenna, Rabatki, Rdestowa, Rezedowa, Rosiczki, Rozłogi, Rozmarynowa, Rumiankowa, Rutowa, Rzepakowa, Rzęsna, Sasankowa, Serdecznikowa, Sitowie, Skrzypowa, Słomiana, Słonecznikowa, Sojowa, Stokłosy, Stokrotki, Storczykowa, Szafranowa, Szałwiowa, Szarotki, Trawki, Truskawkowa, Tulipanowa, Tulipanów, Turzycowa, Tymiankowa, Walerianowa, Waniliowa, Warzywna, Warzywnicza, Winogronowa, Wrzosy, Wrzosowa, Zakoniczyńska, Zbożowa, Zielna, Ziołowa, Żarnowiecka, Żniwna, Żołędziowa, Żytnia, Żywiczna

Owady

Czerwcowa, Osowska, Pasieczna, Rębaczy, Rusałki, Sówki, Świtezianki, Żukowska

Inne bezkręgowce

Krylowa, Targ Rakowy

Krągłouste, ryby

Karpia, Minogi, Rybacka, Rybna, Śledziowa, Targ Rybny, Węgorzowa

Płazy, gady

Związku Jaszczurczego, Żabia, Żabi Kruk

Ptaki

Czajki, Czyżyków, Gęsia, Gołębia, Jaskółcza, Jastrzębia, Kacza, Kacze Buki, Kormoranów, Krucza, Kurkowa, Kurza, Łabędzia, Mewy, Orla, Orłowska, Pawia, Ptasia, Rybitwy, Sępia, Słowicza, Słowików, Sokola, Sowia, Szczygła, Szpaki, Traczy, Wilgi, Wronia, Wróbla, Żabi Kruk, Żurawia

Ssaki

Bobrowa, Borowca, Borsucza, Delfina, Gronostajowa, Jelenia, Jeleniogórska, Karlikowska, Kocurki, Kolonia Mysia, Kolonia Orka, Kozia, Koziorożca, Krowia, Krowoderska, Królikarnia, Lisia Grobla, Lwowska, Łosia, Łosiowa, Niedźwiednik, Owczarnia, Reduta Dzik, Reduta Miś, Reduta Wilk, Reduta Żbik, Rysia, Sarnia, Sobolowa, Szynszylowa, Wiewiórcza, Wilcza, Zajęcza, Żubrowa

Nauki przyrodnicze

Biologiczna, Botaniczna, Chemików, Ornitologów, Przyrodników, Turystyczna

 

Razem odnotowanych zostało 480 przyrodniczych ulic w Trójmieście wśród 2094, co stanowi około 23% całości. To niezły wynik. Czy przekłada się on na poszanowanie przez trójmiejszczan miejskiej przyrody ? Odpowiedź pozostawiam Państwu.

 

 

 

Gdzieś na dyskietce (który z komputerów ma jeszcze kieszeń na ten nośnik danych ?) odnalazłem swój tekst, który nigdy nie ujrzał światła publikacyjnego. Sam nie wiem, może i dobrze, może to bez znaczenia, a może byłoby lepiej, gdyby gdzieś tam się pojawił ... . Wiele lat upłynęło, może kogoś zainteresuje, może przypadnie do gustu ...... Dla porządku dopowiem, że przemyślenia dotyczą rozumienia praktycznej ochrony przyrody przez niektórych urzędników tejże w ówczesnym (ostatnia dekada ubiegłego wieku) województwie gdańskim. Wątki rezerwatowe odnoszą się do rezerwatów przyrody "Lubygość" i "Szczyt Wieżyca" w Kaszubskim Parku Krajobrazowym. Twórczej lektury życzę ! 🙂

Zabawa w przyrodę?  (listopad 2005)

Wstęp

Jak postrzegani są przyrodnicy przez osoby spoza branży? Jak postrzegają sami siebie? Czy traktowani są/traktują się dostatecznie poważnie? Czy nie jest tak, że działania przyrodnicze sprowadzane są do poziomu niespecjalnie szkodliwego dziwactwa, nawiedzonych wymysłów, totalnej beztroski lub „zabawy dla grzecznych dzieci”?

Jaka jesteś przyrodo?

Podmiot pracy przyrodnika tj. przyroda przejawia (zwłaszcza jako całość) szereg cech, które w sposób jak najbardziej naturalny sprzyjają jej nieogarnianiu: różnorodność, skomplikowane powiązania jednostkowych elementów i ich „zestawów”, dynamizm, podatność na zdarzenia przypadkowe itp. Nieogarnianie stwarza wrażenie niefachowości tym bardziej, iż język opisu nauk przyrodniczych, zwłaszcza ekologii jest na wielu płaszczyznach zbliżony lub tożsamy z językiem potocznym. Z kolei od wrażenia niefachowości już tylko krok do postrzegania osób zajmujących się przyrodą na sposoby określone we wstępie tych rozważań.

Co w branży piszczy?

Jak w rzadko której branży tak wśród przyrodników funkcjonuje mnóstwo ludzi przypadkowych – farbowanych „ekologów”, merytorycznych ignorantów, podejrzanych drapichrustów, wszelkiej maści karierowiczów. Do kanonu wybryków branżowych trafiły już m.in. takie przypadki jak branżowy minister nie umiejący poprawnie nazwać jelenia europejskiego („byk europejski”), dyrektor parku narodowego toczący boje z proprzyrodniczą organizacją pozarządową o jak największe wycinki starodrzewów w parku, dyrektorzy parków krajobrazowych stosujący zasadę bim bam (błaznuj i mąć, bierz ale maskuj) czy wojewódzki konserwator przyrody bez krztyny kierunkowego wykształcenia.

Ogromną rolę odgrywa także niejednorodność przyrodników jako grupy zawodowej. Dość aktualna pozostaje np. wstępna typologia pracowników parków krajobrazowych opublikowana kilka lat temu (Przegląd Leśniczy 2/1997). W większości „typów” (odpornik, góropiennik, pasjonat, wielofuchołapacz, syntetyk, mamut) – może z wyjątkiem pasjonata i mamuta – nietrudno odnaleźć elementy sprzyjające powstawaniu wrażenia bardziej beztroskiej czy bardziej wyrafinowanej „zabawy w przyrodę”.

Z kolei tzw. powszechna edukacja przyrodnicza, zwłaszcza na wczesnych etapach kształcenia, infantylizuje temat. „Żuczki”, „robaczki”, „roślinki”, „ziółka”, „grzybki” itp. – niby nic w tym złego, może i wręcz przeciwnie. Tyle tylko, że takie podejście kształtowane bywa (siłą rozpędu?) i w dalszej edukacji. Nie dość dobitnie podkreśla się przy tym należny każdemu stworzeniu szacunek, choćby sprowadzając do poziomu dowcipu nieśmieszne  zdarzenia, np. rozjechanie kota przez samochód („fajne futerko”, „skórka na wyprawkę” itp.).

Do tego dochodzi jeszcze wrodzony u większości przyrodników indywidualizm oraz wcale nierzadka spontaniczność. Odległą konsekwencją tych „przywar” jest „merytoryczne wyobcowanie” i praktyczna bezbronność przed przypisywanymi walorami. Daleko tu do jednolitości i „czujności” grupy, takiej jak np. wśród hydrotechników, leśników czy kibiców piłkarskich. Nie bardzo dałoby się dopasować do grona przyrodników słowa hip-hopowego przeboju „(…) bo i tak damy radę…razem”.

Konkluzja

Czy przyrodnicy są skazani na swój wizerunek czy też nie? Czy są współtwórcami takiego stanu rzeczy? Niejeden z Czytelników ma wyrobione zdanie na ten temat. Dla pewnego poszerzenia horyzontów proponuję prześledzić (autentyczne) przykłady podane w ramce.

RAMKA - Przykłady

Absolut

PEWIEN przyrodnik znał się na wszystkim (?!) Z czym by nie podejść – on wiedział (?!) Niejednego doświadczył, z niejednego pieca zlecenia zrealizował. A jak trzeba było coby coś uwiarygodnić – to i rośliny chronione w lesie nasadzał wierząc święcie, że same wyrosły.

Głosowanko

INNY oddawał systematycznie głosy na „nie” w ankiecie internetowej, w której zadano pytanie o sens realizacji proprzyrodniczej inwestycji. Tym samym totalnie zniekształcił wyniki i przyczynił się do sformułowania całkiem niepoprawnych wniosków.

Coś za coś

KOLEJNY umówił się z leśnikami, że gdy wyrażą zgodę na powiększenie jednego rezerwatu, to drugi będą mogli zmniejszyć; dla niepoznaki – za kilka lat. Oczywiście z zachowaniem procedury – wystąpienie o zmniejszenie do ministra środowiska za pośrednictwem i ojcowskim przyzwoleniem wojewódzkiego konserwatora przyrody. W tym drugim obiekcie rósł piękny starodrzew, ale z pewnością nie o to chodziło ….

My chcemy wieżę

NASTĘPNY z PODOBNYM umyślili umiejscowić monstrualną wieżę w kształcie chińskiej pagody w rezerwacie przyrody. Niestraszne były im nieprzychylne dla ich pomysłu uwarunkowania prawne (o przyrodniczych walorach tego obiektu nie wspominając). Wieża stoi, rezerwat w stanie 6 x ZA tj.: zadeptany, zakrzyczany, zajeżdżony, zaśmiecony, zasikany i zasrany – przepraszam za obsceniczne sformułowania – SZ).

 

Wywiad poniższy opublikowany został w miesięczniku Nasze Pomorze, nr 12/2004: str. 1 i 6.

Wywiad z Księdzem Misjonarzem Stefanem Grasiem, proboszczem położonej w Borach Tucholskich wsi Lipinki

Chodzić po ziemi jak po świątyni

Kogo lub co „uczynić odpowiedzialnym” za rozwój zainteresowań przyrodniczych Księdza Proboszcza ?

Moi Drodzy Rodzice Marta i Teodor od początku wspólnego życia mieszkali w otoczeniu przyrody, byli z nią zżyci. Ojciec był leśniczym, chętnie zabierał swoje dzieci do lasu, opowiadał nam o spotykanych drzewach, innych roślinach, ptakach. Niekiedy cała rodzina wsiadała na powózkę zaprzęgniętą w dwa konie i ruszaliśmy na objazd leśnych ostępów. Myślę, że tu należałoby upatrywać początku mojego zainteresowania przyrodą. Jako ksiądz utrzymywałem je i rozwijałem, m.in. przez lekturę czasopism i książek przyrodniczych (w księgozbiorze plebanii widzę m.in. legendarne „Podstawy ekologii” Eugene P. Oduma – uwaga SZ).

Ponad 10-cio letni kontakt z przyrodą afrykańską w Zambii w czasie misji duszpasterskich ... Jakie wrażenia przyrodnicze, może obserwacje gatunków lub miejsc z tego okresu utkwiły Księdzu najbardziej w pamięci ?

 Takich wrażeń pozostało we mnie bardzo dużo. Już w trakcie podróży samolotem – widok wspaniałego szczytu górskiego przy wschodzącym słońcu. Nad wieloma przeżyciami góruje pobyt w mieście Livingstone przy wodospadzie Victorii na rzece Zambezi - olbrzymi łoskot spadających wód, potrójna tęcza w dole, specyficzny mikroklimat, różnorodna przyroda, np. mnóstwo ptaków, spotkanie z dużą małpą na wąskiej ścieżce. Z innych zdarzeń: obserwacje węży, nietoperzy, skorpionów, jaszczurek z kolorowymi ogonami, hipopotamów, krokodyli, zebr, żyraf, antylop, gwałtowne burze, w tym gradowe, śliczne zachody słońca, skowyt hieny podchodzącej w nocy pod chatę, wąż na belce w kaplicy, ... setki innych wrażeń !

Praktycznie „od zawsze” był Ksiądz Proboszcz związany z Borami Tucholskimi. Posługa kapłańska w Czersku, Tucholi, Świeciu, obecnie już od 22 lat w Lipinkach. Jak obcowanie z tym wspaniałym terenem wpływa na pracę duszpasterską ?

Lipinki są urocze, położone około 50km na wschód od Tucholi – stolicy Borów Tucholskich. Z przyrodą mam stały kontakt, to wpływa dobroczynnie na ciało i duszę. Kto nauczył się odczytywać przyrodniczą różnorodność i złożoność, ten widzi wyraźnie ślady bożej mądrości. Pobyt w lesie, nad jeziorem, rzeką odświeża siły duchowe, przynosi pokój serca, tak bardzo potrzebny w pracy duszpasterskiej. Najlepiej odpoczywam w ciszy leśnej, to ułatwia przemyślenie różnych problemów.

Jest Ksiądz znany, nie tylko w społeczności parafialnej, z bacznego „rejestrowania” i komentowania – także w treści kazań - rozmaitych wydarzeń związanych z ochroną bądź niszczeniem środowiska naturalnego. Dlaczego, przynajmniej na razie jest tak, że tego typu słuszne podejście mające przecież swe bezpośrednie źródło w naukach Św. Franciszka z Asyżu jest dość rzadko wśród księży spotykane ?

Bóg nakazuje szanować przyrodę, środowisko naturalne. Każdy kapłan musi o tym wiedzieć i od czasu do czasu zachęcać do szacunku wobec tego wspaniałego dzieła bożego. Jeśli tego nie czyni, to jego serce nie jest uczulone na te ważne sprawy. Powinniśmy mówić o grzechach ekologicznych. Niszczenie środowiska naturalnego jest złem moralnym, grzechem. Święty Franciszek z Asyżu jest dla nas zawsze żywym przykładem szacunku dla przyrody. W naszej diecezji pelplińskiej co roku czytamy odezwę księdza biskupa, wzywającą do szanowania przyrody oraz by nie wypalać traw.

Od pewnego czasu w Krakowie, a także tradycyjnie w Lublinie współpraca naukowców przyrodniczych z duszpasterzami przybiera bardzo ciekawe i twórcze formy. Co możnaby poradzić tym środowiskom w Trójmieście, aby analogiczna współpraca mogła tu zaistnieć ?

Współpraca zainteresowanych środowisk naukowych i duszpasterskich jest bardzo potrzebna, wręcz konieczna. Trzeba się spotykać, poznawać, posłuchać opinii, zaznajomić się z problemami, uznać, że są to nasze wspólne sprawy. Duszpasterze mogą przekazywać tysiącom ludzi wiele myśli z ekologii, o konieczności ochrony przyrody, zwracać uwagę na niszczenie środowiska i inne. Naukowcy przyrodnicy mogą kapłanom w tym bardzo pomóc, szczególnie w konkretnych sprawach, akcjach.

Wiemy, że Ksiądz Misjonarz już od kilku lat czyta „Nasze Pomorze”. Bardzo prosimy – na zakończenie tej rozmowy – o kilka przemyśleń skierowanych do naszych Czytelników.

Tytuł jest bardzo mobilizujący - „Nasze Pomorze”. To wzbudza odpowiedzialność. Z ciekawością biorę do rąk ten miesięcznik. Jest dla mnie wartościowym pismem, odważnym. Starajmy się czytać je systematycznie, myśleć nad poruszanymi sprawami, zaangażować się osobiście, m.in. po to, aby gazeta docierała do coraz liczniejszych odbiorców. Im piękniejsza, bardziej naturalna będzie przyroda, tym lepiej będzie się nam żyło. Nigdy nie pozostawajmy obojętni, gdy dzieje się krzywda człowiekowi lub niszczone jest środowisko naturalne. Utrzymujmy bliską więź z przyrodą, szukajmy więcej ciszy, to czyni życie lepszym, przywraca równowagę wewnętrzną, chroni od nerwic, depresji, ożywia wiarę w Boga, zabezpiecza człowieka, by nie stał się bezdusznym robotem o ludzkich kształtach. „Chodzić po ziemi jak po świątyni” – tak zatytułował jedną ze swych książek nieżyjący już niestety Profesor Sergiusz Riabinin z Zakładu Ochrony Przyrody Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Życzę wszystkim Czytelnikom, abyśmy w codziennym życiu to cenne przesłanie realizowali.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

rozmawiał: Sławomir Zieliński

W roku szkolnym 2014/15 doświadczyłem niewątpliwego zaszczytu i przyjemności prowadzenia zajęć w ramach studiów podyplomowych "Zielony wyróżnia !" w Wyższej Szkole Administracji i Biznesu w Gdyni. Cykl zajęć mieścił się w haśle: "Wybrane aspekty finansowe i ekonomiczne w ekologii, ochronie środowiska i ochronie przyrody". Współpracowałem z wieloma przemiłymi i kompetentnymi Osobami, ale w szczególny sposób chciałbym podziękować Koledze mgr Rafałowi Pawlakowi, dzięki któremu w głównej mierze realizacja tego projektu przez m.in. moją skromną osobę była możliwa. Tematyka prowadzonych przeze mnie zajęć obejmowała takie zagadnienia, jak: "O wybranych interakcjach ekonomii, ekologii, ochrony środowiska i ochrony przyrody" (wykład), "Podstawowe elementy systemu proekologicznego funkcjonowania rynku finansowego" (wykład),  "Społeczna odpowiedzialność biznesu" (wykład), "Blaski i cienie prowadzenia mikro firmy przyrodniczej w Polsce" (wykład + ćwiczenia), "Usługi ekosystemowe" (zajęcia warsztatowe), "Inwentaryzacja i waloryzacja przyrodnicza" (wykład + konkurs +test + zajęcia terenowe). To było ciekawe doświadczenie. Wspominam bardzo miło, mam nadzieję, iż Państwo Studenci też :). W załączeniu - jedna z prezentacji w formacie PDF.

Podstawowe elementy SPFRF

O gatunku z cyklu "trudne", zwłaszcza dla fotografa, tj. o chrząszczu Exocentrus lusitanus z rodziny kózkowatych. Na osnowie pracy z tą kózką filozoficzno-naukowy felietonik w "Boćku" - Biuletynie Klubu Przyrodników  http://www.kp.org.pl/pdf/bociek/bociek132.pdf
Dziękuję Koledze dr Andrzejowi Jermaczkowi za współpracę na etapie powstawania tekstu; załączone fotki moje, imago - Kąpino, Puszcza Darżlubska, 6 VII 2017, żerowisko - park miejski w Starogardzie Gdańskim, 28 VIII 2017.

Z inspiracji i na tematyczną (tj. "mrówkową") prośbę mojej drogiej Kuzynki Anety (w dzieciństwie ksywka MRÓWKA 🙂 ), załączam artykuł sprzed 18 lat opublikowany w Przeglądzie Leśniczym. To były miłe czasy współpracy z tym leśnym periodykiem, później było już dużo gorzej, aż się skończyło w 2004 roku niezbyt grzeczną, opublikowaną tamże wymianą poglądów z ówczesnym redaktorem naczelnym, który zresztą króluje tam do dziś. I dobrze. Znaczy dobrze, że się skończyło. Do artykułu załączam fotkę mrówki, najprawdopodobniej z rodzaju Formica spp. przeciągającą martwego chrząszcza z rodziny biegaczowatych, być może Bradycellus harpalinus, na powierzchni badawczej w Grudziądzu-Węgrowie (2015 rok). Fotka moja. Miłej lektury życzę, zwłaszcza Tobie, Anetko. I pozwolę sobie zadedykować tę całą sytuację Twoim zmarłym niedawno Rodzicom, zwłaszcza zaś mojej Kochanej Chrzestnej Cioci Mariecie.